Relacja Anwilu:
Ćwierćfinał
W 60 osób meldujemy się na godzinę przed meczem pod halą na warszawskim Ursynowie. Podróżujemy autami + oczywiście pojawia się ekipa H1 z WWA. Godzina rozgrywania meczu czyli 20:30 pasowała Nam ze względu na to, że osoby pracujące na pierwszą zmianę mogły spokojnie przygotować się do wyjazdu. Kilka minut przed meczem wchodzimy do hali żeby zająć miejsca na sektorze ustawić bęben i rozwiesić flagę. Rozpoczynamy jak na każdym wyjeździe od głośnego „Jesteśmy zawsze tam” i prowadzimy równy dobry doping przez 4 kwarty meczu. Nasi koszykarze grając dobre spotkanie nakręcali Nasz doping jeszcze bardziej. Ostatecznie wygrywamy całe spotkanie i uzyskujemy awans do półfinału, który odbywał się następnego dnia.
Sobota 18.02.2017r.
Anwil Włocławek vs. Miasto Szkła Krosno
Drugim przeciwnikiem okazało się Krosno. Dobrze się stało, ponieważ po ostatniej wyjazdowej porażce liczyliśmy na wyrównanie rachunków na parkiecie. Frekwencja zdecydowanie mniejsza, bo zjawiamy się w 18 osób, ale podziałało to na nas mobilizująco. Konkretnie z Włocławka jedna fura, reszta gościła się w Stolicy od piątku 🙂 Stawką mecz był finał, więc musieliśmy dać z siebie 100% mimo małej liczby. Udało nam się to lepiej niż mogliśmy mogliśmy przypuszczać ! Zrobiliśmy jak na taką liczbę konkretny ogień, co również zaprocentowało zwycięstwem koszykarzy. Przyszedł czas na finał !
Niedziela 19.02.2017r.
Anwil Włocławek vs Stelmet BC Zielona Góra
W finale przyszło nam zmierzyć sie z mistrzem Polski – Stelmetem Zielona Góra. Awans do finału i przeciwnik zadziałał mobilizująco. Poprzedniego wieczoru dowiadujemy się, że trener Igor Milicić chce nam postawić autokar na ten wyjazd. Niestety żaden z przewoźników, z którymi się kontaktowaliśmy nie był w stanie z powodu terminów i zajętych autokarów nam pomóc. Ponownie ruszamy więc w podróż na własną rękę. Meldujemy się na niecałe 2 godziny przed meczem. Organizujemy się i na 30 minut przed meczem wchodzimy na wyznaczony sektor. Wywieszamy flagę montujemy bęben rozkładamy flagi na sektorze i zaczynamy od pierwszych minut robić piekło. Nasza liczba to 110 gardeł, które robią wszystko co w ich mocy żeby wspierać koszykarzy, ale sędziowie wypaczają widowisko koszykarskie przez kuriozalne gwizdki. Nie ma co ukrywać, że już lepsze przymykanie oka na 7 kroków w NBA, niż służbiści z PLK, którzy często swoją nadgorliwością niszczą sportowe widowiska. W 3 kwarcie prezentujemy flagowisko, mimo niekorzystnego wyniku nie przestajemy się bawić na sektorze, mecz przegrywamy ale na trybunach zwycięzca turnieju był tylko jeden !
NA KONIEC SZACUNEK DLA WARSZAWSKIEJ CZĘŚCI H1 ZA KOZACKĄ, WEEKENDOWĄ GOŚCINĘ !