Beskid Andrychów – Wisła Sandomierz 02.04.2016

Nie ma co się rozpisywać, obie Ekipy wydały obszerne relacje, kibice Wisły mieli problemy z tymi co zawsze…
Warto dodać, że piłkarze Beskidu mobilizowali swoich kibiców do dopingu, przygotowali transparent, a także odpalili race, filmik poniżej:
[posts]https://www.facebook.com/beskidowcy/videos/1160804640604403/[/posts]

Relacja Kibiców Beskidu:


Na to spotkanie mobilizację rozpoczęliśmy na tydzień przed. Przyniosło to średni efekt i oczekiwania co do naszej liczby były trochę większe, ale i tak udało się wszystko, co sobie zaplanowaliśmy. To, że zarząd dostał pierdolca i będzie próbował pokrzyżować nasze plany na to spotkanie, było wiadomo od dawna. Kilkunastu krymuchów, kamery, wzmożona ochrona (swoją drogą straszne wieśniaki i przygłupy, ale czego się spodziewać od ludzi, którzy za 6 zł/h użerają się z takimi jak my) oraz całe zastępy milicji z uszalem, znanym Wam z poprzedniej relacji na czele nie zmieniły właściwie nic i gdybyśmy chcieli to nawet czołgiem wjechalibyśmy na stadion. W drugiej połowie prezentujemy oprawę, 20-metrowy transparent z hasłem: „JAK ZWAĆ CZŁOWIEKA, CO ZNISZCZYŁ BESKID, A TERAZ UCIEKA?” oraz sektorówkę przedstawiającą uciekającego prezesa pinokiokoszkę z tonącego okrętu o nazwie Beskid Andrychów, na którym to został jednak ostatni mohikanin – lis, czyli podstępna ruda bestia Jan Witkowski krzyczący „JA TU MUSZĘ JESZCZE ZOSTAĆ KRZYSIU HEHE”

Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, jak ta oprawa oraz pirotechnika odpalona do niej znalazła się na stadionie, wszak nowy regulamin zabrania wnoszenia na niego flag większych aniżeli 1,5×1,5 metra! Do oprawy odpalamy 8 rac i kilkanaście OW, efekt słaby przez słońce, natomiast całość wyszła okazale, czego najlepszym dowodem były miny jej bohaterów oraz kundli. Na koniec machamy jeszcze na pożegnanie białymi chusteczkami, śpiewając „żegnamy was alleluja!”. Doping przez całe spotkanie raczej średni. Kibice Wisły pojawili się autokarem w ok 50 os. i na stadion weszli pod koniec pierwszej połowy – jak sami twierdzą z winy prezesa Beskidu oraz policji. Dobrze dopingowali i bawili się do końca meczu. Po zakończeniu spotkania piłkarze dziękują nam za doping, mimo że jest to zakazane. Szacunek ogromny dla Was chłopaki!

A już jutro walne zebranie sprawozdawcze naszego klubu, na którym cały zarząd poda się do dymisji, no chyba, że zmienią zdanie hehe. Jeżeli ktokolwiek chce coś powiedzieć ciekawego, niech wpadnie, my będziemy i zabierzemy głos o ile oczywiście wielmożny Kokoszka Krzysztof pozwoli nam na to. Liczymy także, że wszyscy anonimowi ujadacze z mamnewsa przybędą tłumnie i wysłuchają, co tak naprawdę dzieje się od kilku lat w Beskidzie Andrychów.

Do usłyszenia!

Relacja Kibiców Wisły:

W słoneczne, kwietniowe popołudnie przyszło nam jechać do Andrychowa. Na stadion Beskidu docieramy w 60 osób w tym 10 osobowa załoga Siarki Tarnobrzeg, podróżując autokarem i dwoma samochodami. Był to trzeci wyjazd na Beskid w historii ruchu kibicowskiego na Wiśle – i trzeba przyznać, że zaprezentowaliśmy się na nim najsłabiej…

Do Andrychowa udaje nam się dojechać na styk – mimo tego, że przez województwo Świętokrzyskie psy wlekły się tak wolno jak tylko mogły za sprawą – wyjazdu Stalówki, która podróżowała 10 km przed nami tą samą trasą. W takiej samej odległości, ale za nami – jechało KSZO Ostrowiec. Natomiast na powrocie, również tą samą trasą jechał Górnik Łęczna, co sprawiło, że droga KRAKÓW – SANDOMIERZ była mocno obstawiona przez wąsy.

Wracając do samego meczu – mimo, że pod stadionem byliśmy na styk, na sektorze gości w komplecie jesteśmy dopiero pod koniec pierwszej połowy. Wszystko za sprawą robiącego problemy Prezesa i gdyby stadion spod bramy wyjściowej byłby choć trochę widoczny to na pewno wyjebalibyśmy jaja na jakiekolwiek negocjacje z miejscowymi działaczami – co tylko utwierdza nas w przekonaniu o konflikcie w jakim są kibice Beskidu. W między czasie dochodzi do słownych spinek ze spiętymi ochroniarkami, które mocno były wczute w swoją pracę, podobnie jak Małopolska milicja, która za złe spojrzenia wypisywała jakieś kwity. W I połowie udaje nam się trochę po dopingować.

Przez całą drugą połowę, dopingujemy piłkarzy – ale doping tego dnia nie stał na wysokim poziomie. Na płocie wieszamy 3 flagi – OSW, TRZEŚŃ, JOKER oraz transparent zadedykowany piłkarzom Wólczanki – „WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ IM DAĆ PANIE. Śp. KAMIL OŚLIZŁO Śp. RAFAŁ PYDYCH – NA ZAWSZE W WIŚLACKIEJ RODZINIE”.. Miejscowi wystawiają młyn. Po raz kolejny przy naszej wizycie odpalają pirotechnikę i jak zawsze pozostawili po sobie dobre wrażenie. Szkoda, że muszą się użerać z jakimś karierowiczem i szkoda, że po sezonie z tej ligi. Piłkarze mecz wygrywają – po raz kolejny zapewniając nam nerwówkę. Po meczu oczywiście przybijamy piątki, pakując się w autokar i zawijając w drogę powrotną. Powrót spokojny poza słownymi utarczkami z krakowską milicją – której na tyle poprzewracało się w dupie, że chcieli ograniczać naszą swobodę na tyle, że dawali nam czas na zapakowanie się w autokary,odgrażając się użyciem siły.. JEBAĆ!

Beskid Andrychów:

Wisła Sandomierz:
(jedyne zdjęcie jakie udało nam się znaleźć)

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments