Wywiad z Kibicem Bałtyku Gdynia

Powoli staramy się wprowadzać wywiady na naszą stronę. Poniżej możecie przeczytać wywiad z kibicem Bałtyku, który jest jedną z osób decyzyjnych. Jeśli jesteście ciekawi, jak się żyje u boku silnego rywala, relacji Kadłubów z innymi ekipami, czy historii ze świnią wypuszczoną na murawę podczas derbów z Arką to o wszystkim dowiecie się w wywiadzie. Bałtyk od kilkunastu dobrych lat „buja się” po niższych ligach, obecnie występuje w III lidze. Klub ten zaliczył aż 7 sezonów w I lidze (ówczesna Ekstraklasa) oraz 19 lat na jej zapleczu.

Zapraszamy do lektury wywiadu uzupełnionej klimatycznymi zdjęciami.

 

SO: Jesteście dość specyficzną ekipą, patrząc pod względem demograficznym. Chodzi mi o położenie i średnią wieku. Skąd się wzięło Wasze powiedzenie „My jesteśmy Bałtyk Oldschool”?

Kibic Bałtyku: Przy dwóch drużynach Ekstraklasowych w Trójmieście, dwóch pierwszoligowych oraz 2-ligowcu w województwie nasz trzecioligowy Bałtyk jest średnio ciekawy jako klub, z którym młody człowiek chciałby rozpocząć swoją kibicowską przygodę. Ekstraklasa piłkarska w Gdańsku i Gdyni, do tego żużel, piłka ręczna, koszykówka, siatkówka, hokej, rugby. Jest w Trójmieście co robić sportowo i kibicowsko, a w województwie jeszcze więcej.

Wiele ekip z mniejszych klubów i miast wybiera bycie Fan Clubem ekstraligowców. My nigdy niczyim Fan Clubem nie byliśmy i nie będziemy. Wiekowo rzeczywiście starzejemy się, a młodych jak na lekarstwo. Powiedzieć można, że młodych jak sami sobie nie robimy, to nie ma (śmiech). No ale kto normalny przyjdzie oglądać klub w 3 lidze w starciu o awans z drużyną FC Pizdówka Chujowa Górka, jak ma europejskie puchary pod nosem.

Fot. Wisła Kraków – Bałtyk Gdynia 08.04.1995

 

Od lat tkwimy w piłkarskiej matni i zostali tylko najwierniejsi. A młodsi się nie robimy. Old School? Dlatego, że my nie jesteśmy „Bojówką”, nie jesteśmy ekipą do lasu. My znamy skład naszego zespołu, składamy się na kurtki dla piłkarzy, pomoc dla klubu, czy innych kibiców. Przeżywamy wspólnie mecze, śluby i pogrzeby. Znamy się jak łyse konie od lat 90-tych a niektórzy jeszcze dłużej. Młodzi są, choć jak mówiliśmy, jest ich niewielu, to lubią ten styl kibicowania, który jest na Bałtyku. Jesteśmy przede wszystkim fanatykami Bałtyku Gdynia. Kibicami piłki nożnej. Kochamy swój klub. Jak nas ktoś napadnie, to będziemy bronić siebie i honoru naszego klubu. Ale nie ustawiamy się na innych po lasach, na trasach etc. To już nie nasza bajka. To nie znaczy, że nie było tak kiedyś… ale już nie jest. Stąd Bałtyk Old School, stare prawie niezmienne piosenki, konfetti, serpentyny, race, a i jak ktoś podbije, to podniesiemy gardę – czyli to, co kiedyś.

 

SO: Jak zaczęła się Twoja kibicowska przygoda na Bałtyku? Znajomych z ekipy poznałeś na młynie, czy to raczej jakieś osiedlowo-dzielnicowe znajomości, które pozwoliły stworzyć sztywny skład?

Kibic Bałtyku: Na stadion pierwszy raz zaprowadził mnie tata. Pierwsze mecze, które pamiętam to jeszcze stary stadion z żużlową bieżnią przy Olimpijskiej. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, komu będę kibicował… Bałtyk był na topie w Trójmieście, ale ojciec zabierał mnie również na Ejsmonda i Traugutta. Do Gdańska było daleko, a na meczach drużyny zza miedzy była jak dla mnie pełna patola tanie wina itd. Wychowałem się również na dzielnicy, gdzie w tamtych czasach kibiców drużyny przeciwnej można było policzyć na palcach jednej dłoni.


Fot. Wierzyca Pelplin – Bałtyk 27.06.2004

 

Szale komu będę kibicował, przeważały małe aspekty typowo piłkarskie, jak pamiętne derby na stadionie Bałtyku, gdzie zapłakani kibice zza miedzy wychodzili ze stadionu przed końcem meczu, który zakończył się zwycięstwem Bałtyku 7:0. Poprosiłem ojca, aby kupił mi szalik Bałtyku – inny w tamtych czasach pasiak babcia zrobiła mi na drutach. Zacząłem trenować w trampkarzach i wtedy już tylko i wyłącznie utożsamiałem się z biało-niebieskimi barwami. Pierwszy wyjazd do Torunia w 93 roku na Elanę. Strajk kibiców, gdzie przed treningiem zanosiłem wodę starszym kolegom z dzielnicy. Późniejsze dalsze eskapady za klubem przerodziły się w nieuleczalną chorobę o nazwie fanatyzm. Grafy na ścianach, awantury tylko i wyłącznie utwierdzały mnie w miłości do klubu, który niestety nie rozpieszczał nas piłkarsko i coraz bardziej dołował. My na dzielnicy mieliśmy się dobrze i lata 2000 były dla nas najlepszym okresem niestety przy sukcesach lokalnych rywali ciężko było przyciągnąć młodych kibiców, którzy po prostu wybierali Ekstraklasę od spotkań z Kaszubami Połchowo lub Startem Mrzezino. Od taka specyfika trójmiejskiego podwórka.

 

SO: Staracie się jeździć wszędzie. Jesteście obok Elany Toruń, Górnika Konin, KKS-u Kalisz i Kotwicy Kołobrzeg jednymi ekipami jeżdżącymi na wyjazdy w Waszej grupie. Co możesz powiedzieć o specyfice Waszej II grupy III ligi?

Kibic Bałtyku: Heh… powiem Ci tak… wyjazdy to jedna z najważniejszych chyba rzeczy w życiu fanatyka, jesteśmy wszędzie, gdzie tylko grają nasi piłkarze. Bałtyk przez prawie 15 lat jeździł po wiochach, gdzie stacjonują FC sąsiadów zza miedzy. Miało to swój jakiś tam klimat, ale nie oszukujmy się… Dopiero po restrukturyzacji lig i stworzeniu ekstraklasy wyjazdy stały się ciekawsze. Gramy z takimi ekipami z innych województw, gdzie mogliśmy ich tylko spotkać na kadrze, czy przy innych podobnych sytuacjach. Z tymi ekipami co wymieniłeś Elana, czy Kotwica w przeszłości mieliśmy układy albo zgody tak więc drogi na wyjazd z tymi drużynami nie są nam obce. Dla nas obecna sytuacja, w jakiej jesteśmy, jest o wiele ciekawsza niż w tamtych czasach, co wspomniałem, choć nie ukrywam, że marzą mi się derby Gdyni może nie w ekstraklasie, ale chociaż by w 1 lidze.

Fot. Kibice Bałtyku czekając na pociąg do Gdańska

 

SO: Wiele większych ekip ma w swoich szeregach podział na grupy kibicowskie. Zdarza się, że wieszacie na meczach flagę „kategoria C” z motywem chuligańskim. Możesz coś powiedzieć na temat grup?

Kibic Bałtyku: U polskich kibiców wyodrębniające się grupy specjalizujące się w chuligance, czy ultras zaczęliśmy zauważać już w połowie lat 90-tych. U nas pierwszą próbę założenia takiej grupy podjął Śp. Łysy. Grupa przybrała nazwę „Legion Kadłuby” z tradycyjnym już dodatkiem roku zawiązania, w tym przypadku ’98. Grupa podejmowała działania zaczepne, zajmowała się odwetami, czy typowym ustawianiem się na wrogów. W 2003 powstała najmocniejsza i najbardziej aktywna grupa, która nazwę zawdzięczała szyderze ze strony wroga. Podobnie jak to miało miejsce w innych miastach w Polsce. Ekipa Widmo’03 to była najlepiej zorganizowana grupa na Bałtyku. Agresywna i odnosząca sukcesy współmierne do swojej wielkości, siły i możliwości działania.


Fot. Gryf Słupsk – Bałtyk 16.05.2009

 

Kategoria C, o którą pytasz, to nie była nazwa grupy. Flaga „Kategoria C” reprezentowała wszystkich Kadłubów, którzy potrafili i lubili trochę popsocić. Z czasem z Kadłubów mieszkających za granicami wyłoniła się grupa osób, które przyjęły nazwę Kategoria C jako nazwę ekipy emigrantów jeżdżących na Reprezentację Polski. Obecnie grupa nie jest już aktywna na kadrze, a na Bałtyku nigdy nie działali jako grupa. Ostatnia grupa to Młoda Kohorta, która ma na swoim koncie kilka grzybobrań z takimi ekipami jak Warmia Grajewo, Miedź Legnica czy Elana Toruń.

 

SO: Od dawien dawna jeździcie na mecze reprezentacji. Jesteś jedną z tych osób, które jeżdżą na kadrę?

Kibic Bałtyku: Na kadrę jeździmy, odkąd pamiętam. Byliśmy wszędzie tam, gdzie polski kibic być powinien. Wspieraliśmy kolegów z innych klubów w walce o godność polskiego fanatyka w kraju i poza granicami. Jeździmy w różnych liczbach od kilku do kilkudziesięciu osób. Nigdy nie nastawiamy się na wewnętrzne porachunki z wrogiem. Na kadrze jesteśmy Polakami z Gdyni i każdy Polak jest nam w dniu meczu bratem. Tej zasady trzymamy się do dziś. My nie patrzymy na pikników, Januszy, Andrzejów i Marianów. Jeździmy na kadrę i dopingujemy Polskę. Takich ekip jak my jest dużo więcej. Wszystkim szacunek!


Fot. Polska – Bułgaria 4.06.1998

 

SO: Waszym najliczniejszym wyjazdem w ostatnich latach był wyjazd na mecz KKS Kalisz – Bałtyk Gdynia 10.03.2018? Było Was wtedy 105 osób, czy na frekwencje składają się wyniki drużyny, która znajduje się na górze tabeli?

Kibic Bałtyku: Był to pierwszy mecz po przerwie zimowej, tak więc spora część wiary nie mogła doczekać się rozpoczęcia rozgrywek. Tak. Uważam, że ostatnie wyniki naszych piłkarzy, a także realna szansa na awans do II ligi uczyniła, iż w Kaliszu pojawiła się spora jak na nasze możliwości grupa Kadłubów. Również otwarcie nowego stadionu w Kaliszu przy sztucznym oświetleniu spowodowało większą mobilizację w naszych szeregach.

Tego dnia wspomagało nas 4 naszych znajomych z Ferencvarosu Budapeszt z ekipy PB. Nasze relacje polegają aktualnie na reaktywowaniu kontaktów. Co z tego wyjdzie? Czas pokaże. Wracając do części głównej Twojego pytania, wśród Kadłubów drzemie wielki potencjał, a awans piłkarzy do wyższej klasy rozgrywkowej pozwoliłby na przyciągnięcie starych, jak i młodych kibiców na mecze. Bałtyk od momentu, gdy spadł z pierwszej ligi i zaczęły się problemy z utrzymaniem klubu, wiele lat grał z klubami z małych pobliskich miejscowości. Tak więc wyjazd do Kalisza był dla nas tym wyjazdem, na którym mogliśmy poczuć atmosferę prawdziwego święta, jak i przypomnieć sobie wyjazdy z dawnych lat na zapleczu ekstraklasy.

 

SO: Co się stało z dawnymi zgodami takimi jak Pogoń Lębork, Kotwica Kołobrzeg, Cartusia Kartuzy, czy Olimpia Grudziądz? Obecnie nie posiadacie żadnej zgody w Polsce macie za to zgodę z najbardziej utytułowanym klubem na Węgrzech – Ferencvárosi Torna Club. Możesz coś napisać o początkach kontaktów? 

Kibic Bałtyku: Czasy się zmieniają, nastąpiła w tych grupach wymiana pokoleń i inna wizja na przyszłe działanie. My pozostajemy przy swoim Old School, a koledzy zdecydowali iść drogą, która dla nich jest najlepsza. Z Olimpią nigdy zgody nie było. Było blisko sformalizowania prywatnych kontaktów. Braliśmy udział we wspólnych zajęciach sportowych np. w Chełmży, czy podczas meczu Olimpii z Górnikiem Wałbrzych, gdzie przez płot przeskoczyliśmy my i ekipa wspierająca Górnika. Wszystkim naszym byłym przyjaciołom życzymy jak najlepiej i pamiętamy wzajemne wsparcie czy było to kilka, czy kilkadziesiąt osób.


Fot. Gryf Słupsk – Bałtyk Gdynia 28.05.2008

 

Jeżeli chodzi o Ferencvaros to pierwsze kontakty nawiązaliśmy na ich meczu z Millwallem w 2004 roku. Odwiedzaliśmy się w ilościach od kilku do kilkunastu osób. Zdarzało się, że Węgrzy zawitali autokarem, a my jechaliśmy do nich busami. Kontakty nigdy nie zostały zakończone i z grupami Green Monsters i Uj Generacio były trzymane nawet, gdy z różnych powodów kilka lat temu przestaliśmy regularnie bywać w lepszej części Budapesztu. Kontakty odżyły i zobaczymy co przyniesie przyszłość. Ferencvaros wspierał nas w tym roku w Kaliszu, a my byliśmy na derbach Budapesztu.

Fot. Polska – Rumunia 10.06.2017

 

SO: Jakie macie stosunki z Lechią Gdańsk? Na filmiku znalezionym w sieci sprzed niespełna 10 lat podczas meczu Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 25.11.2009 goście śpiewali „Każdy to powie, że Bałtyk rządzi w Redłowie” (red. Redłowo – dzielnica Gdyni, na której Arka obecnie rozgrywa swoje mecze).

 

 

Kibic Bałtyku: Na samym początku muszę tutaj stanowczo zaprotestować i wyjaśnić kwestię stadionu przy Olimpijskiej. Obecnie jest to Stadion Miejski który został wybudowany w miejscu gdzie był stadion Bałtyku. Olimpijska to Bałtyk. Drużyna zza miedzy grała kiedyś na Ejsmonda gdzie był stadion miejski, a obecnie znajdują się tam korty tenisowe. Tak wiec Olimpijska to Bałtyk. Stadion leży niedaleko stacji SKM Gdynia Redłowo i zapewne kibice Lechii Gdańsk chcieli ten fakt przypomnieć.

Co do relacji na linii Bałtyk-Lechia to obecnie nie nasza liga ani piłkarsko, ani kibicowsko. Wielu Kadłubów utrzymuje prywatne znajomości z Betonami. Cieszą nas ich zwycięstwa z lokalnym rywalem, ale nic po za tym. My jesteśmy Bałtyk Gdynia. Amen.

 

Fot. Bałtyk Gdynia – Gryf Słupsk 18.10.2008

 

SO: Jaka jest Wasza największa porażka, a jaki sukces? Możesz coś napisać o bilansie flag?

Kibic Bałtyku: No niestety jeśli chodzi o bilans flag to na bank jesteśmy w plecy i to sporo, ale i nam zdarzało się czasami wyjść zwycięsko i zdobyć flagi wroga. Kiedyś oczywiście zdarzało się to częściej z obu stron. Teraz monitoringi, zabezpieczenia, magazyny itd. Nie nasza bajka, powtórzę się ale my jesteśmy Bałtyk Old School (śmiech).

Cieszy nas, że w dobie fejsbuniów i innych internetów środowisko jest na tyle hermetyczne, że nie wszystko wycieka do publicznej wiadomości bo i po co. I tak za szybko info trafia do neta. Jeszcze dobrze nie wejdziesz na sektor, a już wróg wie ilu was jest i co macie ze sobą (ech!). Co do porażek to za największą uznajemy 2003 rok. Znana to historia. Zostaliśmy zaatakowani przez najlepszą wtedy ekipę w Polsce. Wysypaliśmy się z autokaru (drugi autokar nie był wtedy z nami). Doszło do walki, którą zaczęliśmy wygrywać. Co było potem wielu z Was wie, a inni muszą wiedzieć tylko tyle, że zastosowano wobec nas metody niegodne kibiców, fanatyków, chuliganów. Wielu z nas trafiło do szpitala kilku z bezpośrednim zagrożeniem życia. Cel był jeden, wyeliminować Bałtyk z kibicowania całkowicie, bezwzględnie i wszystkimi metodami (wjazdy na chaty, napady w kilku na jednego, stanie pod szkołami , pracą, wywózka do lasu).

Cel ten nie został osiągnięty. I to jest właśnie nasze największe zwycięstwo. To, że mimo iż tamtego dnia wiele się zmieniło. Mimo iż straciliśmy impakt. Mimo iż nasz kibicowski rozwój został zatrzymany to nie poddaliśmy się… Mieliśmy w tamtym czasie najlepsze w Polsce ekipy za sąsiadów mimo tego był to i nasz najlepszy chuligańsko okres. Gdyby nie metody niehonorowe stosowane wobec nas to kto wie jakby potoczyły się nasze losy. Dziś zwycięstwem jest to iż zaliczamy wyjazdy i tworzymy młyn u siebie. Kiedy pewnie opisywałbym Ci po kolei: tu walczyliśmy z tymi, tam z innymi, ci skroili nas a my tamtych wtedy i wtedy. Ale życie nauczyło nas pokory. Teraz chcemy jeździć z Bałtykiem na mecze, dopingować piłkarzy i wreszcie awansować.

 

SO: Jeżeli była mowa o zgodach to nie trudno domyślić się, że zapytam też o kosy. Waszą największą kosą jest Arka Gdynia. Dominacja Arki w Waszym mieście chyba nie podlega dyskusji. Jak się żyje na tak trudnym terenie jakim jest Trójmiasto? Chodzicie w barwach Bałtyku po mieście, czy raczej się z tym nie afiszujecie?

Kibic Bałtyku: Mówisz o nich, że są naszą największą kosą. Dla wielu z nas to oni są naszą jedyną kosą. Nasi starzy zagapili się w latach 90-tych, gdy siły były bardziej wyrównane, a potrafiliśmy na Ejsmonda pojawić się w 1000 osób. Nie byliśmy nigdy lepsi od nich, ale wygrywaliśmy walki, potrafiliśmy zaatakować, napsuć krwi. W nowym millenium oni byli jedną z najlepszych, ba najlepszą ekipą w Polsce. Wtedy o ironio i my mieliśmy załogę do bicia. U nas nadal ci sami ludzie tylko już rodziny, obowiązki. U nich był człowiek, którego szanujemy, a którym był geniuszem strategii. Rozbudował ekipę, trzymał za twarz, dzielił, rządził, założył sekcje, w których mogli trenować. A u nas? Bałtyk Old School (śmiech) była ekipa trenująca i walcząca nawet po lasach. Ekipa na tyle silna, że wróg postanowił zakończyć naszą działalność. Zaatakował. Co było dalej zaskoczyło ich do tego stopnia, że musieli posiłkować się zagraniami niegodnymi chuliganów.

To utraciło nasze zapędy. Nie zakończyło jednak naszej działalności. Nadal potrafiliśmy uszczypnąć. Pytasz jak się, żyje… Ciekawie (śmiech), pytasz czy chodzimy w barwach? Zdarza się, że tak i wtedy jest wesoło bo jednak na każdym rogu wróg w przewadze. Nienawiść w obie strony jest czysta i szczera. Co do kibiców innych klubów to możemy się złapać za karki, ale kosami bym tego nie nazwał. Zbyt wiele lat w lidze ogórkowej, brak młodego pokolenia chuliganów, którzy mogliby samodzielnie atakować i tak zostaliśmy… Bałtyk Old School.

 

SO: Pamiętasz historię że świnią, którą wypuściliście podczas derbów z Arką?

Kibic Bałtyku: Świnka została zakupiona, wychowywała się i dorastała w Bolszewie. Została przywieziona do naszego miasta dzień lub dwa przed meczem. Załatwiliśmy klucz i schowaliśmy ją na stadionie tam gdzie były pamiątki . Została wymalowana w odpowiednie barwy, nawet coś do żarcia ta świnka dostała. Dzień przed derbami rozkręcaliśmy część płotu, tak na wymiar – aby bez problemu przedostała się na boisko. W czasie meczu i prezentacji oprawy świnia wyszła z bunkra, schodami i przez płot. Paradowała po bieżni doprowadzając biało-niebieską część stadionu do salw śmiechu i wiadomej przyśpiewki agks!!! Jednak nie wszystkim było na stadionie do śmiechu (śmiech).

 

SO: Możesz coś napisać o Waszym Ziomalu Ś.P. Łysym? Z pewnością jest to jeden z najbardziej zasłużonych kiboli Bałtyku. Wraz z trumną do grobu powędrowała stara fana Bałtyku, szyliście też flagę na Jego cześć…

Kibic Bałtyku: Śp. Rafał Witulski pseudonim „Łysy” to z pewnością Kibic Legenda Bałtyku Gdynia. Był to człowiek nad wyraz inteligentny o genialnym poczuciu humoru i nieprzeciętnej odwadze. Oddany do końca swoich dni. Łysy był tym, z którym wielu z nas zaliczało swoje pierwsze i kolejne wyjazdy. On już wtedy miał ich wiele i był zawsze przewodnikiem na kibicowskim szlaku dla tych co dopiero zaczynali. Szanowany przez przyjaciół i wrogów. Nie peniał, nie kalkulował – lał się zawsze, gdy trzeba było. Nie odmawiał walki o wiele silniejszym przeciwnikom. Niejednokrotnie uparty do tego stopnia, że przeciwnika doprowadzał do kurwicy. Wydawał „Zadymę” jeden z bardziej poczytnych zinów w Polsce.


Fot. Skan fragmentu strony pierwszego numeru Zina „Zadyma” wydawanego przez Ś.P. Łysego.

 

Zapoczątkował naszą zgodę z Pogonią Lębork, był przyjacielem Kotwicy Kołobrzeg, GKS-u Bełchatów, Stomilu Olsztyn i Elany Toruń. Kiedyś w przypływie radości chciał zrobić zgodę z Lechią Dzierżoniów, w latach 90-tych po wyjeździe do nich. Nawet flagę próbował na Bałtyku powiesić, ale to już było zbyt wiele (śmiech). Oczywiście nikt Łysemu złego słowa nie powiedział nikt flagi nie zrywał, ale delikatnie poproszono Rafała żeby dał sobie spokój ze względu na egzotykę i odległości.

Ponieważ Łysy uwielbiał eskapady zrobił nawiązał stosunki Bałtyku z Karkonoszami Jelenia Góra. Ciekawe czasy. Brakuje Go bardzo. Jego poczucia humoru najbardziej. Antykomuna i patriotyzm to obok Bałtyku, Jego życiowa droga. Uczył nas „Młodych” jak być dobrym Polakiem, i honorowym Kadłubem. Jeździł wszędzie, bił się zawsze, szanował przeciwników i bronił kolegów poświęcając siebie, czy to przed policją, czy wrogimi grupami. Musimy tu wyjaśnić tym, którzy Go nie poznali, a część z Was na bank Rafała znała, że nie był typem zawodnika MMA/UFC, czy co tam teraz jest modne. Od sterydów wolał browary, a od Muai Thai wolał „Wudżitsu”. Był jednak prawdziwym Chuliganem przez duże Ce, a nie jakimś lanserem. Nad Jego śmiercią łzę uroniło wielu starych chuliganów z całej Polski, nawet największych wrogów Bałtyku. Lepiej Umrzeć Stojąc niż Żyć na Kolanach! – takie miał powiedzenie. Do grobu zabrał flagę, ale i wspomnienia, których już nie opisze w książce, którą wszyscy czytalibyśmy z zapartym tchem. Na stronie baltyk.gdynia.pl poczytacie Jego stare zadymy. Warto. (red. kliknij TUTAJ)


Fot. Bałtyk – Gryf Słupsk 3.11.2007

 

SO:  Zmienimy ponury temat… Co powiesz na temat Fan Clubów Bałtyku? FC Rumia, czy inne grupy są obecnie aktywne kibicowsko?

Kibic Bałtyku: Kiedyś było tych Fan Clubów kilka i to z całej Polski od Nowego Miasta Lubawskiego, aż po Łobez. Teraz nie ma sensu pisać o Fan Clubach. Jest nas zbyt mało, aby kibiców jeżdżących z różnych rejonów Polski, z innych miast, miasteczek, czy wsi nazywać Fan Clubami. Najwięcej jest nas w Gdyni, ale wszyscy jesteśmy Bałtyk Gdynia po prostu…

 

SO: Pytanie, które zapewne wielu kibiców zastanawia. Czy Wasz Fan Club Warszawa naprawdę istnieje? Posiadacie flagę Warszawa – to inicjatywa osób, które wyjechały do Stolicy?

Fot. KKS Kalisz – Bałtyk Gdynia 10.03.2018

 

Kibic Bałtyku: Ten temat jest kontrowersyjny lecz nasze FC z Warszawy zasilają osoby, które urodziły się w Warszawie jak i te które wyjechały do stolicy w poszukiwaniu pracy. Ogólnie wiele osób przewinęło się przez „Sekcję Warszawską”. Aktualnie FC Warszawa już nie działa tak aktywnie jak chociażby na początku swojej działalności, lecz nadal można ich spotkać na meczu Bałtyku, czy ostatnio na derbach Fradi z Ujpesztem i ich finale „ligi mistrzów” w Waterpolo. W swojej historii fani mieli zaliczone kilka wygranych jak i przegranych solówek w ich regionie, czy dość ciekawą sytuacje podczas meczu naszych młodych wilków w bodajże 2010 lub 2011 roku. Wtedy grali z młodzikami Legii Warszawa przy Łazienkowskiej, ale ostatnio tak jak pisałem już nie działają tak jak np. z 10lat temu. W przyszłym roku będzie 15-lecie istnienia FC Warszawa. Oprócz tego można ich często spotkać na różnych manifestacjach narodowych na terenie Warszawy.

 

SO: Skąd się wziął Wasz przydomek Kadłuby?

Kibic Bałtyku: Bałtyk to najstarszy klub miasta bez sfałszowanej historii, który za datę powstania oficjalnie przyjął datę 1930. Historycy i kronikarze udowodnili, że początki klubu sięgają roku 1923 i miejscowości Puck, gdzie miało miejsce historyczne zaślubienie Polski z Morzem. Nasz Bałtyk jak i miasto Gdynia jest związany z morzem. Co za tym idzie w mieście, które jest naszym Polskim oknem na świat rozwinął się przemysł stoczniowy. Stocznia stała się naszym głównym sponsorem w latach świetności.


Fot. Lech II Poznań – Bałtyk Gdynia 03.06.2017

 

Tak więc kibice klubu stoczniowego nazywani zostali Kadłubami. Niestety aktualnie Stocznia jest prywatną spółką borykającą się z dużymi problemami finansowymi. Miejmy nadzieję, że przemysł stoczniowy w końcu stanie na nogi co będzie korzyścią dla klubu regionu i całego kraju.

 

SO: Wielkie dzięki za wywiad i życzę Wam jako ekipie wytrwałości w trudnych czasach na „gorącym” terenie. Takich ekip jak Wasza w naszym kraju jest co raz mniej…

Kibic Bałtyku: Również chciałbym podziękować za dobre słowo i możliwość udzielenia wywiadu na Waszym skromnym portalu. „Na przekór wszystkim, Bałtyk będzie istniał póki my żyjemy” pozdrawiam!

guest

2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments