Mecz zgodowy przyciągnął na trybuny 3554 kibiców, z czego około 1000 stanowili Legioniści. Tego dnia w Sosnowcu odbyła się próba generalna przez zbliżającym się sylwestrem. Więcej w obszernej relacji samych zainteresowanych.
Relacja Legionistów:
Za nami ostatni w 2018 roku mecz piłkarzy Legii. Przedświąteczny wyjazd do Sosnowca cieszył się sporym zainteresowaniem wśród legionistów, mimo że miał miejsce w czwartek. Na meczu przyjaźni w Sosnowcu nie gościliśmy od 11 lat, a obecna sytuacja piłkarska Zagłębia wcale nie napawa optymizmem do kolejnych meczów przyjaźni. Na trybunach było bardzo kolorowo i wybuchowo, co nie spodobało się piłkarzom i sędziom i ci nakazali przerwać zawody.
Sporo legionistów dotarła do Sosnowca już rano w dniu meczu, ale zdecydowana większość wyruszyła prosto po pracy, planując umacnianie zgody dopiero po meczu. Jak można się domyślać, część osób cały czas baluje z naszymi braćmi z Zagłębia, niektórzy zostają pewnie na Święta. Nasza liczba jest trudna do oszacowania, ale z pewnością na miejscu obecnych było 1000 fanów Legii.
Legioniści kupujący bilety na mecz w Warszawie, nabywali je wraz ze zgodowymi czapkami „Legia Zagłębie”. Te były także dostępne w sprzedaży przy wejściu na stadion, podobnie jak nowe zgodowe szaliki. Zapotrzebowali na gadżety chyba przerosło oczekiwania, bowiem szale skończyły się już przed rozpoczęciem spotkania.
Dla warszawiaków sosnowiczanie przygotowali specjalny namiot, w którym integracja trwała już od godziny 17. Później część osób kierowała się na stadion, a niektórzy zrezygnowali z oglądania meczu z wysokości trybun. Wchodzenie na trybunę odkrytą, na której zajmowaliśmy miejsca, było bardzo sprawne. Kontrola biletów i kontrola osobista najlepsza na świecie 😉 A kiedy za bardzo przyblokowały się kołowrotki, na oścież otwarta została główna brama.
Doping tego dnia nie był najmocniejszą stroną. Szczególnie w pierwszej połowie śpiewy wychodziły mocno przeciętnie, co należy zrzucić na karb zbyt intensywnego świętowania wielu osób. Na przemian śpiewane były legijne i zagłębiowskie pieśni, a raz na jakiś czas podkreślano, że „Nasza zgoda najlepsza w Polsce jest”. Oflagowanie na trybunach również było wymieszane. Wisiały m.in. następujące legijne flagi „Warriors”, „Legia Warszawa”, „Legijni Patrioci”, „UZL”, „Legia”, „Teddy Boys 95”. Sosnowiczanie wywiesili także flagi Olimpii Elbląg oraz Czuwaju Przemyśl.
W pierwszej połowie powody do radości mieli przede wszystkim gospodarze, bowiem ostatnie w ligowej tabeli Zagłębie wyszło na prowadzenie z mistrzem Polski. Wynik na boisku nie zmieniał jednak nic w naszych relacjach i dopingu – nie licząc oczywiście „selekcjonerów” obecnych na trybunach, którzy coraz bardziej przeżywali boiskowe wydarzenia i zaczęli z trybun prowadzić własny zespół. „Legia i Zagłębie, Zagłębie i Legia…” – niosło się z trybun raz po raz. Znacznie lepszy poziom dopingu był w drugiej połowie, szczególnie kiedy megafon na gnieździe przejął „Staruch”. Szczególnie „Legia… Zagłębie…” – śpiewane na melodię „Hitu z Wiednia” wychodziło nam kozacko.
W przerwie spotkania z ogrodzenia zniknęły wszystkie flagi i zaczęły się przygotowania do prezentacji zgodowej choreografii. Ta pokazana została około 60. minuty gry. Najpierw nad głowy kibiców wjechała malowana sektorówka przedstawiająca dwóch mikołajów na tle herbów Zagłębia i Legii, stojących przy choince ubranych w bombki w klubowych barwach oraz z nazwami grup ultras „UZ” i „UZL” – jeden z nich wznosił toast kuflem piwa, drugi łykał zdrowie z piersiówki. Uzupełnieniem zaś był transparent, na którym znajdowały się poszczególne litery na „prezentach” – całość tworzyła hasło „Rodzinna atmosfera” i nawiązywała oczywiście do zgody łączącej nasze kluby. Zwieńczeniem oprawy był pokaz pirotechniczny, który odbył się chwilę później. Po tym, jak sektorówka zjechała z trybun, po trybunach rozeszli się kibice przebrani za Mikołajów, którzy taszczyli spore ilości piro-prezentów. Zaczęło się od konkretnego racowiska na długości całej trybuny, ale jak się później okazało, był to dopiero przedsmak wybuchowej prezentacji. Następnie niebo rozświetliły fajerwerki, a z konkretnych tub (znanych zresztą z Ł3) leciały wysoko kolejne sylwestrowe wystrzały. No może z tym wysoko, to lekka przesada, bowiem części fajerwerków zdarzyło się zahaczyć o murawę. Piłkarze w popłochu opuścili plac gry, później swoje miejsca opuścili fotoreporterzy. Kanonada trwała ponad 10 minut. Piłkarze w końcu wrócili i wznowili grę.
I w końcu cieszyli się legioniści – nasi gracze strzelili dwie bramki i to Legia wyszła na prowadzenie. Końcowy wynik był jednak dla fanów tego dnia najmniej istotny – liczyła się dobra zabawa i umacnianie zgody łączącej nasze kluby od wielu lat. Umacnianie zresztą trwa cały czas. A zabawa okołomeczowa, jak również choreografia „Rodzinna atmosfera” z pewnością zagości na dłużej w naszej pamięci.
Przed nami półtoramiesięczna przerwa od meczów piłkarskich. Do tego wobec zakazu za zadymienie murawy na meczu z Piastem, nie będziemy mogli pojechać na pierwszy wiosenny mecz do Płocka. Zanim do gry wrócą piłkarze, zachęcamy do wspierania legijnych sekcji. Jeszcze w tym roku czekają nas dwa mecze koszykarzy Legii – w najbliższą sobotę na Bemowie, a następnie 30 grudnia w Dąbrowie Górniczej – to ważna informacja dla tych, którzy zamierzają spędzać Sylwestra z naszymi braćmi z Zagłębia.
relacja: legionisci.com