Władze łódzkiego Widzewa nie chcą grać w Łodzi

„Dzisiaj rano na obiektach Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi przy ul. Milionowej odbyło się spotkanie przedstawicieli władz Miasta, Łódzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, SMS-u i Widzewa.

Prawie wszystkie strony spotkania zadeklarowały daleko idącą chęć pomocy w tym, żeby Widzew mógł rozgrywać swoje mecze jako gospodarz tam, gdzie powinien, czyli w Łodzi. Jedyną stroną niezainteresowaną tym rozwiązaniem był… Widzew, reprezentowany przez prokurenta Pawła Młynarczyka i kierownika ds. bezpieczeństwa wkrótce nieistniejącego stadionu (potrzebna jest w ogóle taka funkcja?) przy al. Piłsudskiego 132, Grażynę Dziegiecką.

By Widzew mógł rozgrywać mecze I ligi na stadionie SMS-u, konieczne byłoby jego dostosowanie do wymogów licencyjnych – m.in. ogrodzenie, zbudowanie nowego wejścia i zamontowanie zadaszenia. Koszty takich prac wyniosłyby 2,1 mln zł a inwestycję sfinansowałby łódzki MOSiR. Zgodnie z deklaracjami, prace mogłyby się zacząć lada dzień.

Wydaje się, że takie rozwiązanie powinno pasować łódzkiemu klubowi najbardziej – wszak od początku działaczom Widzewa chodziło podobno o to, żeby koszty były jak najmniejsze.

Przedstawiciele miasta zaproponowali Widzewowi podpisanie listu intencyjnego, w którym klub zadeklarowałby, że rozważa (rozważa, a nie ostatecznie decyduje się) grę na stadionie SMS. Paweł Młynarczyk odmówił, twierdząc że „Widzew woli grać w Byczynie, ponieważ tamtejszy obiekt jest już gotowy do tego, by odbywały się na nim rozgrywki I ligi”. Były prezes Widzewa ma chyba amnezję, ponieważ PZPN wyraźnie stweirdził, że obiekt w Byczynie na I ligę się nie nadaje.

Głos w tej sprawie zabrał już nawet zdenerwowany postawą władz łódzkiego klubu prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek, który stwierdził, że PZPN nie zgodzi się na grę Widzewa w tak małej miejscowości, jaką jest Byczyna.”

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments