Ruch Chorzów – Legia Warszawa 28.08.2016

Kibice Ruchu z Chorzowa Batorego zorganizowali przemarsz na niedzielny mecz z warszawską Legią. Podczas pochodu odpalono sporo pirotechniki.

Relacja Kibiców Legii:
Pod koniec minionego tygodnia prawie wszyscy żyli losowaniem fazy grupowej Ligi Mistrzów i ogarnianiem biletów lotniczych do Madrytu i Lizbony, tudzież zapewnieniem sobie miejsca na meczach domowych Champions League. Chyba właśnie zamieszanie europejskimi pucharami sprawiło, że część osób jakby zapomniała o naszym ligowym obowiązku, czyli obecności w Chorzowie, który co prawda nie do końca przypomina Madryt, ale w niedzielny wieczór było tam nie mniej słonecznie.

Wyjazd do Chorzowa zaplanowano na niedzielne południe z dworca Warszawa Zachodnia. Podróż pociągiem specjalnym mijała bez problemów i po postoju w Sosnowcu, gdzie dosiedli się nasi bracia z Zagłębia, ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Chorzowa. Po niespełna 4-godzinnej podróży, z dworca Chorzów Batory ruszyliśmy z buta w eskorcie policji w kierunku stadionu, który jak na dzisiejsze realia, jest najbardziej odstającym od standardów obiektem w polskiej ekstraklasie, szczególnie pod względem widoczności. Eskortująca nas policja przy bramkach wejściowych na stadion odpaliła armatkę wodną z dwiema szczyptami gazu, do tego traktowała niepełnosprawnych kibiców Legii w agresywny sposób – zupełnie tak, jakby kule, którymi podpierają się były kijami baseballowymi…

Warto dodać, że chorzowianie odpowiednio przed meczem przygotowali się na nasz przemarsz, jego trasę „upiększając” hasłami skierowanymi w naszą stronę, świadczącymi o swoich kompleksach.

Od momentu pojawienia się na pastwisku, znajdującym się tuż za sektorem dla przyjezdnych, mieliśmy ponad 90 minut do rozpoczęcia meczu. Przy panującym tego dnia upale i braku jakiegokolwiek zadaszenia stadionu, nie było to najmilsze półtorej godziny, ale w końcu doczekaliśmy się rozpoczęcia spotkania.

Ruch pojawił się na tym meczu w dobrej liczbie – na trybunach było łącznie ok. 9 tysięcy kibiców. W młynie wywiesili m.in. płótno „FCK ISIS” oraz transparent skierowany do jednego ze swoich fanów przebywających po drugiej strony muru. Od początku meczu w sektorze znajdującym się bezpośrednio za buforem, zaczęła zbierać się chorzowsko-łódzka brać, która po kilkunastu minutach spotkania, wywiesiła na ogrodzeniu transparent skierowany w stronę naszego sektora – „Legio chcecie zostać naszym fanclubem???”. Szybko odpowiedzieliśmy gospodarzom okrzykiem „Żydek, Niemiec i milicjant – to jest wasza koalicja”. Oczywiście nie mogło zabraknąć wzajemnych uprzejmości.

W drugiej połowie chorzowianie, wzorem swoich przyjaciół z RTS-u, zaczęli ciskać w nasz sektor kamieniami. Kilka osób ucierpiało, a kamienie przez kilkanaście minut fruwały w końcu w obie strony. „Niebiescy” po pewnym czasie ruszyli na bramkę za swoją trybuną i byli bliscy wyrwania jej. Zanim jednak to nastąpiło, zza stadionu wybiegły „kaski”, które ustawiły się wzdłuż ogrodzenia na buforze, uniemożliwiając rozwalenie furtki. W tym momencie chorzowianie całą amunicję zaczęli kierować w policję. Ci odpowiadali gazem oraz petardami rzucanymi w sektory gospodarzy (również z gazem). Z naszego sektora intonowane były odpowiednie okrzyki – „Zawsze i wszędzie…” oraz „Hej k…, zostaw kibica”. Po kilkunastu minutach sytuacja uspokoiła się, a chorzowianie opuścili dotychczasowy sektor, przenosząc się bliżej młyna.

Z naszej strony doping tylko momentami stał na niezłym poziomie. Mieliśmy kilka głośniejszych pieśni, poza tym bez szału. Powodów do radości nie brakowało, bowiem nasi gracze wygrali drugi mecz ligowy w tym sezonie i choć widoczność z sektorze gości jest beznadziejna, piłkę w siatce jeszcze jako tako da się zauważyć. Dopingu chorzowian nie ma co oceniać – na tym stadionie akustyka jest prawie taka sama jak widoczność. Ruch odpalił w trakcie meczu… jedną racę. Nie wiemy co miała ona coś symbolizować – może niski stan konta ultras Niebieskich?

Po meczu, gdy miejscowi opuszczali trybuny i rozchodzili się po swoim mieście, nam pozostało spędzenie na trybunie półtorej godziny, a następnie kolejnych 30 minut na chorzowskim pastwisku. W między czasie dowiedzieliśmy się, że gospodarze postanowili zawiązać nową grupę – szabRownicy, która w niektórych wagonach naszego „specjala” pozostawiła niezły syf. Pomeczowy przemarsz na dworzec był szybki i sprawny, podobnie jak podróż powrotna i około 2:30 zameldowaliśmy się w Warszawie.

Ruch Chorzów:

Legia Warszawa:

video:
[posts]https://www.facebook.com/StadionowiOprawcy.net/videos/1082235555193641/[/posts]

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments