Widzew Łódź pod Urzędem Miasta 16.10.2016

Relacja Widzewa Łódź:
Kolejne derby, których nie mogliśmy obejrzeć na żywo za nami. W odróżnieniu od tych z gorszej strony miasta, którzy w takich okolicznościach wolą oglądać mecz przed telebimem żeby czasem nie narazić się na żaden przypał z psami lub spotkanie ze swoim wrogiem, MY zebraliśmy się kolejny raz na mieście udowadniając, którzy kibice łódzkich drużyn mają we krwi prawdziwy fanatyzm – ważniejszy w tym przypadku od wygody i bezpieczeństwa.

Tym sposobem około 600 wyznawców Widzewa zebrało się na ulicy Piotrkowskiej mimo wczesnej pory i niesprzyjającym warunkom pogodowym. Po blisko 1,5 godziny spędzonym pod Urzędem Miasta na śpiewach wspomaganych bębnem na pobliski plac Schillera wjechał wyczekiwany autokar z piłkarzami udającymi się w kierunku amfiteatru na al. Unii. Rozwinięto jeden z transparentów będący częścią oprawy przygotowanej na mecz z poprzedniej kolejki, kiedy to nie udało wejść się na sektor w Białymstoku. Po krótkiej rozmowie z grajkami, którzy wyszli przed autokar w asyście rac i mobilizujących okrzyków pożegnano ich dodając otuchy.. Po zakończonym zgromadzeniu fanatycy Widzewa truchtem przebiegli przez ulicę Sienkiewicza i pobliski park omijając watahy milicji i ulicą Kilińskiego dostali się do trasy W-Z skąd próbowali ruszyć w kierunku dworca Kaliskiego. Niestety oddziały zomo zablokowały drogę zamykając przy tym odcinek alei Piłsudskiego rozbijając pochód na mniejsze grupki zatrzymując przy okazji kilkanaście osób.

Musimy wspomnieć o naszych piłkarzach, którzy pokazali WIDZEWSKI CHARAKTER tracąc bramkę w ostatniej minucie meczu dającą 1 pkt obu drużynom. Dla nas był to jednak zwycięski remis patrząc na okoliczności w jakich musieli grać – w miejscu, w którym skala nienawiści do Widzewa jest większa niż sympatia do łksu, nasi piłkarze udowodnili podobnie jak my kibice kto znów był górą w tych derbach W efekcie pod będącym na ukończeniu stadionu przy al.Piłsudskiego na piłkarzy czekała spora delegacja kibiców, którzy znów w blasku rac osobiście chcieli podziękować naszej drużynie i sztabowi trenerskiemu.

W każdej relacji wypadało by wspomnieć o swoim rywalu. No cóż … Nie było nam dane zmierzyć się twarzą w twarz z kindziorami jednak musimy wspomnieć o ich poziomie śpiewania, którego dopingiem nazwać nie można. I chyba wszyscy oglądający mecz w tv kibice w naszym kraju przyznają, że tego dnia przekrzyczeli by ich nawet fani Podbeskidzia albo Termalici, nie obrażając w tym miejscu nikogo. Nie mówiąc o żenującym repertuarze, który od lat się nie zmienia. Tak to jest jak w młynie siedzą same kołki i kaczory 😉
WIDZEW ŁÓDŹ WŁADCY MIASTA WŁÓKNIARZY



[g]534[/g]

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments