Z perspektywy Alexeja Molodoja:
W sobotę w Rydze odbył się Team Fight Championship (TFC) – pilotażowy turniej mieszanych sztuk walki w formacie 5 na 5, który oglądałem. Główną cechą tego turnieju był udział ludzi, którzy obracają się w kręgu subkultury radykalnych kibiców piłkarskich. W turnieju uczestniczyli zawodnicy z Pragi, Göteborgu, Poznania, Mikołajowa i Moskwy.
Początkowo organizatorzy informowali o turnieju jako o wydarzeniu sportowym, w trakcie którego bijący się na ulicach i w lasach mogą się zmierzyć z innymi z różnych części Europy. W dodatku zgodnie z zasadami MMA.
Ostatecznie jednak rzeczywistość przekroczyła wszelkie oczekiwania.
LPH (Poznań, Polska) vs CSKA Moskwa
LPH (Poznań, Polska) vs Wisemen (Gothenburg, Szwecja)
W pierwszym pojedynku konkurowali ze sobą przedstawiciele Lecha Poznań i Göteborgu. Dla każdego było oczywiste, że wszystkie drużyny przyjechały w bojowym nastroju i z pewnością nie są tutaj tylko dla statystyki. Ponad trzydzieści sekund twardej rąbaniny – tak długo stawiali opór Polakom Szwedzi na macie. Już po pierwszych 30 sekundach było jasne, że turniej ma dużo wspólnego z akcjami „na łące” lub „w lesie”. Jak zażartował jeden z uczestników turnieju: „W pierwszym momencie wydawało się, że to nie my będziemy potrzebować pierwszej pomocy, ale sami sanitariusze”.
Postawienie organizatorów na chuligańskie doświadczenia uczestników zostało udowodnione już w drugim pojedynku. CSKA Moskwa szła do ringu przeciwko przedstawicielom Sparty Praga. Od pierwszych sekund Prażanie przejęli inicjatywę, a walka zeszła do parteru. Tylko dzięki duchowi bojowemu twardych rosyjskich chłopców starcie nie zakończyło się szybkim zwycięstwem Czechów. Sparta zwyciężyłaby 5:0, gdyby na macie byli zwyczajni sportowcy – ale tutaj bój nie był przerywany ani po duszeniu, ani po bolesnych ciosach.
Nie złamałeś mnie ty – złamię cię ja! W którymś momencie zawodnikom z CSKA udało się zrzucić z siebie Czechów i zaczęli ich bić. Ostatecznie na nogach zostali dwaj chłopcy ze Sparty, ale jacy wytrzymali! Ponownie wyszły na jaw różnice między tym turniejem a turniejem MMA na jakimkolwiek poziomie. Tutaj uczestnicy walczyli do samego końca, przykładowo ostatni Czech wstał, dostał, znowu wstał i znowu dostał i tak w kółko od czterech przeciwników. Trwało to tak długo, dopóki sędziowie nie interweniowali.
Carnym koniem tego turnieju byli „Marynarze” z Mikołajowa. Dla mnie osobiście ich starcie z Lechem było najlepsze w ciągu całego dnia. Od pierwszych sekund Ukraińcy dzielnie walczyli, nie oglądając się na znane nazwiska Polaków. Ta zadziorność na krótką chwilę wywołała w sławnej drużynie z Poznania dezorientację ale doświadczenie i siła zrobiły swoje, Silni Polacy nawet kiedy popełniali błędy, stale parli do przodu i ostatecznie zasłużenie zwyciężyli.
To, że należą do elity nawet pomimo swojej młodości ukazali w starciu przeciwko Göteborgowi chuligani z grupy Jungvolk z CSKA. Dojrzalsi technicznie rosyjscy chłopcy wykorzystali swoje zalety w walce.
Starcie Sparty z Mikołajowem miało być bojem o trzecie miejsce. Walkę jednak trudno opisać słowami. Zdjęcia i filmy video z turnieju ukażą, co się stało. Mikołajów uznał, ze ich walka z Lechem to nie był przypadek. Czesi ciągle się podnosili ale różnica między liderami drużyny a pozostałymi praskimi „Spartanami” oznaczał ostatecznie ich drugą porażkę w turnieju.
Oczekiwany finał, Rosja kontra Polska, Poznań kontra Moskwa, Lech kontra CSKA. Niestety po pierwszych dwóch walkach część chuliganów z CSKA doznała poważnych obrażeń. Jeden z nich został przetransportowany do szpitala (co tylko obrazuje brak kompromisów w całym turnieju). Polacy zachwali się uczciwie i wykluczyli jednego z zawodników z drużyny. Ostatecznie zatem finał odbył się w formacie 4 na 4.
Twarda i długa walka z jasnym przebiegiem. Lech był silniejszy, bardziej doświadczony, lepiej zorganizowany, agresywniejszy i twardszy i ostatecznie zasłużenie wygrał. Muszę pochwalić chłopców z Jungvolk, którzy całym turnieju pokazywali się ze swojej najlepszej strony, jak wypada to CSKA Moskwie. Tylko Polacy stali im na drodze.
Oczywiście, ze każdy może na turniej patrzeć z zupełnie różnej perspektywy. Niektórzy mówią, że to już nie jest chuligaństwo, ale to było chuligaństwo. Cały turniej był przeprowadzony jako turnije sportowców. Poziom najlepszych chuligańskich zadymiarzy/uczestników bójki jest obecnie na poziomie turniejów MMA.
TFC było dla ludzi z naszej ceny możliwością zrobienia kroku naprzód i reprezentowania swojego klubu. Jeśli chcecie, możecie postrzegać TFC jako „bój gladiatorów” w bardziej współczesnym znaczeniu. Możecie z podobnym turniejem się zgadzać lub nie ale podstawy zostały zbudowane i z pewnością będzie kontynuacja. Mimo wszystko to był swoisty „florencki football” usytuowany poza Florencją.
Tłumaczenie: Stadionowi Oprawcy – za: Hooligans.cz
Lech Poznań
Chuligani z Göteborgu
Chuligani z Göteborgu na lotnisku
Finaliści z grupy Jungvolk (CSKA Moskwa)
Sparta Praga[/center]
zdjęcia: Hooligans.cz
źródło: stadionowioprawcy.net