Wyrok WSA korzystny dla ŁKS Łódź

Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził, że trzy lata temu ŁKS niezgodnie z prawem nie dostał licencji na występy w ekstraklasie.
W sezonie 2008/2009 ŁKS zakończył rozgrywki na siódmym miejscu. Później jednak został przesunięty na ostatnie miejsce w tabeli i zdegradowany. Powodem była odmowa przyznania licencji przez PZPN. Komisja Licencyjna stwierdziła, że klub nie przedstawił wiarygodnych dokumentów dotyczących finansowania. Ówczesny prezes Roman Gałuszka dowodził, że źródłem pieniędzy będzie sprzedaż… napoju energetycznego. Działacze PZPN-u w to nie uwierzyli i drużyna wylądowała w I lidze.

Szefowie sportowej spółki z al. Unii złożyli w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym dwie skargi. Pierwszą o wstrzymanie decyzji PZPN o rozpoczęciu rozgrywek ekstraklasy, do czasu rozpatrzenia zażalenia, a drugą o uznanie decyzji Komisji Odwoławczej za niezasadną. Apelowali o pomoc do ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i do WSA, aby nadał sprawie szczególny tryb. Jeszcze przed startem ligi doszło do rozprawy mediacyjnej, lecz związek podtrzymał decyzję.
ŁKS nie zrezygnował jednak z walki o swoje prawa, choć PZPN był zdania, że skarga na nieudzielanie licencji nie może być rozpatrywana przez sąd. Sprawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. Ten stanął po stronie klubu. Dopiero w styczniu 2011 roku WSA stwierdził, że decyzje Komisji Licencyjnej i Odwoławczej były niezgodne z obowiązującymi przepisami postępowania administracyjnego. – Zdaniem sądu decyzje komisji nie odnosiły się do meritum sprawy. Poza tym pod negatywną decyzją podpisał się tylko przewodniczący, a nie cała komisja, jak wymagają tego przepisy – tłumaczy Mirosław Wróblewski, prezes stowarzyszenia ŁKS.

Brak licencji i degradacja postawiły klub z al. Unii w dramatycznej sytuacji. Aby go ratować, ówcześni udziałowcy – Ilona Goszczyńska, Grzegorz Klejman i Algimantas Breikstas – przekazali sekcję piłkarską za złotówkę miastu, które później sprzedało spółkę firmie Tilia. Stara spółka z kolei przyjęła nazwę Klub Sportowy Łódź i została wykreślona ze struktur PZPN.

Związek jednak nie miał zamiaru się poddać i po niekorzystnym dla siebie wyroku złożył odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten ponownie odesłał sprawę licencji do WSA w Warszawie. W środę zapadł kolejny wyrok niekorzystny dla PZPN-u. Zdaniem sądu decyzje komisji licencyjnych sprzed trzech lat zostały wydane niezgodnie z obowiązującymi przepisami. – Nie znam uzasadnienia wyroku, ale taki wyrok to porażka systemu licencyjnego – powiedział „Gazecie” Zbigniew Lewicki, który pełnił wtedy funkcję przewodniczącego Komisji Odwoławczej ds. licencji. Podtrzymuje, że decyzja o nieprzyznaniu licencji została wydana zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami.

Radości z takiego rozstrzygnięcia nie ukrywa Wróblewski, który jest także szefem spółki Klub Sportowy Łódź, czyli spadkobiercy ŁKS SSA. KSŁ zamierza teraz w sądzie cywilnym domagać się od piłkarskiej centrali 30 mln zł odszkodowania. – Takich pieniędzy domagaliśmy się wcześniej od PZPN-u – przypomina Wróblewski.

Co na to związek? Według mecenasa Marcina Wojcieszaka, reprezentującego PZPN w sporze z ŁKS-em, przed klubem jeszcze długa droga. – Tak naprawdę przedmiotem postępowania przed sądem administracyjnym nie jest merytoryczna kontrola postępowania licencyjnego. Czyli sąd nie ocenia, czy decyzja o nieprzyznaniu licencji była słuszna, czy nie. Sąd nie bada materiałów zgromadzonych w toku postępowania licencyjnego. Bada natomiast, czy decyzja spełniała warunki formalne. To dobrych kilka lat spędzonych w salach rozpraw – tłumaczy portalowiweszlo.pl .

Stara spółka ma prawie 10 mln zł długu wobec piłkarzy, trenerów, pracowników oraz podmiotów gospodarczych. Istnieje, bo z powodu braku majątku nie może upaść. Żeby jednak domagać się odszkodowania, musi znaleźć 100 tys. zł na opłatę sądową.

źródło: sport.pl

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments