Relacja Śląska Wrocław:
Za nami wyjazd do Zabrza. Był to nasz pierwszy wyjazd w tym sezonie. To wynik kary nałożonej przez Komisję Ligi Ekstraklasy. Na Górnym Śląsku stawiło się ponad 900 kibiców Śląska, podróżujących po raz pierwszy w swojej historii dwoma pociągami specjalnymi.
Na ten mecz od samego początku planowaliśmy wynająć pociąg specjalny. Gdy tylko Ekstraklasa ustaliła dokładny termin spotkania zaczęliśmy starania o „speca”. Tu zaczęły się pierwsze problemy. Nie dosyć, że w tym samym terminie kibice innych klubów chcieli wynająć pociągi, to jeszcze jeden z pociągów uległ wypadkowi i kilkanaście składów nadawało się do kasacji lub generalnego remontu. Ta sytuacja sprawiła, że przewoźnik „Intercity” od którego wynajmujemy pociągi nadzwyczajne, nie miał tylu składów, by spełnić nasze oczekiwania i ostatecznie zaproponował nam pociąg na 560 miejsc. Oczywiście to dla nas było zdecydowanie za mało i zwróciliśmy się do „Przewozów Regionalnych” z prośbą o przygotowanie odpowiedniej liczby składów. Tu udało się znaleźć tabor. Jednak jeden pociąg może składać się z trzech składów na 600 miejsc i konieczne było wynajęcie dwóch pociągów, tak aby wszyscy się zmieścili i wygodnie dotarli do Zabrza. Po doświadczeniach z Białegostoku i braku możliwości dołączenia wagonów z góry zamówiliśmy pociągi, w których było więcej miejsc niż przyznanych nam biletów na mecz. Cała ta operacja podniosła koszt wyjazdu, ale gwarantowała, że dla nikogo nie zabraknie miejsca.
Kolejnym utrudnieniem, z którym się spotkaliśmy podczas organizacji tego wyjazdu, to system wejścia na sektor gości. To co wymyślili w Zabrzu to jakieś nieporozumienie, które nie tylko utrudnia i bardzo komplikuje i tak już rygorystyczne zasady podróżowania na mecze wyjazdowe, ale wprowadza olbrzymie zamieszanie. Działacze Górnika wymyślili sobie, że nie wyślą nam biletów dopóki nie dostaną listy. Takiej szopki jeszcze nigdy nie przerabialiśmy. Oznaczało to, że każdy kto się zapisał na wyjazd po wpłaceniu pieniędzy nie otrzymał wejściówki. Dopiero na podstawie otrzymanej listy Górnik wydrukował nam bilety imienne, które wysłali dzień przed meczem do Wrocławia. Łatwo było sobie wyobrazić, jak ogromne będzie zamieszanie z rozdawaniem wejściówek blisko tysięcznej grupie Fanatyków Śląska. Najlepsze jest to, że zapisy trwały do piątku, więc pytanie co z tymi, którzy zapisali się na wyjazd w ostatnim dniu? Odpowiedź z Zabrza była jeszcze bardziej kuriozalna. Przedstawiciele Górnika stwierdzili, że te osoby będą miały możliwość zakupu biletów w kasach. Po co więc te wszystkie szopki jak i tak otwarte miały być kasy i można było sobie kupić bilet na miejscu. Cała ta procedura to jakaś szopka, która utrudnia kibicom oglądanie meczów swojej drużyny. Jak się potem dziwić zdenerwowaniu fanów i ich frustracji skoro traktuje się nas jak jakiś idiotów.
Podróż obydwoma pociągami, jak na pierwszy taki wyjazd w historii, minęła bardzo sprawnie. Pierwszy pociąg bez problemów dotarł do Zabrza. Po drodze na jednej ze stacji dosiedli się nasi przyjaciele z Opavy. Pół godziny po nim również planowo dotarł drugi pociąg. Z dworca obie grupy odebrały podstawione autobusy, które dowiozły nas pod stadion. Podczas wsiadania z jednej grup do autobusów doszło do przepychanek z policją w wyniku której jeden z autobusów został zagazowany.
Wejście na stadion przez wymysły działaczy Górnika było bardzo utrudnione i panowało spore zamieszanie. Pseudodziałacze nie dość, że wysłali bilety dzień przed meczem w piątek, to dodatkowo z wysłanej listy brakowało 100 osób z różnych powodów i miały być te bilety do odebrania lub dorobienia na miejscu. Nie znające realiów osoby pracujące w klubie w Zabrzu wymyśliły sobie nowe reguły przyjmowania gości, ale nie miały w zamian na miejscu przygotowanej żadnej organizacji ani infrastruktury, by obsłużyć kibiców gości. Zastaliśmy jedną kasę połączoną z depozytem. To był po prostu jakiś skandal. Problemy się mnożyły, a w odpowiedzi na nie miejscowi działacze przygotowali agresywną ochronę w strefie wejścia, która prowokowała awantury. Ludzie zaczęli się słusznie denerwować i doszło do przepychanek z ochroną. Receptą miejscowych działaczy na problemy była konfrontacja z kibicami i dalsze prowokacyjne zachowanie ochrony, która przy każdej sytuacji napiętej sytuacji dążyła do konfrontacji. Wyciągali gaz, teleskopy i jazda. Gdy przed pierwszym gwizdkiem pod bramą zostało kilkadziesiąt osób miejscowy kierownik bezpieczeństwa podjął decyzje o niewpuszczeniu reszty kibiców na stadion. W geście solidarności reszta wyszła z sektora. To pomogło i po negocjacjach większości osób spod stadionu udało się wejść na sektor.
Po drugiej stronie kołowrotków rozdawane były okazjonalne koszulki na ten mecz. Każdy, kto wchodził na sektor otrzymał koszulkę moro, która była częścią większej choreografii. Niestety decyzją miejscowych działaczy cała oprawa na ten mecz nie została wpuszczona, a szkoda bo Ultrasi przygotowali naprawdę konkretną prezentację i razem z naszym ubiorem, sektor wyglądałby „wystrzałowo”. Dodatkowo kilka osób zostało zawiniętych z różnych powodów.
Mimo niewpuszczenia oprawy dzięki jednolitym koszulkom nasz sektor prezentował się konkretnie. Pojawiły się jakieś głosy, że „moro” to ksero pewnej ekipy z Niemiec. Ogólnie się z tego śmiejemy. Może warto niektórym przypomnieć, że korzenie naszego klubu są wojskowe (Wojskowy Klub Sportowy) i z dumą się do nich odnosimy.
Atmosfera na stadionie była tak samo gorąca, jak pod nim. Pełen stadion i duża liczba kibiców gości to jest to, co Fanatycy lubią najbardziej. Do tego możemy dodać, że piłkarze obydwu drużyn stworzyli dobre widowisko. Komentatorzy sportowi podkreślają w swoich relacjach, że ten mecz swoim znakomitym poziomem i tempem nie pasował do naszej słabej ligi. Atmosferę podkręcały wzajemnych uprzejmości na trybunach, które trwały przez cały mecz. W drugiej połowie na sektorze gości odpalona została pirotechnika, która miała być częścią, jak już wcześniej wspomnieliśmy, niewpuszczonej oprawy. Doping w sektorze gości stał tego dnia na wysokim poziomie z naprawdę konkretnymi momentami. Również gospodarze dobrze dopingowali, szczególnie gdy do śpiewów włączał się cały stadion.
Po meczu udajemy się do podstawionych autobusów i wracamy spokojnie w kierunku stolicy całego Śląska. We Wrocławiu drugi pociąg zajeżdża na Główny przed pierwszą. W Zabrzu tego dnia zameldowało się nas ponad 900 kibiców, z czego na sektorze gości dokładnie 888 osób dopingujących Śląsk. W tej liczbie wspomagali nas: Miedź Legnica 47, Slezsky Opava 25, Motor Lublin 11, Lechia Gdańsk 7. Kilkanaście osób z różnych powodów zostało pod sektorem. Zgodom dziękujemy za wsparcie. Frekwencja na stadionie Górnika wyniosła tego dnia 22.708 kibiców.
źródło: kibiceslaska.pl