Ruch Radzionków – Stilon Gorzów Wielkopolski 30.03.2019

Miniona sobota na długo w pamięci pozostanie każdemu kibicowi Ruchu Radzionków, po 44 latach Ruch wrócił do Radzionkowa. Pomimo tego, że Orlik (bo tak nazywany jest obiekt w Radzionkowie przez lokalnych kibiców) nie pozwala na wiele możliwości, jednak zawsze dobrze jest rozgrywać mecze w swoim mieście. Na 20 minut przed pierwszym gwizdkiem sprzedane zostały wszystkie bilety, a na trybunach pojawił się komplet, czyli 1000 widzów.

Podczas spotkania gospodarze zadbali o odpowiednią otoczkę, sektor przyozdabiało sporo flag (w tym debiut fany dla tragicznie zmarłego kibica, Śp. Jasiu) a nad głowami powiewały flagi na kijach w barwach. W pewnym momencie miejsce flag zajął transparent „Adres się zmienia – klimat nigdy”, następnie w wiadomym celu pojawiła się sektorówka w żółto-czarnych barwach, by finalnie odpalić sporą ilość różnej pirotechniki.

 

Relacja Ruchu Radzionków:

44 lata – tyle kibice, piłkarze i działacze Ruchu czekali na to, by rozegrać mecz w Radzionkowie. Ostatnie miesiące to jedno wielkie zawirowanie wokół naszego klubu. Najpierw wielka radość po awansie do III ligi, a następnie smutek i problem, bo nasz stadion w Bytomiu został zburzony kosztem kolejnego, dużego sklepu. Problem ze stadionem został tymczasowo rozwiązany, bo dzięki pomocy Sokoła Orzech, mogliśmy zagrać u nich na boisku, ale był jeden warunek – tylko pół sezonu, ponieważ boisku w Orzechu nie spełniało jakichkolwiek norm na poziomie III ligi.

W tym czasie w Radzionkowie miasto wybudowało boisko – orlik, bo do stadionu to nie jest podobne. Miał to być nasz nowy dom, miało być wielkie otwarcie na meczu derbowym z Gwarkiem Tarnowskie Góry, ale niestety i ten obiekt przerósł władze miasta i spotkanie to zostało przełożone. To tyle z historii i tego co wydarzyło się w ostatnim czasie wokół Ruchu Radzionków. Na szczęście nastąpił ten moment w którym usłyszeliśmy pierwszy gwizdek sędziego w Radzionkowie, ale za nim do tego doszło, pierwszym podaniem rozpoczął spotkanie nie kto inny jak król Radzionkowa, czyli Marian Janoszka!

[art5]

Trybuny głośno skandowały „Ecik, Ecik, Ecik …” jak za czasów ekstraklasy. Kolejka do kasy też przypominała tą z tamtych lat, bo kibice ustawili się po bilet już 30 minut przed otwarciem bramy, bo spodziewano się kompletu na trybunie i tak też było. Ogólnie Orlik posiada 550 krzesełek, ale może wejść drugie tyle i w sobotę było bardzo tłoczno, ale to nie jest problem. Problem by był wtedy, gdyby ten Orlik się nie zapełnił, szczególnie na takim meczu jak ten.

Goście również się pojawili. Razem z Chrobrym Głogów przyjechali w około 70 osób i na sektor gości nie weszli, ponieważ było ich znacznie więcej niż sektor ten mieści, a po drugie widok za płotem niczym się nie różni od tego w sektorze. W czasie meczu odwiedzili w większej grupie pobliskiego Lidla i trochę pogonili się z policją wokół naszego Orlika. Apropo smutnych panów – takiej ilości nie było chyba nawet na barażu. Armatka wodna, milion tajniaków i mandaty za przechodzenie przez ulicę, byle wrócić na komisariat z odpowiednią ilością ukaranych kibiców.

Wracając już do samego meczu i naszego młyna to przed sektorem wywiesiliśmy pięć nieprzypadkowych flag. Swój debiut zaliczyło płótno ŚP. Jasiu, jednak mimo wszystko takich flag chcielibyśmy robić jak najmniej. Obok zawisła druga flaga ku pamięci ŚP. Starszy. Niestety obaj nie doczekali się powrotu Ruchu do Radzionkowa. Była też wizytówka fanatyków z Zawadzkiego, czyli dzielnicy, gdzie obecnie rozgrywamy mecze i ku zaskoczeniu pojawiła się flaga, która nie wisiała ładne kilkanaście lat. Ostatni raz widziana była w ekstraklasie i jest to również wizytówka kibiców z Zawadzkiego z tym, że z nazwami ulic „Knosały&Sadowa” A na samym środku kolejna flaga z historią naszego miasta, czyli „Cidry”.

Równo z gwizdkiem sędziego i po kopnięciu piłki przez „Ecika” ruszyliśmy z konkretnym i głośnym dopingiem, który niósł się po Radzionkowie w asyście bębna, który również zaliczył debiut.
Z tego miejsca dziękujemy wszystkim kibicom, którzy włożyli swoją „cegiełką” w zbiórce właśnie na bęben. Jedna trybuna na Orliku pozwoliła również rozruszać resztę widowni, która raczej nigdy nie miała ochoty dopingować, jednak tym razem udało się nawet zrobić „Szkocję” z piknikami, a po bramkach cała trybuna głośno krzyczała „GKS, GKS, GKS …” ciarki przechodziły. Na tak ważnym spotkaniu nie mogło oczywiście zabraknąć oprawy przygotowanej przez South Inferno – grupy, która w tym roku będzie obchodzić 15 rok działalności na scenie Ultras.


W pierwszej połowie pojawiły się żółto-czarne pasiaki na kijach, natomiast w drugiej rozwieszony został transparent z hasłem „Adres się zmienia – klimat nigdy”, a że pirotechnika jest podstawowym elementem naszych opraw, to w młynie odpalono race i żółte świece dymne.

[art5]


Nasi piłkarze w końcu wygrali 2:0 chociaż trzeba przyznać, że łatwo nie było, a w drugiej połowie to niejeden kibic był bliski zawału, ale udało się – 3 pkt. Zostają w Radzionkowie.
Po meczu wielka radość na małej trybunie i wielka duma, że na meczu otwarcia udało się zapełnić Orlik do ostatniego miejsca i ta frekwencja pokazuje, że potencjał w mieście jest duży i stadion dla Ruchu Radzionków musi powstać w najbliższym czasie.  

 

Ultras Stilon:
Na tym wyjeździe melduje się 32 Stilonowców oraz 40 kibiców Chrobrego.

 

zobacz również zdjęcia:

[art5]

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments