Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 31.10.2021

Legioniści podczas niedzielnego meczu z Pogonią Szczecin wyrazili swoje niezadowolenie z sytuacji zaistniałej w klubie. Na Żylecie zawisły dwa transparenty: „Skoro brak wam umiejętności, pokażcie, chociaż charakter i ambicję godne Legii” oraz „Kucharski szkodniku won z Legii”.

Fanatycy granatowo-bordowych do Warszawy wybrali się pociągiem specjalnym, składającego się z dziewięciu wagonów. Ostatecznie w stolicy zameldowali się w 777 osób. W pierwszej połowie wywiesili estetyczny, malowany transparent „Kibice na Pogoń jadą”.

 

Relacja Legii Warszawa:

W końcu miarka się przebrała. Mecz z Pogonią był okazją do wyrażenia przez kibiców swojego niezadowolenia. Najlepiej opłacane w Polsce piłkarzyki, kopiące się po czołach, wpędziły nasz klub do strefy spadkowej. Do tego dyrektor sportowy dobierający trenerowi grajków, którzy według różnych relacji medialnych, rozłażą się po knajpach w mieście, który potem twierdzi, że nic takiego nie ma miejsca. Wreszcie prezes, który rok w rok robi to samo, czyli zwalnia trenera i nie ma żadnej długoterminowej wizji…

Czara goryczy przelała się po porażce w Gliwicach. Po przegranej 1-4 piłkarze żegnani byli głośnym „Wypier…”. Niezwykle wysoką dyspozycję potwierdzili też w ostatni czwartek, kiedy z wielkim trudem wyeliminowali z Pucharu Polski zespół z czwartego poziomu rozgrywkowego.

Frekwencja po ostatnich wynikach była wielką niewiadomą. Jeszcze godzinę przed meczem wydawało się, że będzie z nią słabo, ale ostatecznie kilkanaście tysięcy osób (blisko 15,5 tys.) pokazało, że jest z klubem bez względu na wyniki. Bo w końcu Legia to my!

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego Żyleta pozdrowiła dwóch byłych piłkarzy naszego klubu, którym nigdy nie zabrakło ambicji i charakteru. „Kuchy King, Kuchy King, Kuchy King…” – śpiewaliśmy pod adresem aktualnego piłkarza Pogoni, Michała Kucharczyka. „Arek Malarz!” – skandowaliśmy pod adresem naszego byłego bramkarza, który zasiadł tego dnia na trybunach. Piłkarzy wychodzących na rozgrzewkę przywitały okrzyki „Legia grać, k… mać!”. W pierwszej połowie piłkarzyki nie mogły liczyć na nasze wsparcie – w związku z tym co odstawiają w obecnym sezonie (7 porażek ligowych już przed meczem z Pogonią), można powiedzieć, że byliśmy bardzo cierpliwi i wyrozumiali. Na Żylecie wywieszone zostały dwa transparenty – „Skoro brak wam umiejętności, pokażcie chociaż charakter i ambicję godne Legii” oraz „Kucharski szkodniku won z Legii”.

Później odśpiewaliśmy „Sen o Warszawie” oraz „Mistrzem Polski jest Legia…” i przystąpiliśmy do rozliczania nieudaczników pracujących w naszym ukochanym klubie. „Kiedy wy się nauczycie walczyć z każdym jak o życie?!”, „Choć piłkarzy jest tu wielu, żaden nie ma charakteru” – to pierwsze okrzyki, które niosły się z Żylety, a do których przyłączały się również pozostałe trybuny. Większość haseł przeplatanych było okrzykiem, który tego dnia regularnie pojawiał się w naszym repertuarze, czyli „Legia grać, k… mać”.

