Wywiad z Kibicem Orląt Radzyń Podlaski

Po dłuższej przerwie prezentujemy Wam kolejny wywiad, który tym razem przeprowadziliśmy z ekipą ze wschodniej części naszego kraju, mianowicie Orlęta Radzyń Podlaski. Fanatyk biało-zielonych w ciekawej rozmowie przedstawił między innymi genezę zapoczątkowania kontaktów z kibicami Dynama Brześć, jaki był największy sukces i porażka ekipy Orląt oraz jak według niego będzie wyglądała scena kibicowska za dziesięć lat. Życzymy miłej lektury.

 

SO: Witaj, właśnie zakończyły się rozgrywki III ligi, gr. IV, w której występuje Wasza drużyna. Proszę Cię o krótką ocenę formy, jaką prezentowaliście pod względem kibicowskim.

Kibic Orląt: Nasza forma w tej rundzie jak na nasze możliwości była całkiem niezła. Zaliczyliśmy 4 wyjazdy (KSZO 43 osoby, Tarnów 45 osób, Świdnik 23 osoby i Tarnobrzeg 66 osób). U siebie najlepszy młyn wystawiamy na meczu z Wisłoką ponad 120 osób, na którym prezentujemy drobną oprawę. Duża liczba konkretnych osób od nas wyjechała za granicę, a co za tym idzie, nie prezentujemy już niestety takiej formy, jak kilka lat wcześniej. Działamy i mam nadzieję, że jeszcze nie raz pozytywnie zaskoczymy.

Orlęta Radzyń Podlaski – AZS Podlasie Biała Podlaska 07.05.2022

 

SO: Orlęta Radzyń uplasowała się w środkowej części tabeli, zapewniając sobie utrzymanie na długo przed końcem. Taki stan rzeczy wiązał się dla Was z graniem wielu meczów „o nic”. Czy w Waszej miejscowości musicie mocno się postarać o dobre liczby w młynie i na wyjazdach?

Kibic Orląt: W naszej lidze jest dużo dobrych kibicowsko ekip i na takie mecze nie trzeba nikogo namawiać.

 

SO: Co możesz powiedzieć o specyfice Waszej ligi? Jak oceniasz pod względem kibicowskim ten poziom rozgrywkowy? Które mecze były według Was najciekawsze? Wybiegając myślami o nowym sezonie, w Waszej lidze nie będzie już Siarki Tarnobrzeg, ale np. wróci Hutnik Kraków.

Kibic Orląt: Naszą ligę pod względem kibicowskim uważamy za bardzo dobrą. Są w niej uznane marki na całą Polskę z konkretnymi zgodami jak Wisłoka Dębica, KSZO, czy Stalówka. Najciekawsze spotkania dla nas to na pewno mecze z ekipami, do których nie czujemy zbytniej sympatii, czyli AZS, Avia, która zaczęła znów pojawiać się na wyjazdach i kręcić dobre młyny u siebie. Hutnik jako ekipa na pewno też uatrakcyjni naszą ligę, zazwyczaj dużo jeździli, także pewnie pojawią się i w Radzyniu.

 

SO: W naszej rozmowie nie możemy pominąć wątku o początkach ruchu kibicowskiego na Orlętach. Opowiedz, jak to wszystko się zaczęło oraz jak wyglądały szalone lata dziewięćdziesiąte w Waszym wykonaniu? Czy uważasz, że w tych czasach miały miejsce wydarzenia, które były dla Was przełomowe i wpłynęły na obecny kształt kibicowania w Radzyniu? Zgodzisz się ze mną, że ciągłość pokoleniowa jest niezwykle istotna i gdy jej zabraknie, ciężko to potem wszystko odbudować i przywrócić na odpowiednie tory.

Kibic Orląt: Początki ruchu kibicowskiego faktycznie przypadają na przełom lat 80 i 90. Była to mała grupa do 30 osób, ale jak to w tamtych czasach – kibicowano Orlętom, lecz na szyjach był folklor od szali Widzewa po Śląsk i Motor itp. Dopiero w połowie lat 90 grupa się rozrosła, prym wiedli skinheadzi, a jeśli chodzi o barwy, dalej panował folklor. Na przełomie XX i XXI wieku ustalono, że są tylko Orlęta i tylko takie barwy są tolerowane, a indywidualne sympatie do innych klubów mają nie być widywane na sektorze. Jeżeli chodzi o ciągłość pokoleniową, masz rację, gdyby nie nasze wewnętrzne konflikty związane z FC Stalowej w naszym mieście bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Można powiedzieć, że uciekła nam duża część starszego pokolenia, ale czasami warto zrobić krok w tył. W imię zasad i wartości, jakie nam przyświecały, żeby to Orlęta w Radzyniu były jedyne i najważniejsze. Teraz śmiało możemy powiedzieć, że było warto, choć na pewno nie było łatwo.

Stal Rzeszów – Orlęta Radzyń Podlaski 25.03.2017

 

SO: Czy w Waszym mieście funkcjonują jeszcze jakieś inne kluby sportowe? Czy któryś z nich miał kiedykolwiek zorganizowanych fanów?

Kibic Orląt: W Radzyniu nie ma żadnej innej drużyny, która miałaby zorganizowany ruch kibicowski.

 

SO: W historii ruchu kibicowskiego Orląt funkcjonowało kilka grup mocnych wrażeń. Opowiedz o nich coś szerzej.

Kibic Orląt: Mieliśmy 2 grupy mocnych wrażeń (White Brothers i Green Wolves). White Brothers – w szczytowym monecie grupa liczyła do 20 osób, była to grupa skinheadów z Radzynia i Międzyrzeca, na swoim koncie ma wygraną walkę z Avią Świdnik po 10 do 23 lat. Green Wolves – grupa liczyła w najlepszym momencie 15 osób, na ubitej ziemi sprawdzali się z:

AZS Podlasie Biała Podlaska – 14×14 (do 18 lat) – wygrana

Chełmianka Chełm – 12×12 (do 18 lat) – porażka

Powiślanka Lipsko – 10×10 (do 18 lat) – wygrana

Oficjalnie na Orlętach nie mamy teraz żadnej grupy, działamy wszyscy pod szyldem Orląt. Osoby z jednej, jak i drugiej grupy są w dalszej mierze aktywnie kibicowsko, odpuściły tylko słabe jednostki. Sportowo mamy bardzo aktywną młodzież co napawa dużym optymizmem. Młodzi spotkali się na ubitej ziemi już 3 razy. Potyczki z Czuwajem Przemyśl i Unią Tarnów wygrywają, z Tczewską Arką muszą uznać wyższość ekipy znad morza.

Stal Stalowa Wola – Orlęta Radzyń Podlaski 18.09.2021

 

SO: Na początku XXI wieku nastąpił w Polsce trend na podział hooligans i ultras. W wielu ekipach zaczęły pojawiać się grupy odpowiedzialne za tworzenie opraw meczowych. Czy u Was też była taka grupa?

Kibic Orląt: Nie, u nas nigdy nie było konkretnej grupy od opraw. W małej ekipie każdy jest od wszystkiego. Razem trenujemy, malujemy, dopingujemy.

 

SO: Swego czasu jako jedni z nielicznych na Lubelszczyźnie mogliście pochwalić się dobrymi relacjami z zagraniczną ekipą. Opowiedz po kolei, jak zaczęła się Wasza wspólna przygoda z kibicami Dynama Brześć oraz jak przebiegała? Jak często się wspieraliście? Ze względu na wymagane wizy na Białorusi chyba nie było Wam łatwo?

Kibic Orląt: Kontakty z Dynamo Brześć rozpoczęły się przez typowego chata kibicowskiego na początku XXI wieku. Ciągłe rozmowy głównie o tematyce kibicowskiej zaowocowały zaproszeniem za wschodnią granicę do Brześcia. W lutym 2004 roku na pierwsze spotkanie wybrało się dwóch kibiców Orląt, później była rewizyta kibiców Dynama. Przyjechali do Radzynia na mecz z Ładą Biłgoraj, już wtedy gościli u nas jako nasza zgoda. Od tamtej pory mogliśmy liczyć na ich wsparcie a oni na nasze, przy okazji ważniejszych spotkań domowych czy wyjazdowych były delegacje ze strony Orląt, czy Dynama. Wspólnie zaliczyliśmy sporo dobrych meczów, turniejów i przygód. W walce Dynama z Torpedo w Mińsku uczestniczył jeden kibol Orląt, w ukraińskim lesie wspólnie spotkaliśmy się na zawodach z CSKA Kijów. Przy okazji meczu z Gomelem nasza 13-osobowa delegacja brała udział wymianie uprzejmości z przyjezdnymi pod stadionem, co dla 3 z nas skończyło się nakazem wyjazdu w przeciągu 12 godzin z kraju i 3-letnim zakazem wjazdu na Białoruś. Tak zdecydowanie wizy nie ułatwiały nam kontaktu, ale nie był to jakiś problem.

 

SO: Nastąpił rok 2014 i ostatecznie wszystko się zakończyło. Z kolei do tej pory wzajemne kontakty utrzymują z nimi fani Stalówki. Żeby tego było mało, był czas, że kibice Motoru Lublin zarzucali Wam działalność z fanami ze Stalowej Woli. Puzzli mamy dużo, możesz je poskładać?

Kibic Orląt: Zgoda z Dynamem została zerwana przez ich kontakty ze Stalową Wolą. Mieliśmy u siebie w mieście jedno osiedle, które prężnie działało na Orlętach, niestety zbiegiem czasu woleli jeździć na Stalówkę, na co u nas zgody nie było. My jako młodzież w tamtych czasie postawiliśmy sprawę jasno, jeśli jeżdżą do Stalowej, to na sektorze w Radzyniu nie ma dla nich miejsca. Skutkiem tej decyzji była mała lokalna wojenka na Radzyńskim podwórku. Czas płynął i na chwilę obecną osoby, które miały tam najwięcej do powiedzenia już nie mieszkają w Radzyniu, ci, którzy zostali, twierdzą, że dawno odbili od tematu i ze Stalową nie mają nic wspólnego. Temat jakiegokolwiek FC w naszym mieście uważamy już dawno za zamknięty. W Radzyniu tylko Orlęta.

Hetman Zamość – Orlęta Radzyń Podlaski 26.03.2016

 

SO: 20 minut jazdy autem, na wschód od Radzynia Podlaskiego, znajduje się Międzyrzec Podlaski, zaprzyjaźnione Wam miasteczko. Pod względem liczby mieszkańców oraz powierzchni są to takie same miasta. Żeby była jasność w Międzyrzecu jest także klub piłkarski Huraganu, ale to Orlęta wciąż są tam najważniejsze. Ciekawe… od zawsze tak było? Wasi bracia z Międzyrzeca, są także sympatykami Huraganu? Jak dobrze kojarzę, kiedyś wysyłaliście informacje w świat o między innymi oczekujących fanach Huraganu na jadącą Wisłę Puławy.

Kibic Orląt: W Międzyrzecu na Huraganie pod względem kibicowskim już dawno nic się nie dzieje przez słabą ligę. Kiedy do Międzyrzeca przyjeżdżała jakaś ciekawa ekipa, to zawsze zbieraliśmy się wspólnie. Najlepiej wspominamy przegonienie Łukowiaków pod stadionem. Mając dwukrotną przewagę, mało się nie pozabijali o to, kto ma pierwszy z powrotem wsiąść do autokaru, Ci co nie zdążyli, dostają oklep, a to wszytko przy biernej postawie policji, piękne czasy. W Międzyrzecu Orlęta są najważniejsze, od zawsze razem tworzymy ekipę, w najlepszym okresie na mecze w Radzyniu Międzyrzec potrafił zebrać się na 2 autokary.

 

SO: W poprzednim moim pytaniu przewinęła się nazwa Wisła Puławy. Pozwól, że jeszcze się chwilę przy nich zatrzymamy. Dodatkowo do wątku dołożę ekipę AZS-u Podlasie. No właśnie obie ekipy pro-legijne, z jednymi i drugimi chwilę łączyły Was jakieś kontakty, ale też bardzo szybko zamieniło się to w kosę. Z mojej strony uogólnienie, chciałbym, żebyś rozwinął ten temat. Swoją drogą można by rzec, że kiedyś również blisko Wam było do warszawskiej Legii?

Kibic Orląt: Jako ekipa nigdy z Legią nie mieliśmy nic wspólnego. Z Podlasiem mieliśmy chwilowe kontakty, gdy zaczynali tak naprawdę jakąś większa aktywność kibicowską. Zaczęli wpadać na mecze u nas, zaprosili nas kilka razy do siebie. Temat upadł, gdy postawiliśmy sprawę jasno albo odcinają się od Legii i działa na swoje konto jako ekipa niezależna i wtedy można myśleć o czymkolwiek. Wybrali inaczej, więc jakiekolwiek kontakty upadły, kosa z nimi zaczęła się, gdy ubiliśmy ich zgodę jadącą wspierać ich na mecz do nas. Podlasie na meczu zaczęło bluzgać na nas i tak zapoczątkowali naszą wojenkę, która trwa po dziś dzień. Jeśli chodzi o Wisłę, mieliśmy kiedyś z nimi zgodę która padła przez ich brak aktywności kibicowskiej.

 

SO: I tutaj zmierzamy do największej kosy w Waszej historii – Orlęta Łuków. Obecnie jest to ekipa wymarła, myślisz, że trochę się temu przyczyniliście? A tak z innej perspektywy nie brakuje Wam meczów derbowych z Orlętami? Przybliż nam historię relacji, animozji z Orlętami.

Kibic Orląt: Faktem jest, że miasta od zawsze się nie lubiły, ale to przez ruchy narodowe podłapaliśmy kontakty, wtedy kibicowsko dopiero wszystko ruszało. Bardzo zawiedliśmy się na kibicach z Łukowa, którzy rzadko i w nielicznych grupach nas odwiedzali. Kiedy my jeździliśmy do Łukowa wspierać ich, zdarzało się, że było nas więcej niż ich! Np. na meczu Orlęta Łuków-Górnik II Łęczna nas 22, Łukowiaków 10. Doszliśmy do wniosku, że zgoda nie ma sensu i nie może dalej trwać. Stosunki z Łukowem zaostrzyły się po derbowym meczu, na którym pojedyncze osoby z Łukowa (nie wystawili wtedy młyna) zaczęły bluzgać w kierunku naszych piłkarzy, oczywiście nie pozostaliśmy dłużni. Później kolejne derby, bluzgi itd. Zaczęliśmy robić akcje na nich, a oni też potrafili wpaść do nas na miasto. Tak narastała nienawiść. Z sąsiadami za miedzy przeżyliśmy trochę przygód, ale przypomnimy wam tylko kilka z nich. Stacja Radomyśl: Ustawiamy się na Łukowiaków jadących koleją do Siedlec. Jeden z nas jedzie z nimi w pociągu i na stacji Radomyśl zaciąga hamulec. Wysypujemy się przywitać chłopaków, lecz okazują się przestraszonymi dziewczynkami. Barykadują się w pociągu i nie mamy jak ich dopaść. Kolejna akcja to powrót Łukowiaków z Lubartowa, czekamy na nich w cztery fury. Nie zatrzymują się, gonimy ich do samego miasta, udaje się złapać i oklepać tylko kilka osób.

Orlęta Łuków – Orlęta Radzyń Podlaski 02.06.2013

 

SO: Orlęta Łuków nie działają, ich „rolę” jako przeciwwagę dla Orląt Radzyń przejęli kibice AZS-u Podlasie, zgodzisz się z tym? Kilka lat temu, kilkukrotnie trochę się działo. Ponadto trzeba przyznać, że w ciągu 10 lat fani z Białej Podlaskiej zrobili wyraźny progres. Był czas, że na Lubelszczyźnie nikt ich poważnie nie traktował. Potem zaczęli w miarę regularnie zaliczać wyjazdy oraz spotykać się na ubitej ziemi m.in. z Chełmianką i Avią.

Kibic Orląt: Tak, po zakończeniu działalności Łukowiaków Podlasie przejęło miano głównej kosy i to na mecze z nimi było duże ciśnienie przez kilka lat. Oczywiście na pewno zrobili spory progres, choć w ostatnim sezonie też u nich siadło. Zobaczymy, jak będą się prezentować w tym sezonie, otwierają u nich nowy stadion, także na pewno będą mieli bodziec do ściągnięcia nowego narybku.

Orlęta Radzyń Podlaski – Orlęta Łuków 17.04.2010

 

SO: Nie jest tajemnicą, że systematycznie pojawialiście się na meczach Jagiellonii Białystok, jak obecnie wyglądają Wasze stosunku z Jagą?

Kibic Orląt: Z Jagiellonią łączą nas tylko i wyłącznie prywatne kontakty.

 

SO: Trochę przewinęliśmy ekip, z którymi wiązały Was przyjazne relacje, ale na pewno nie wyczerpaliśmy tego tematu. Możesz go rozwinąć? Przy okazji zapytam o obecną sytuację, czy macie jakąś zgodę lub układ?

Kibic Orląt: Na chwilę obecną działamy sami, nie mamy żadnej zgody ani układu.

 

SO: O Waszych kosach też już trochę mówiliśmy, ale tutaj też poproszę Cię o uzupełnienie tematu.

Kibic Orląt: Największe kosy to bez wątpienia AZS Podlasie, Łada Biłgoraj i Avia Świdnik.

 

SO: W 2018 roku w tragicznym wypadku zginął jeden z kibiców – Damian, którego upamiętniliście flagą, która prawie zawsze pojawia się na sektorze. Wiemy, że była to jedna z czołowych postaci na Orlętach, jak bardzo jest widoczny jego brak w Waszych szeregach?

Kibic Orląt: Śmierć młodego chłopka, który uczestniczył w każdym aspekcie życia kibicowskiego to dla naszej małej ekipy bardzo duża strata. Damian mimo młodego wieku zaliczył już sporo wyjazdów, sprawdził się też sportowo, był charakternym gościem. Wszędzie było go pełno, brakuje nam jego poczucia humoru i wyjazdowej zajawki, którą ma nie wielu.

Orlęta Radzyń Podlaski – Stal Rzeszów 23.03.2019

 

SO: Tak swoją drogą, to kiedy zaczęła się Twoja kibicowska przygoda? Znajomych z ekipy poznałeś na młynie, czy to raczej jakieś osiedlowo-dzielnicowe znajomości, które pozwoliły stworzyć sztywny skład?

Kibic Orląt: Moja zajawka na kibicowanie zaczęła w szkole, na pierwszy mecz u siebie zabrał mnie kolega. Później pierwszy wyjazd i już wiedziałem, że to jest to.

 

SO: Poruszę teraz kwestię wyjazdów, które są kwintesencją kibicowskiego życia. Pytałem Cię już na wstępie o miniony sezon, a jak na przestrzeni lat prezentowaliście się liczbowo? Uważasz, że idziecie do przodu?

Kibic Orląt: Najlepiej w historii pokazaliśmy się na Motorze, na stadionie stawiamy się w 238 osób, w trakcie spotkania prezentujemy sektorówkę i jako pierwsi rozdziewiczamy sektor gości na arenie Lublin pirotechniką. Ciekawy wyjazd zaliczamy także do Łukowa w 167 osób, był to nasz pierwszy w historii wyjazd pociągiem i jak na razie ostatni. Jeżeli chodzi o konkretne liczby na wyjazdach złote czasy mamy niestety za sobą… Działamy na tyle, ile możemy i mamy nadzieję, że jeszcze uda nam się pojechać konkretnie w Polskę.


Motor Lublin – Orlęta Radzyń Podlaski 02.05.2015

 

SO: Która z Waszych flag jest najbardziej charakterystyczna?

Kibic Orląt: Najbardziej charakterystyczną naszą flagą jest fana, która od lat towarzyszy nam na wyjazdach „INTRUZI”, bo o niej mowa, idealnie opisuje nas w każdym sektorze gości.

Wisła Sandomierz – Orlęta Radzyń Podlaski 03.09.2017

 

SO: Jaka jest Wasza największa porażka, a jaki sukces?

Kibic Orląt: Największy sukces to chyba zakończenie działalności naszej kosy z Łukowa, do której w dużej mierze się przyczyniliśmy. Trafienie 2 razy Pogoni Siedlce, raz po meczu w Łukowie (niestety nie mieli chęci do konfrontacji), za drugim razem jechali wspierać AZS na mecz do nas. Tym razem jadą w 10 aut, zatrzymują się i wywiązuję się dobra bitka zakończona naszym zwycięstwem (na mecz już nie docierają), od tego zdarzenia zaczyna się kosa z AZS-em. Największa porażka to zdecydowanie strata flagi na konto Łady Biłgoraj (obili nas ze sprzętem).

 

SO: Jak układają Wam się obecnie stosunki z działaczami Waszego klubu?

Kibic Orląt: Z działaczami klubu mamy dość poprawne stosunki. Nie utrudniają nam życia.

 

SO: W ciągu ostatnich lat województwo lubelskie mogło poszczycić się wieloma aktywnymi ekipkami. Niestety mnóstwo mniejszych ekip zawiesiło swoją działalność. Twoim zdaniem, czym spowodowane jest to, że scena kibicowska na Lubelszczyźnie utraciła ekipy z niższych lig? Jakie czynniki zadecydowały o ich wymarciu?

Kibic Orląt: Po pierwsze moda na tworzenie jakichś wielkich koalicji co w naszym regionie (Lubelszczyzna, Podkarpacie) jest bardzo widoczne, zabiła małe ekipy, które nie chcąc się gdzieś przykleić, musiały zawiesić działalność. Po drugie emigracja za pieniędzmi co odczuwamy na własnej skórze, małe miasto nie daje większości z nas jakichś super perspektyw na życie.

 

SO: Pojawiacie się czasem na meczach reprezentacji Polski?

Kibic Orląt: Oczywiście czasami się pojawiamy, ostatnio jesteśmy obecni na meczu z Belgią w Brukseli. Nie są to, może jakieś zajebiste liczby, ale staramy się być na ciekawszych meczach.

 

SO: Sięgając pamięcią o Waszym radzyńskim stadionie, to dopiero od niedawna na Waszym obiekcie powstał typowy sektor dla przyjezdnych. Jaka jest jego pojemność?

Kibic Orląt: Tak, w końcu doczekaliśmy się na naszym obiekcie normalnego sektora gości, choć wcześniejszy na boisku do kosza, też miał swój urok. Nie pamiętam, jaka dokładnie jest maksymalna pojemność, na razie najkonkretniej wypełniły go ekipy Wisłoki i Motoru.

 

SO: W ostatnich latach wielokrotnie do Radzynia Podlaskiego przyjeżdżali kibice gości. Według Ciebie jaka ekipa zaprezentowała się najlepiej?

Kibic Orląt: Wydaje mi się, że najlepiej wokalnie i jakościowo pokazała się ostatnio Wisłoka z dużym wsparciem Górnika Zabrze. Liczbowo jak na razie Motor Lublin.

 

SO: Jesteście zwolennikami opraw z użyciem nieodłącznego atrybutu każdego fanatyka, jakim jest pirotechnika?

Kibic Orląt: Oczywiście pirotechnika to wisienka na torcie przy każdej oprawie, niestety w małych ekipach takich jak nasza czasami musimy kalkulować czy warto pchać się w jakieś kary, wyroki tylko po to, by okrasić mecz pirotechniką… Ciągła inwigilacja zabija chęć do działania w tym aspekcie przynajmniej u nas. Oczywiście czasami udaję się nam przechytrzyć Radzyńskie psiaki i trochę podymić na stadionie.

Orlęta Radzyń Podlaski – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 11.09.2016

 

SO: Jak scharakteryzowałbyś dzisiejsze czasy? Były szalone lata pomarańczowych flayersów, czasy powstawania tzw. grup ultras, a teraz? Jakbyś opisał otaczającą nas teraźniejszość i jak według Ciebie będzie wyglądała scena kibicowska za dziesięć lat?

Kibic Orląt: Dzisiejsze standardy nie napawają optymizmem, włosy na bok solara i saszetki na ramię to zdecydowanie nie jest to, co my jako ekipa chcielibyśmy oglądać na stadionie. Napinające się dzieciaki na FB itd. Pełna inwigilacja, ciągłe nagrywania, fotografowania, wjazdy na chatę o byle gówno. Dużo mniej wolności i spontaniczności jest już w naszym ruchu kibicowskim. Na szczęście ludzie naszego pokroju nigdy się nie poddają i zawsze coś wykombinują, więc myślę, że ruch kibicowski nie zginie, na pewno za 10 lat będzie inaczej, ale czy gorzej czas pokaże.

 

SO: Za dwa lata Waszemu klubowi przypadnie jubileusz 100-lecia istnienia. Bez wątpienia dla Was będzie to niezwykle ważne wydarzenie.

Kibic Orląt: Oczywiście pomału zaczynamy planować jak taką okrągłą rocznicę konkretnie świętować. Jak wyjdzie, czas pokaże.

 

SO: Wielkie dzięki za wywiad, życzymy Wam jako ekipie wytrwałości! Ostatnie słowo należy do Ciebie.

Kibic Orląt: Wszystkim małym ekipom życzymy wytrwałości w płynięciu pod prąd. Nie chowania się pod parasolem większego brata, ale działania na własne konto, bo to małe ekipy tworzą nasz ruch kibicowski zdecydowanie ciekawszym.

guest

7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments