Pogoń Lębork o wyjeździe do Macedonii

Przed wami ciekawa, nie tylko kibicowska, ale także imprezowo-turystyczna relacja kibiców Pogoni Lębork z wyjazdu do Macedonii na mecz Reprezentacji Polski w ramach eliminacji do Euro 2020.

 

PRZED WYJAZDEM
Już po wyjeździe do Austrii było wiadomo, że na wyjazd do Skopje jest sporo chętnych, w tym dużo kadrowych debiutantów. Najlepszą opcją podróży był samolot i pobyt na miejscu od środy do niedzieli. Im bliżej wyjazdu i wyższa temperatura, tym chętnych było więcej. Ostatni z nas, bilety na samolot bukował 24 godziny przed odlotem, dzięki czemu w Macedonii pobiliśmy swój rekord wyjazdowy na kadrę – 14 osób (poprzednio 13 w Mołdawii).

 

ŚRODA (5.06.2019)
Rano szybka zbiórka w Lęborku i ruszyliśmy na lotnisko do Gdańska, skąd mieliśmy lot do Hamburga. Tam już czekało na nas 2 naszych emigrantów i po ponad 4 godzinach wylecieliśmy do Skopje. Już od samego początku wyjazd rozpoczął się mega melanżem, więc podróż trwała wydawałoby się kilka minut. Na lotnisku w Skopje dość długa przeprawa paszportowa. Zaraz po niej wsiadamy do zamówionych wcześniej taksówek i ruszamy do hotelu. Tam od razu do hotelowej restauracji, a po północy postanowiono zwiedzić miasto, które wydawało się pustawe, ale w centrum znaleziono działającą restaurację. Świetna obsługa, a dodatkowo kelner okazał się cudotwórcą, który potrafił zrealizować wszystkie miejscowe specjały (ogólnie wszyscy miejscowi byli pozytywnie nastawieni do Polaków).

 

CZWARTEK (6.06.2019)
Plan był taki by o 8 rano jechać do Ochrydy, ale towarzystwo ledwo wymawiało „o”, a co dopiero jechać busem 3 godziny. Zamiast tego postanowiono kontynuować zwiedzanie centrum. Po południu dolatuje nasz kolejny emigrant i jesteśmy w komplecie. W knajpie spotykamy też sporą grupę Stilonu Gorzów. Po jakimś czasie postanowiono nadrobić braki turystyczne i pojechaliśmy na górującą nad miastem górę Vodno. Prawie wszyscy wjechali tam kolejką, prawie, bo ostatnia grupa miała taksówkarza bez znajomości angielskiego, który zostawił ich na innym parkingu i bez wiedzy o pobliskim wyciągu na szczyt. Owa 4, górę zdobywa na nogach, po półtoragodzinnej wspinaczce, istny Runmageddon. Widoki na górze przekozackie. W hotelu dostajemy informacje o awanturze na mieście. Potwierdziły się plotki o mobilizacji miejscowej psiarni i ogromnej liczbie tajniaków, co przy znanej wszystkim informacji o nadciągającej bandzie Widzewa, nie wróżyło dobrze.

[art5]

 

PIĄTEK (7.06.2019)
Rano wybraliśmy się do słynnego Kanionu Matka, znajdującego się niedaleko Skopje. Widoki ładne, kolejny punkt turystyczny zaliczony. Spotkaliśmy tam sporą grupę kiboli Korony, Pogoni Szczecin, ŁKSu Łódź. W międzyczasie do naszego hotelu przybywa duża grupa kiboli GKSu Bełchatów. Jest też informacja o Widzewie w centrum. Wszystko trochę się opóźnia, jest problem z zamówieniem odpowiedniej liczby taksówek, więc na zbiórkę w parku idziemy z Bełchatowem na pieszo. Na miejsce docieramy spóźnieni. Nie tylko my się spóźniamy, więc wyjście jest co chwilę przesuwane. Na zbiórce, na którą (co się później okazało) nie każdy przyszedł w tym samym celu, spotkaliśmy Zawiszę Bydgoszcz, ŁKS Łódź, Śląsk Wrocław, Stilon Gorzów, Pogoń Szczecin, Kotwicę Kołobrzeg, MKS Karlino, Raków Częstochowa, Stomil Olsztyn, Odrę Wodzisław, Czuwaj Przemyśl, Miedź Legnica, Promień Żary i wiele pojedynczych przedstawicieli ekip. Wielu z w/w przychodzi, potem niby przypadkowo odchodzi nie dając jednoznacznej odpowiedzi czy można na nich liczyć. Przychodzi też info o propozycji rozejmu ze strony Widzewa, jednak postanowiono jej nie przyjmować. Odrzucono od razu pomysł pójścia na plac w centrum (gdzie był Widzew) z powodu kręcącej się tam ilości psiarni. Ustalono, że o 17.30 wyruszamy pod stadion i tam oczekujemy na dalszy rozwój wydarzeń. Wyruszono jednak wcześniej, przez co kilka osób z naszej grupy, nie zdążyło na danie główne. Całą „koalicją” ruszamy pod stadion, ale po drodze nasza grupa zamiast rosnąć to maleje. Pod stadion dochodzimy bez problemów, jest też tam trochę psiarni, ale nie robi ona żadnych problemów. Po kilku minutach na horyzoncie pojawia się Widzew. Do tego momentu obie grupy nie spotkały się, mimo, że wielokrotnie stacjonowały blisko siebie i raczej nie był to przypadek. Na horyzoncie pojawia się Widzew, stanęli w wąskim przejściu. Koalicja ruszyła w ich kierunku. Widzew śpiewa „Polska, Biało-czerwoni”, które trzeba uznać za kolejną próbę rozejmu. W odpowiedzi słyszą „Jebać, jebać RTS” i wiadomo, że starcie jest nieuniknione. Między grupami jest kilkunastu psów, które blokują dojście do tego wąskiego gardła. Znaleziono sposób, Widzew bokiem wybiega na górkę i linia frontu wynosi już ponad 50 metrów. Dochodzi do starcia, psy nie są w stanie tego obstawić, ale z tyłu słychać syreny z nadciągającymi posiłkami psiarni. Widzew stał na lekkiej metrowej górce, więc pozycję mieli dużo lepszą. Walka trwa około minuty, pada sporo ciosów, ale więcej jest tam krzyku, bieganiny, a na pewno nie można uznać żadnej ze stron za zwycięzców. Dobiega dużo więcej psiarni, wydawałoby się, że to już koniec ale obie grupy rozciągają linię i dochodzi do drugiego starcia, identycznego jak pierwszego. Z każdą sekundą psów jest coraz więcej i na tyły dojeżdżają kolejni. Na tyle by definitywnie przerwać starcie. To był ten moment kiedy można było rozbiec się w każdą stronę i być może uniknąć późniejszych konsekwencji. Większość jednak w grupie powoli wraca do miejsca, w którym wszystko się zaczęło.

[art5]

Psy zdążyły otoczyć całą grupę i stawały się coraz bardziej agresywne, pałując najbliższe osoby. Zbijają nas w maksymalny ścisk, szczelnie otaczając i dalej pałując. Gdy sytuacja się uspokaja, każdy myślał, że wyprowadzą nas pod stadionowe wejście dla gości. Nic bardziej mylnego. Podjeżdżają więźniarki i zaczyna się wyłapywanie kolejnych osób i wsadzania ich do więźniarek. Co prawda, psy tłumaczyły, że im szybciej to zrobią, to zdążymy na mecz. Nikt w to nie wierzył, ale nie mieliśmy wyjścia. Ktoś się łudził, że nie są w stanie aresztować tak wielkiej grupy, jednak byli na to przygotowani. Kabaryny zabierały nas na różne komendy, gdzie umieszczano nas w psiarskich stołówkach, czy też szatniach. Na jednej było 30 osób, na innej 50, a na rekordowej ponad 80. Osobno wywieziono też Widzewiaków.

[art5]

Na tych „dołkach” panowała mocno swobodna atmosfera, niekiedy wręcz rozrywkowa. Nie zmieniała ona jednak naszej sytuacji. Początkowo niektórzy łudzili się, że wypuszczą nas przed meczem, potem większość myślała, że puszczą po meczu. Pilnująca nas psiarnia nie miała żadnej wiedzy co z nami będzie i nie byli szczęśliwi z pilnowania nas, a z każdą chwilą pozwalali na coraz więcej ustępstw. Problem braku dokumentów u niektórych rozwiązywano w następujący sposób: brali taką osobę do radiowozu, wywozili do hotelu i wraz z nią wchodzili do pokoju po dowód/paszport. Na powrocie bez problemu zatrzymywali się w sklepach, gdzie można było zrobić zakupy wszystkich produktów. Trzymano nas w szatniach, więc rozrywkowe grupy robiły przeszukania w psiarskich szafkach, biorąc sobie wyjątkowe pamiątki, z nabojami do broni włącznie. Atmosfera była naprawdę luźna, ale mecz się skończył, dochodziła północ, a nadal nie było informacji co dalej.

[art5]

 

SOBOTA (8.06.2019)
Po północy zaczęto wywozić nas małymi grupkami do sądu. Wywożono w różnych grupach, z różną częstotliwością. Z każdego dołka dochodziły różne plotki, o sprawie w trybie przyspieszonym, ściąganiu tłumacza, który nie dawał rady być przy każdym przesłuchaniu, a także karach, które miały sięgać nawet do 1000 euro. Najlepiej w tym wszystkim wyszła ekipa z najbardziej przeludnionego dołka. W środku nocy, z 85 osadzonych, na dołku pozostawiono tylko 20, a reszcie oddali dokumenty, zwolnili, a nawet zamówili im taksówki pod komendę. Największym pechowcem był jeden kibol GKSu Tychy, który pomagał całej tej grupie w dosłownie każdej sprawie, a na koniec pozostał w grupie zatrzymanych. W tej grupie szczęśliwców znalazło się 2 od nas, którzy w nocy dotarli do hotelu. Nad ranem w sądzie zaczęły się przesłuchania, po czym po 2 godzinach każdy otrzymywał wyrok. Bez względu na zeznania, wyrok dla wszystkich był taki sam – około 200euro grzywny, po zapłaceniu której oddawali dokument tożsamości. Wśród zatrzymanych nie brakowało zupełnie przypadkowych osób, nie miało to jednak żadnego znaczenia. Najgorszy w tym wszystkim był chaos, nikt z psów nie wiedział ile to potrwa, każde pytanie kwitowane było odpowiedzią „10 minut”. Wielu zatrzymanym odleciały samoloty a pobyt w sądzie trwał i trwał. Po południu na korytarzach zaczęliśmy się mijać z zatrzymanymi Widzewiakami. Sytuacja była normalna, pełen spokój, oprócz jednego popierdoleńca, który wyzywał, pluł i prężył się zza pleców psów. Maksymalna patologia. Po południu też, aktywowali się Widzewiacy, którzy siedzieli w niedalekim barze, oczekując na swoich kolegów, ale też atakując pojedyncze osoby wychodzące z sądu. Słabe te, naprawdę słabe. Ostatni Pogonista na wolności był po ponad 20 godzinach od zatrzymania. Resztę dnia spędziliśmy na barowej turystyce, maksymalnie korzystając z miejscowych atrakcji.

[art5]

 

NIEDZIELA (9.06.2019)
Pożegnanie z Macedonią było udane do tego stopnia, że spora część nie próbowała nawet spać, bo o 3.30 podjechały taksówki. Na lotnisku rozdzielamy się z naszą emigracją i wracamy do Polski, z krótkim międzylądowaniem w szwedzkim Malmo. Powrót to już tylko senna atmosfera. Było po czym odpoczywać. Podsumowując to: „OBROŃCY PÓŁNOCY NIE ŚPIĄ W NOCY!”

 

MECZ
O samym meczu dużo nie napiszemy, bo z 14 osób na mecz i to dosłownie na chwilę weszło 6 osób. Gdy dostali informację o losach pozostałych, zaczęto organizować pomoc dla zatrzymanych, co dość szybko się udało. Wielkie dzięki, dla każdego kibola Pogoni, który wspomógł tą akcję. CAŁA POGOŃ ZAWSZE RAZEM!

[art5]

 

PODSUMOWANIE
Nie będziemy tutaj odnosić się do samej wojny polsko-polskiej, jak i do zachowania niektórych ekip bo każdy ma na to swój pogląd i niech tak zostanie. Jak mawia klasyk: „Dlaczego do tego doszło? Skoro doszło, to widocznie musiało”. I to tyle na ten temat. Mimo, że nie udało się zobaczyć meczu, każdy z nas powtarza – było warto i nic bym nie zmienił. Niezapomniany wyjazd, a na Słowenii pojawimy się prawdopodobnie w jeszcze większej grupie. Do zobaczenia!

Możliwość komentowania została wyłączona.