 

 

A lista haseł wykrzykiwanych przez fanatyków z Żylety była naprawdę spora. „Hej Kucharski co zrobiłeś? Legię nam rozpier…eś!”, „Kucharski! Co? Wypier…j!” (na dwie trybuny). Oraz prawdziwy hit sobotniego wieczora, a mianowicie przerobiona naprędce weselna przyśpiewka – „On jest temu winien, on jest temu winien, wypier…ć stąd powinien!” Później niosło się „Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie!”, „Jak spadniemy – połamiemy!”, „Mioduski gdzie są wyniki?”, „Sezon zje…ny, Mioduski już czas na zmiany!”, „Nie ma walki i wyników, j…ć takich najemników”, „Pi.. i nieudacznicy, wypier… ze stolicy!”, „Powiedzcie za co wam tyle co miesiąc płacą?”, „Nie jesteście piłkarzami, wy jesteście lamusami”, „Każdy się wstydzi, gdy na boisku was widzi”, „Kucharski, to twoja wina!”, „Co ja widzę, o mój Boże, tu Guardiola nie pomoże”, „Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie?”, „Czemu tak chu…wo gracie, czy za mało zarabiacie?”.

Portowcy w większości przyjechali do Warszawy pociągiem specjalnym, który startował tuż przed godziną 7, a w drodze zatrzymywał się również w Gryfinie, Chojnie i Boleszkowicach. Szczecinianie wypełnili górny sektor sektora gości, gdzie miejsca zajęli z odpowiednim wyprzedzeniem. Łącznie było ich 777, choć nie wszyscy weszli na stadion. W pierwszej połowie wywiesili malowany transparent przedstawiający pociąg z kibicami oraz hasło „Kibice na Pogoń jadą”. Portowcy zaprezentowali ponadto dwa transparenty, w tym jeden z ksywkami zmarłych kibiców. Przed meczem głośno zaznaczyli swoją obecność, później chwilę pośpiewali, ale w pierwszej połowie uszanowali nasz protest i również nie prowadzili dopingu. Ten rozpoczęli dopiero po przerwie, a dzięki korzystnemu wynikowi bawili się na pewno bardzo dobrze. W drugiej połowie w sektorze gości wywieszona została jedna flaga szczecinian („Duma Pomorza”) oraz kilka płócien poświęconych zmarłym kibicom. Ponadto „Portowcy” wywiesili transparent „Kowal PDW”.

 

 

My zaś dalej cisnęliśmy piłkarzom i wszystkim odpowiedzialnym za tę degrengoladę. Żyleta zarzucała więc dalej hasła, które podłapywał cały stadion (no może z wyjątkiem loży) – „Wiecie to sami, jesteście amatorami!”, „Amatorzy – wypier…ć!”, „Amatorzy są na loży!”, „Piłkarzyki – pajacyki!”, „Co ja widzę, co się dzieje, cała Polska z was się śmieje”, „Na boisku chu…a gracie, to dopingu też nie macie”, „Gracie jak śmiecie, więc się tu nie nadajecie”, „Oni temu winni, oni temu winni, wypier…ać stąd powinni”, „Wam się doping nie należy, przegrywacie jak frajerzy”, „Siedem meczów przegraliście, zaraz będą spadać liście”, „A kto presji nie przepala, ten niech z Legii wypier…a”. Kiedy zaś pierwsza połowa miała się ku końcowi, a nasi artyści dalej nie potrafili przeprowadzić skutecznej akcji, Żyleta zaintonowała przyśpiewkę nawiązującą do profesjonalizmu grajków, którzy włóczą się po nocnych lokalach, a później próbują wmówić w mediach, że są abstynentami. „Zejdźcie z boiska, tam w szatni czeka już czysta” – poniosło się z trybun. I chyba myśl o zimnej flaszce tak podziałała na grajków, że tuż przed przerwą dali sobie wbić bramkę. Schodzących do szatni piłkarzyków żegnały przeciągłe gwizdy oraz niepochlebne okrzyki.

Kibice skandowali nazwisko trenera, który potrafił wziąć grajków za twarz i nawet największe gwiazdeczki zesłać do rezerw, stawiając ich do pionu – „Stasiu Czerczesow!” – krzyczeli kibice. Drugą połowę mieliśmy rozpocząć od normalnego dopingu – nie to, żeby wspierać piłkarzyków, tylko by pokazać się z jak najlepszej strony. Głośne „Legia, Legia Warszawa” nie potrwało zbyt długo, kiedy amatorzy w koszulkach z eLką na piersi dali sobie wbić drugiego gola. W związku z powyższym, nasze plany zostały nieco zweryfikowane i dalej skandowaliśmy przeróżne hasła i pieśni okolicznościowe, z których najczęściej powtarzana była ta pod adresem dyrektora sportowego („On jest temu winien…”) oraz grajków („Oni temu winni…”).

W repertuarze pojawiły się kolejne hasła – „Dosyć już tego, wyj…ać czas Kucharskiego!”, „Hej k…a, kto was tu ściągnął?!”, „Jak tak dalej grać będziecie, wp…l znowu dostaniecie!”, „Wyp…ać z gwiazdeczkami, grajcie dalej juniorami”. Kolejne podania naszych grajków kwitowane były z kolei przeciągłym „Oooooooleeeeee”. Kiedy zaś któryś z amatorów leżał na murawie, pod jego adresem niosło się głośne – „Nie leż, wstawiaj, zapier…aj!”. W drugiej części spotkania kilka razy śpiewaliśmy również pieśń „Legia to my!” na melodię „Hej Legia gol”. Od 70. minuty głośno niósł się „Hit z Wiednia”. Nie był to jednak koniec okolicznościowych okrzyków, które pojawiały się do końcowego gwizdka sędziego. I tak z trybun niosło się jeszcze „Na boisku ch…a gracie, to dopingu też nie macie”, „Powiedz czemu tak zje…eś, czy ty kiedyś trenowałeś?”, „Misio Kazek na boisko!”, „Misio Kazek na prezesa!”, „Łubu dubu, łubu dubu, wypier…ać z tego klubu, wypier…ać!”. Ta ostatnia przyśpiewka zaczerpnięta oczywiście z kultowego „Misia”, śpiewana była później również na dwie strony. Tuż przed końcem kibice zarzucili jeszcze „Na boisku i na loży w chu…a walą amatorzy!” oraz pod adresem jednego z największych leserów na murawie od kilku miesięcy – „Mladenivić wyp…j”.

Po zakończeniu meczu cały stadion wygwizdał kopaczy i skandował hasło „Legia to my”. Jedynie Czarek Miszta potraktowany został inaczej – publiczność skandowała nazwisko młodego bramkarza, któremu dobro klubu leży na sercu, nawet jeśli nie zawsze umiejętności temu dorównują. „Portowcy” świętowali wygraną ze swoimi piłkarzami, jedynie Michał Kucharczyk stał z boku, nie ciesząc się z pokonania swojego ukochanego klubu.

 

 

Ósma porażka w lidze stała się faktem, nasz klub znajduje się w strefie spadkowej – takiej sytuacji nie pamięta zapewne zdecydowana większość fanów Legii. To jest czas, by pokazać charakter i udowodnić, że jest się z klubem na dobre i na złe. Wkurzenie na grajków nie zwalnia nas z obowiązku licznego przychodzenia na mecze, jeżdżenia w dobrych liczbach i wszystkich pozostałych aspektów życia kibicowskiego. Legia to my – warto pamiętać to przy okazji kolejnych meczów, szczególnie ze Stalą Mielec, na który trwa spora mobilizacja wśród legijnych FC. A w najbliższy czwartek przy Łazienkowskiej mecz Ligi Europy z Napoli. W przeciwieństwie do meczu w Neapolu, z udziałem kibiców gości.

P.S. Na Żylecie wywieszone zostały transparenty „Kowal, Sępu, Stefan PDW”, „Czerwus PDW”, „Cielu wracaj do zdrowia”, „Piekar trzymaj się” oraz „Daj Boże Twój pokój i szczęście w niebie naszym braciom z trybun, których masz u siebie”.

Frekwencja: 15 478
Kibiców gości: 777
Flagi gości: 6

Autor: Bodziach, legionisci.com

 

Relacja Pogoni Szczecin:

777 kibiców wczoraj w Warszawie. Nie wszystkim udaje się wejść na mecz. Bardzo dobra gra piłkarzy plus super doping z naszej strony. Brawa dla wszystkich.

W Częstochowie ze względu na remont stadionu nas nie będzie. Widzimy się 21 Listopada na meczu ze Śląskiem Wrocław. Wszyscy do młyna.

 

Policcy Fanatycy:

W 43 osoby dopingujemy Portowców w Stolicy.
Ś.P. Serek Maciorka, Żarówa, Tadek, Pesta, Budda – PAMIĘTAMY.

guest

6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments