El. LM: Legia Warszawa – Dinamo Zagrzeb 10.08.2021

Ponad 26 tysięcy widzów stawiło się we wtorek na stadionie przy Łazienkowskiej, by wspierać swoją drużynę w walce o awans do ostatniej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Legijni ultrasi przygotowali powstańczą prezentację z jasnym hasłem „NEVER FORGIVE, NEVER FORGET”. Kibice trzymali w rękach szarfy z nazwiskami poległych Powstańców, całość uzupełnił pokaz pirotechniczny.

Legia Warszawa nie zdołała wyeliminować Dinama Zagrzeb i odpadła z walki o Ligę Mistrzów na 3. rundzie eliminacyjnej. Mistrzowie Polski automatycznie trafili do 4. rundy Ligi Europy, w której o fazę grupową zagrają ze Slavią Praga.

 

Relacja Legii Warszawa:

Olbrzymie zainteresowanie wzbudziło rewanżowe spotkanie z Dinamo Zagrzeb w trzeciej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Bardzo dobry, remisowy wynik z wyjazdowego spotkania, na pewno dodawał nadziei na awans do kolejnej rundy w starciu z wyżej notowanym przeciwnikiem. Już dawno nasz stadion nie wypełnił się do ostatniego miejsca, a tak właśnie stało się we wtorkowy wieczór przy Łazienkowskiej.

Fani Legii nie mogli obejrzeć z pozycji trybun pierwszego spotkania rozegranego w stolicy Chorwacji. Oficjalnie również Bad Blue Boys nie mogli zasiąść na trybunach naszego stadionu. Nie przeszkodziło to oczywiście w podróżach obu ekipom. Jedni jednak pojawili się na miejscu dzień przed meczem, z kolei Chorwaci do Warszawy główną grupą ruszyli tak, by dojechać na styk. Czyli tak, aby pokazać, że ruszyli, ale też, by przypadkiem do niczego nie doszło. Polska policja już długo przed meczem była mocno zmobilizowana i trzy autokary z Chorwatami bez problemu wychwyciła na wysokości Centrum Handlowego w Jankach. Kibice z Zagrzebia dalej już nie pojechali.

Swoją drogą, o ile przy okazji ostatnich meczów obecnego sezonu, kiedy policja w pobliżu naszego stadionu starała się mniej prowokować (rozstawiając policjantki), tym razem pół Warszawy, a okolice stadionu w szczególności, były spowite zastępami uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy w mundurach.

Już dzień przed meczem wyprzedane zostały wszystkie wejściówki na wtorkowy mecz. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała, ale przecież deszcz nie mógł wystraszyć fanatyków, ani wpłynąć negatywnie na nasz zapał, który kipiał na dobrych kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania. Zdecydowana większość kibiców dostosowała się do przedmeczowego apelu NS-ów o to, by przybyć na stadion w białych koszulkach. Stadion wypełnił się ze sporym wyprzedzeniem, dzięki czemu Chorwaci już podczas rozgrzewki zrozumieli, że nie będą mieli przychylności trybun, a to co spotyka ich co roku na derbach z Hajdukiem, to żadna wrogość. Gorzej mieli ci, którzy nie zaplanowali sobie zapasu czasowego, bowiem po raz kolejny przy bramkach wejściowych wiele osób odbijało się, ze względu na problemy z nowym systemem. Może ktoś w klubie oddeleguje w takich sytuacjach kompetentną osobę pod każde wejście, aby nie trzeba było tracić czasu w pieruńsko długich kolejkach do POK-u, gdzie należy wyjaśnić sprawę.

Tym razem zbiórka na oprawy odbywała się już na promenadzie ze względu na warunki pogodowe, przez które całe schody na terenie stadionu spowite były olbrzymimi kałużami. Stadion wręcz kipiał sporo przed rozpoczęciem meczu. Każdy z nas zdawał sobie sprawę z rangi meczu, ciekawego w końcu rywala, a także tego, w jakim celu przychodzimy do naszej świątyni przy Łazienkowskiej. Na wyjście piłkarzy zaprezentowana została wyjątkowa choreografia nawiązująca do 77. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego…

Na płocie wywieszony został transparent „Never forgive, never forget” (nigdy nie wybaczaj, nigdy nie zapominaj), a z dachu opuszczony został symbol Polski Walczącej, w którym można było dostrzec twarz małego Powstańca w hełmie, gotowego do walki o wolność naszego miasta i kraju. Za tło posłużyły małe szarfy z dalszej perspektywy tworzące biało-czerwoną flagę. Biało-czerwone barwy były również widoczne na łączeniu obu kondygnacji Żylety. Warto dodać, że każda z kilku tysięcy szarf tworzących flagę narodową, zawierała imię i nazwisko jednego z Powstańców, którzy oddali życie za naszą wolność. Prezentację uzupełniło konkretne racowisko – ok. stu rac. Cały stadion podczas oprawy odśpiewał cztery zwrotki hymnu narodowego.

Dym unoszący się z odpalonych rac był dość spory, ale unosił się głównie nad naszą trybuną, przez co sędzia nie opóźnił rozpoczęcia spotkania. A doping tego dnia rozpoczęliśmy od pieśni „Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas…”. Podczas ataków Chorwatów staraliśmy się przeszkadzać przeciągłymi gwizdami. Momentami gwizdy osiągnęły niesamowity poziom – aż świszczało w uszach wszystkich zebranych na trybunach. Widać, a właściwie słychać było, jak wszystkim obecnym na trybunach zależy na pomocy naszym zawodnikom. Niestety po kilkunastu minutach przyjezdni wykorzystali błąd naszej obrony i wyszli na prowadzenie. „Hej Legio, jazda z k…!” – niosło się niemal natychmiast z Żylety, po czym zaintonowaliśmy na maksymalnych obrotach „Nie poddawaj się, ukochana ma…”.

Nasi piłkarze stworzyli sobie kilka okazji do zdobycia bramki. Niesamowicie głośno było podczas rzutów rożnych wykonywanych tuż przed naszą trybuną. Wówczas niosło się m.in. głośne „Gola, gola, gola, strzelcie k…m gola!”. Piłka nie chciała jednak wpaść do bramki Dinama, ale robiliśmy dalej swoje, wierząc że uda się wyrównać stan rywalizacji. Już przed meczem wiedzieliśmy, że w przypadku wygranej, w czwartej rundzie przyjdzie nam zmierzyć się z Sheriffem Tiraspol, który niespodziewanie wyeliminował Crvenę Zvezdę. To drugi przypadek, kiedy dwumecz z ekipą z Belgradu przechodzi nam koło nosa… Kiedy sędzia gwizdał nie po naszej myśli (a takich decyzji było dość sporo), szybko reagowaliśmy odpowiednią przyśpiewką – „Lalalalala Fuck UEFA”.

W drugiej połowie spikerzy przeczytali nazwiska Powstańców Warszawskich, obecnych w lożach na trybunie zachodniej na tym spotkaniu. To sprawiło, że dobrych kilka minut cały stadion oklaskiwał Bohaterów. Po chwili krzyknęliśmy „Cześć i chwała – Bohaterom”.

Czas leciał, Dinamo wciąż prowadziło, ale my robiliśmy swoje. Jechaliśmy ogniem piekielnym, zachęcając do pełnego zaangażowania fanów zebranych na pozostałych trybunach. Głośno było przy „Hicie z Wiednia”, a w ostatnim kwadransie kapitalnie śpiewaliśmy „Do boju Legio marsz”, „Hej Legia gol” oraz „Nie poddawaj się…”. Wierzyliśmy do samego końca, do ostatniej sekundy doliczonego czasu, ale niestety – tym razem rywale okazali się skuteczniejsi. Co oznacza walkę już nie o Ligę Mistrzów, a Ligę Europy.

[art5]

Po ostatnim gwizdku spora część publiczności została dłużej na swoich miejscach, pragnąc podziękować piłkarzom za walkę. Pomimo porażki legioniści otrzymali sporą porcję braw, a następnie skandowaliśmy „My kibice z Łazienkowskiej nie poddamy się, będziemy z Tobą zawsze i na dobre, i na złe!”. I choć humory po meczu nie dopisywały nam zbytnio, opuszczaliśmy stadion z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zdarliśmy gardło na maksa, daliśmy z siebie wszystko, a legijni ultrasi kolejny raz potwierdzili, że są numerem jeden nie tylko w Polsce.

W sobotę czeka nas wyjazd do Grodziska Wielkopolskiego na mecz z Wartą, gdzie nie byliśmy dobrych kilka lat. Z kolei w przyszły czwartek Legia zagra wyjazdowy mecz ze Slavią Praga, bowiem to mistrz Czech będzie naszym rywalem w kolejnej rundzie.

Frekwencja: 26 769
Kibiców gości: 0 (zakaz UEFA)

Autor: Bodziach, legionisci.com

 

Nieznani Sprawcy:

Drodzy Kibice!

Było pięknie. Było magicznie. Było tak jak sobie to wyobrażaliśmy. Za taką Legią tęskniliśmy, takiego wieczoru nam brakowało jak skurwysyn.

A jeśli ktoś właśnie to przeczytał i pomyślał „co jak to jak sobie wyobrażaliśmy? Przecież odpadliśmy”. To znaczy, że wczoraj tego nie czuł, znaczy, że pewnie w ogóle tego nie czuje. Bo jeśli ktoś po tym, jak wczoraj koło 90 minuty stadion prawie wyjebał w kosmos, nie uważa, że wieczór był piękny, to niech się nad sobą zastanowi i to poważnie. A że odpadliśmy? Tak bywa, raz się odpada, raz się odpada 😉

Przegraliśmy po walce, my zapierdalaliśmy na trybunach, piłkarze na murawie. Taką Legię chcemy oglądać, taką Legię będziemy wspierać. A jeśli ktoś miał po wczorajszym meczu, chociaż na chwilę myśl, że się poddajemy, że już chuj, płacz i smutek, to niech się znowu zastanowi. Nie poddajemy się kurwa nawet na pół sekundy. Już jesteśmy myślami przy następnej rundzie. Razem mamy wywalczyć awans do ligi Europy. RAZEM.

[art5]

Co do oprawy chyba nie ma sensu zbyt długo się rozwodzić. Każdemu z Was z całego serca dziękujemy za wszelką pomoc. Mamy nadzieję, że każdy, kto trzymał wczoraj szarfę z imieniem i nazwiskiem zmarłego Powstańca czuł dumę, zadumę i wdzięczność. Pamiętajcie: nigdy, ale to nigdy, nie możemy zapomnieć!

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments