Raków Częstochowa – GKS Bełchatów 05.03.2017

Relacja Bełchatowian:
Wyjazdem do Częstochowy inaugurowaliśmy rundę wiosenną, na mecz zbytnio nie trzeba było więc nikogo namawiać. Naszym zmartwieniem tym razem była zbyt niska liczba biletów, bo miało być ich tylko 240. Cieszyliśmy się jednak, że dzięki pomocy ze strony fanów Rakowa (którzy naciskali swój klub, aby na mecz z nami otwarto sektor dla przyjezdnych) w ogóle zostaniemy wpuszczeni, bo początkowo zapowiadało się, że sektor gości będzie zamknięty w związku z remontem drogi dojazdowej. Gdy zaczęliśmy zapisy, już po kilku godzinach mieliśmy ponad setkę chętnych, a po paru dniach wyczerpaliśmy pulę 240 miejsc. Prowadziliśmy jednak zapisy dalej, licząc, że uda się ogarnąć wstęp dla wszystkich. I tak, bez żadnego rozgłosu, modnych ostatnio akcji nagłaśniających, zapowiedzi i transparentów, dobiliśmy do prawie 300 osób.

W drogę ruszamy 5 autokarami, 2 busami i licznymi furami. W sumie jest nas 298, w tym 9 zakazowiczów i 17 przyjaciół z Miszkolca. Po szybkiej podróży docieramy do nieodległej Częstochowy. Tu okazuje się, że miejscowi działacze nie robią problemów i znalazły się dodatkowe bilety dla wszystkich chętnych! Rozwieszamy kilka naszych flag, chłopaki z Diosgyoru też rozwiesili kilka swoich płócien. Na więcej nie starczyło miejsca na płocie. Doping z naszej strony dobry, ale przy takiej ilości na pewno mógł i powinien być jeszcze lepszy. Przez długie fragmenty meczu uczyliśmy się nowej przyśpiewki, która wychodzi naprawdę obiecująco. W II połowie wieszamy na płocie duży trans „GKS – DVTK”, a wszyscy unoszą w górę okolicznościowe szaliki z takim samym hasłem. Jednocześnie śpiewamy naszą polsko-węgierską przyśpiewkę. Pod koniec meczu robimy też miłe dla oka flagowisko, choć wszyscy bardziej żyli w tym momencie rezultatem na murawie, który niespodziewanie układał się po naszej myśli. Ostatecznie udaje się wywieść z boiska lidera jakże cenne 3 punkty! Młyn Rakowa bez szału, niespełna 200 osób, trochę flag na kijach i przeciętny doping.

Po meczu dziękujemy piłkarzom i trochę czekamy na otwarcie bramy, po czym kierujemy się do pojazdów. Nasi węgierscy przyjaciele udali się do swoich pojazdów, które dość niefrasobliwie zaparkowali spory kawałek dalej niż wszyscy, przy pobliskim osiedlu. Nieznajomość realiów polskiej sceny kibicowskiej poskutkowała tym, że z busa „pozbyli się” na rzecz Rakowa flagi „Diosgyor” w barwach Węgier. My zaś bez przygód wracamy do Bełchatowa. Za tydzień inaugurujemy mecze na własnym boisku spotkaniem z Polonią Bytom, natomiast za dwa tygodnie Opole!

Raków Częstochowa:


GKS Bełchatów:


[g]584[/g]

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments