Dziś twarz legendarnego „Dufa” pojawia się na flagach, szalikach i stadionowych oprawach. W latach 80. stał na czele bojówki Lechii Gdańsk, która ochraniała manifestantów popierających nielegalną Solidarność, wychodzących z kościoła Św. Brygidy i toczyła bitwy z ZOMO. Andrzej Duffek, czyli „Młody Dufo”, brat nieżyjącego króla kibiców Tadeusza Duffeka, był gościem Piotra Lisiewicza w programie „Wywiad z chuliganem”.
„Listewki”, czyli kije, którymi można było sięgnąć za tarczę zomowca. Pręt „ósemka”, na długość ręki, oprawiony w gumę – taka była ich broń przeciwko bandytom w milicyjnych mundurach. Andrzej Duffek wspomina, że realia walk z ZOMO „warchołów Lechistanu” mocno różniły się od tych, które znali późniejsi kibicowscy amatorzy mocnych wrażeń.
- Nie było „odżywek”, „sprzętu” też niewiele. Nie bardzo można było też zapisywać się na siłownie przy klubach, bo one były ewidencjonowane i infiltrowane. Rzecz się opierała na charakterze. Nie tylko Lechia biła się z ZOMO, ale ta grupa była gotowa za siebie pójść w ogień. Każdy każdego znał z twarzy, tam nie było obcych. Wiedziałeś, że jeżeli ruszysz, będą z tobą walczyć. I o ile zomowcy nie odetną cię tarczami, to chłopaki cię wyrwą.
Opowiada on też o kresowym, lwowskim rodowodzie swojej rodziny, a także o genezie nienawiści kibiców do policji w III RP. – Zamiast „Mi” na mundurach pojawiło się „Po” i spotykałeś te same gęby, tych samych ludzi. Została mentalność i metody działania, także permanentna korupcja, branie w łapę. Nie było dekomunizacji, nie było odcięcia, nowych ludzi – mówi.
Wojnę poprzedniego rządu z kibicami komentuje: – Jeżeli, ktoś ci pluje w gębę, jak Michnik, to nie będziesz udawał, że deszcz pada. Chyba, że nie masz charakteru. Właśnie charakteru, nie tylko idei.