Podsumowanie przygotowane przez Ultras Stal Ostrów ’07:
[i]Kończy się powoli kolejny rok naszej działalności. Był to okres z całą pewnością przez wielu z nas niezapomniany, gdyż po latach tułaczki w niższych ligach udało nam się wywalczyć upragniony awans do ekstraklasy. Pierwsza połowa roku to rozgrywki pierwszoligowe. Już na początku, bo w lutym wypadł nam najciekawszy mecz rundy z warszawską Legią. Zebraliśmy się tego dnia w 70 osób, zaprezentowaliśmy dwie oprawy – jedna okolicznościowa z okazji Walentynek na całą trybunę (mecz by rozgrywany 14 lutego), druga na naszym sektorze z użyciem pirotechniki.
Pozostałe mecze w drugiej rundzie rozgrywane na K1, były już dosyć bezbarwne, zarówno na parkiecie jak i na trybunach. Nasi zawodnicy nie mieli sobie równych i pewnie wygrywali każdy domowy pojedynek, my natomiast nie mieliśmy przeciwnika na trybunach, ponieważ aż do maja zabrakło kibiców gości, mimo wszystko prowadziliśmy regularny doping w 3-4 dychy, w zależności od meczu.
Forma wyjazdowa nie była za wysoka, nie zaliczyliśmy w drugiej rundzie ani jednego zorganizowanego wyjazdu. Byliśmy obecni w Tychach w 3 osoby, w Stargardzie Szczecińskim 1, Prudniku 5 oraz Łańcucie 9. Przytrafiły nam się również dwa zera wyjazdowe: W Bydgoszczy oraz Krośnie.
Tradycyjnie też zebraliśmy się na jednym z meczy naszych juniorów. W 20 osób dopingowaliśmy młodych koszykarzy Stalówki podczas ich pojedynku z Koninem. Prezentujemy tego dnia flagowisko w asyście pirotechniki – rac oraz petard hukowych. W ćwierćfinale zmierzyliśmy się z drużyną Zagłębia Sosnowiec, z którymi nasi koszykarze uporali się dość łatwo, a ostatni pojedynek, który był rozgrywany na wyjeździe oglądało na żywo 4 fanów żółto-niebieskich.
Kolejny etap to Legia Warszawa. Marka niezwykle renomowana i rywal bardzo wymagający, dzięki czemu mogliśmy mieć pewność, że wszystkie spotkanie w tej serii będą emocjonujące. Zaczęło się w Ostrowie, na meczu nr 1 zebraliśmy w 30 osób, z kolei na drugim pojedynku byliśmy w 5 dych oraz zaprezentowaliśmy oprawę z naszych starych zabawek. Była to sektorówka koszulka oraz machajki. Kolejne dwa mecze rozgrywane były w stolicy, z powodu remontu hali na Bemowie drużyna warszawskiej Legii zmuszona była rozgrywać swoje mecze na malutkiej halce w Wilanowie, na której nie wpuszczani są przyjezdni. Mimo wszystko dzięki uprzejmości fanów CWKS-u mogliśmy obejrzeć spotkanie nr 3 w 10-osobowej delegacji.
Piąty decydujący pojedynek to dla wielu z nas powrót magii przy Kusocińskiego. Tego dnia dało się poczuć atmosferę z najlepszych lat rozgrywanych w elicie. Hala wypełniła się do ostatniego miejsca, na sektorze zebrała się setka fanatyków naszego klubu, a gości dopingowała 30-osobowa grupa przyjezdnych. Nasi koszykarze pokonali warszawskich zawodników, dzięki czemu awansowaliśmy do wielkiego finału, w którym czekała na nas drużyna Sokoła Łańcut. Na sobotnie spotkanie zorganizowaliśmy pochód w asyście różnego rodzaju pirotechniki, na sektorze ponownie zebraliśmy się w 100 osób i zaprezentowaliśmy oprawę – kartoniadę na całą trybunę z napisem „1947” oraz transparent „Dobry rocznik”. Niedzielny pojedynek to ponownie setka w młynie, pełna hala i dobry doping.
Tydzień później udaliśmy się w daleką 400-kilometrową podróż na Podkarpacie, gdzie podczas trzeciego spotkania dopingowaliśmy nasz klub w 60 osób, a na ostatni mecz, który dał nam upragniony awans do ekstraklasy została 45-osobowa grupa fanatyków żółto-niebieskich. Dzień po finale odbyło się uroczyste przywitanie zawodników, na którym powiesiliśmy wszystkie nasze flagi oraz odpaliliśmy mnóstwo pirotechniki.
W wakacje tradycyjnie już byliśmy obecni na turnieju kibiców w Łańcucie, gościliśmy także Roberta kibica Odry Opole, który wybrał się w kibicowską wyprawę rowerową po całym kraju podczas której zbierał pieniądze na cele charytatywne.
Letni okres to jednak przede wszystkim wyczekiwanie na informacje na temat przyszłości naszego klubu, pojawiły się obawy czy zostanie nam przyznana licencja na grę w ekstraklasie, co ostatecznie się udało, jednak do gry w elicie nie została dopuszczona nasza hala, w związku z czym jesteśmy zmuszeni rozgrywać domowe pojedynki w oddalonej o 25 kilometrów hali w Kaliszu.
Niewygodny terminarz (dużo meczy rozgrywanych w środku tygodnia) dał nam się we znaki już podczas pierwszej kolejki. Mecz w Lublinie rozgrywany został w czwartek, przez co dotarło na niego tylko 3 kibiców Stalówki. Kolejny pojedynek to inauguracja sezonu „u siebie”. Podejmowaliśmy drużynę Anwilu Włocławek. Wystawiliśmy tego dnia 120-osobowy młyn, podczas prezentacji wyrzucamy z sektora serpentyny, z kolei gości dopingowała grupa 70 kibiców z Włocławka. Do Radomia wybraliśmy się busem w 17 głów. Mecz w Koszalinie to znowu środek tygodnia i niestety nasze zero wyjazdowe, jak dotąd jedyne w sezonie i miejmy nadzieje, że tak pozostanie już do końca. Kolejne mecze w Kaliszu to Turów i Asseco, na których pojawiamy się w 70 i 80 osób.
Pojedynek ze Śląskie z racji transmisji w TV został rozgrywany w poniedziałek, mimo wszystko zebraliśmy się w 110 głów, zaprezentowaliśmy malowaną sektorówkę przedstawiającą rycerza i napis „Stalowcy” oraz transparent „Stoimy na straży tradycji”. Gości dopingowała około 35-osobowa grupa (w tym około 10 KKN).
Grudniowe mecze „u siebie” to pojedynki z Polpharmą Starogard Gdański – nas 65, gości około 25, Polskim Cukrem Toruń, na którym wystaliśmy młyn liczący 100 osób i Siarką Tarnobrzeg, na którym byliśmy obecni w 75 głów, co warte odnotowania tego dnia debiut zalicza nasza nowa flaga – narodówka. Byliśmy obecni także w Dąbrowie Górniczej w 22 osoby, w Szczecinie w 7 oraz w Słupsku w 54, podczas tego wyjazdu każdy wyjazdowicz zaopatrzony był w okolicznościowy szal z napisem „Ostrowianie”.
Koniec roku to także akcja „Żółto-Niebieski Mikołaj” podczas której zbieraliśmy słodycze, zabawki, ubrania oraz inne potrzebne rzeczy, które przekazaliśmy wychowankom Domu Dziecka w Ostrzeszowie oraz rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Tego dnia odwiedziliśmy groby poległych w Ostrowie i Mikstacie, byliśmy także obecni pod pomnikiem Jana Mertki w Boczkowie, a wieczorem udaliśmy się na ulicę Wrocławską gdzie pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich w 35 osób w asyście pirotechniki oddaliśmy hołd bohaterom.