Cała prawda o wolnej Polsce

Stajemy do walki, bo jesteśmy pomni tradycji rycerskich i te właśnie tradycje chcielibyśmy podtrzymać i przekazać przyszłym pokoleniom Polaków. Właśnie, stajemy do walki jest to smutne, albowiem dlaczego ktoś, komu drogi jest los Ojczyzny musi walczyć o przebicie się do świadomości rodaków? Dlaczego coś tak naturalnego jak patriotyzm jest stygmatyzowane?

„Polskie” media zawzięcie walczą o to, by w przekonaniu przeciętnego Polaka, słowo „nacjonalizm” było równoznaczne ze słowem „faszyzm”. Przy pomocy najrozmaitszych technik manipulacji wypacza się znaczenie słów po to, by – dosłownie – tresować ludzi jak małpy.

Oto na ten przykład, mówi się, że żyjemy w „wolnej Polsce”. Wszędzie – czy to w telewizji, czy w szkołach trąbi się, że Solidarność obaliła komunę, więc teraz nie ma komuny, a jest wolność. Wszystko wygląda pięknie – ale na papierze albo na ekranie. Jak uznać za wolny kraj, w którym nie tylko nie wolno pędzić bimbru, ale i nawet mówić tego, co się podoba? Jak można mówić o wolności w kraju, w którym mniejszość narzuca większości pęta tzw. „poprawności politycznej”? Wreszcie, jakim cudem kraj, w którym prawo stanowi obca biurokracja, uznaje się za wolny?

Wszyscy „mężowie stanu” oraz „praworządni stróże wolności” zapewne odrzekliby chórem: „Ależ oczywiście, że wszyscy jesteśmy wolni, bo przecież komuna upadła”! Oczywiście, ciekawe, albowiem wielu sędziów, którzy skazywali bohaterów narodowych na śmierć, do dziś sprawuje swe funkcje i teraz stoi na straży „wolności”. Niedawni kaci, mordercy i donosiciele, obecnie głoszą piękne hasełka o równości i tolerancji, walce z antysemityzmem, homofobią, dyskryminacją rasową, mizoginią oraz innymi „schorzeniami społecznymi”.

No, ale przynajmniej teraz jest wolność gospodarcza! Ach, cóż to jest za wolność! Wysokie podatki, horrendalne koszty pracy i wszechwładza biurokracji. Koncesjonowany jest na przykład wyrób (ba, i nawet sprzedaż!) alkoholu, koncesjonowana jest też działalność medialna (zapewne po to, by zapewnić „niezależność” i „apolityczność” radia i telewizji). Państwo zajmuje się chyba wszystkim – kopaniem węgla, ziemniaków oraz tropieniem sprzedawców nielegalnych ( bo nieoznakowanych) jajek.

Chcąc założyć firmę, należy odwiedzić całą masę cudownych miejsc, takich jak chociażby urząd skarbowy czy statystyczny. Oczywiście, każda z tych wielce szanownych instytucji ma prawo nękać przedsiębiorcę kontrolami, telefonami, pytaniami Drobne, rodzinne firmy pozostają praktycznie bez szans, jako że państwo, przy pomocy najprzeróżniejszych specjalnych stref, wspiera wielkie, zagraniczne molochy, które „dają pracę” miejscowej ludności. W imię tego „dania pracy”, korporacje takie nie tylko nie płacą podatków od swej działalności, lecz dodatkowo otrzymują od państwa haracz od każdego zatrudnionego. A jak wiemy, jeśli jeden nie płaci, wtedy drugi płaci podwójnie. Tym drugim jest Jan Kowalski, który codziennie w pocie czoła jeździ zdezelowanym Żukiem na bazarek i sprzedaje warzywa z przydomowej działki. A ponieważ płaci przeraźliwie wysokie daniny, nie jest w stanie zaoferować cen takich, jak Biedronka czy Tesco, ani nie zatrudni nikogo do pomocy na swoim stoisku.

Tak oto marnotrawi się narodowy potencjał i wyzwala w ludziach najpodlejsze instynkty. Zewsząd straszy się głodem, biedą i bezrobociem, które szykują nam wstrętne Jany Kowalskie z bazarku (no spójrzta na te ceny – przecież to jawni wyzyskiwacze prostego luda!). Ale państwo o wszystko się zatroszczy – Kowalskiemu dosra się karę za brak naklejki z homologacją na skrzynce z bananami i będzie git. Wtedy i Jan Kowalski będzie git – zaprzestanie swej nikczemnej działalności i pójdzie pracować do Biedronki jak inni. Albo wyjedzie do Anglii „na zmywak”.

No dobrze, z tą wolnością gospodarczą to średnio wyszło, ale mamy przecież wolność osobistą! Na przykład, bandycie wolno wejść do mojego domu, okraść mnie, zabić i jeszcze przy okazji zgwałcić mi żonę, a ja nie mogę mu nic zrobić – bo on ma wolność osobistą. Broniąc się, dopuściłbym się NAPAŚCI – czyli targnąłbym się na nietykalność cielesną bandyty, za co niechybnie poszedłbym do więzienia.

Wolność osobista polega też na tym, że kategorycznie nie wolno mi wychowywać dziecka na nietolerancyjnego rasistę, bo to nie jest „cool”. Bo jak wiemy to właśnie tolerancja jest jednym z fundamentów wolności. Ładnych parę lat temu, gdy byłem jeszcze w liceum, zorganizowano tzw. „Dni tolerancji”, na które zjechała się młodzież żydowska. Wszystko pięknie – pomyślałem sobie. Pogadamy o szczytnych ideałach, będzie dialog między narodami – no kurcze, będzie git! Ale cóż to? Owa „żądna tolerancji” żydowska młodzież zaczęła zupełnie bezkarnie objeżdżać naszych ojców i dziadów przy jednoczesnym aplauzie całego zaangażowanego w tę farsę ciała pedagogicznego. Jedna izrealska białogłowa, na pytanie: „Kto w czasie działań II Wojny Światowej mordował twoich pobratymców na ziemiach polskich” odpowiedziała: „No, Polacy, Ukraińcy, Ormianie, Cyganie ORAZ Niemcy”. No tak, faktycznie, zdarzyło się z raz czy dwa, żeby Niemcy zabili jakiegoś Żyda. Ale na pierwszym miejscu są ci wstrętni Polacy! Na mój protest, wszyscy się obruszyli. Nauczycielka od WOS-u spojrzała na mnie groźnie, a jeden z moich kolegów rzekł, że nie mam prawa ich oceniać (!), bo „ich się tak uczy”. No dobrze, ale ja byłem (i jestem) nauczony zupełnie inaczej, a mimo to, żydowska młodzież nie wykazała zrozumienia dla mojego punktu widzenia, podczas gdy ja musiałem przyjąć i w pełni zaakceptować izraelski punkt widzenia. Bo wtedy nie rozumiałem, na czym tak naprawdę polega tolerancja. Otóż tolerancja jest wtedy, gdy wolno nazywać Polaków mordercami i religijnymi fanatykami, a nie wolno negować holokaustu. Tolerancja jest też wtedy, gdy Żydom wolno prowadzić szowinistyczną politykę przy jednoczesnym zakazie postaw pro-narodowych w Polsce. Kto tego nie pojmuje, jest wstrętnym antysemitą, ot i co!

Z tego pięknego mechanizmu tolerancji korzystają również działacze gejowscy. Ostatnio przymierzają się, by założyć Polakom homonto poprzez kryminalizację tzw. „mowy nienawiści”. Osobiście nie mam nic przeciwko temu, żeby dwóch facetów robiło coś ze sobą w łóżku czy gdziekolwiek. To nie mój interes – i to dosłownie i w przenośni – ale dlaczego to ma mi się podobać i dlaczego mam to na siłę oglądać?

Gejom wolno urządzać parady, na których przebierają się za księży katolickich i kopulują ze sobą. Czarnoskórzy pracownicy wielu wielkich korporacji mają swoje stowarzyszenia, a Niemcy mają Związek Wypędzonych. A co by było, gdybyśmy ja z żoną przebrali się za rabinów i spółkowali na oczach gawiedzi? Albo gdybym założył Stowarzyszenie Białych Heteroseksualnych i (o zgrozo!) Facetów, którzy nie są Żydami? Albo gdybyśmy stworzyli Związek Cywilów Spalonych Miotaczami Ognia? Odpowiedź jest prosta – poszlibyśmy do więzienia za obrazę uczuć religijnych, rasizm, homofobię, mizoginię, antysemityzm i ogólnie za „wiochmeństwo”. No, i za zakłócanie obyczajności publicznej przy okazji. Tak właśnie wygląda wolność osobista, wolność słowa i tolerancja w dzisiejszym wydaniu!

Czy o taką Polskę walczyli nasi wspaniali, dzielni przodkowie? Po co w ogóle było walczyć o suwerenność, skoro nasi zdradzieccy przywódcy oddali ją dobrowolnie na rzecz okruchów z pańskiego stołu w Brukseli? Po co była ta krew, ten znój, to wszystko? Czy to wszystko ma teraz przepaść, a my, Polacy mamy się stać baranami na postronku innych narodów, bez własnej świadomości, bez dawnych tradycji? Czy naprawdę damy się wyzuć z wszystkiego, co przez wieki zbudowaliśmy, po to tylko, by ktoś omamił nas nieograniczonymi możliwościami żarcia, picia i kopulacji (pozornie) nie na nasz koszt? Dlaczego mamy liczyć na czyjeś bogactwo, kiedy tak naprawdę sami możemy je sobie wywalczyć lub wypracować? Po co skamleć jak pies, w nadziei, że „może coś nam dadzą”? Gdzież w tym honor?

Unia Europejska doszła do wniosku, że do tłamszenia narodów nie potrzeba czołgów, bo wystarczy wysłać parę miliardów Euro – taniej wyjdzie i dużo skuteczniej. Udowodnijmy jej, że nie ma racji!

autor:
Polski Fanatyk

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments