Mecz pomiędzy Gryfem Słupsk i Pogonią Lębork został rozegrany w ramach Pucharu Polski. Gospodarze w dobrej liczbie zebrali się w młynie, na płocie zawisły 4 flagi, w tym jedna odwrócona Pogoni Lębork. Podczas meczu miejsce flag zajął transparent z hasłem: „Prawdziwa pasja nie przemija z wiekiem”. Na sektorze dodatkowo pojawiły się szarfy i machajki w barwach słupskiego klubu. Całość oprawy upiększyło kilka odpalonych rac.
[posts]https://www.facebook.com/stadionzielona9/videos/633279450200387/[/posts]
Kibice Pogoni z Lęborka wyruszyli w 50 osób, jednak swoją podróż zakończyli na dworcu PKP w Słupsku. Poniżej przedstawiamy relację od UltrasPogoń.
Relacja kibiców Pogoni Lębork:
Hit, mogłoby się wydawać. I tylko tyle.
Większość z nas nie wierzyła w obejrzenie tego meczu na stadionie w Słupsku. Dawno dawno temu nawet nas wpuszczali, potem chociaż podprowadzali pod stadion, ale ostatnimi czasy naszą podróż kończymy na dworcu PKP lub w jego okolicach (podobnie jak Gryf w Lęborku). I wszystko szło zgodnie z planem, czyli zakaz, na który nawet my nie mieliśmy najmniejszej ochoty jechać. Ale tydzień przed meczem cud – sektor otwarty, dostajemy 100 biletów. Lista wysłana, żadnych przeciwwskazań ze strony działaczy Gryfa. Większość w to i tak nie uwierzyła, ale jechać trzeba było…
Z Lęborka wyjeżdżamy w około 50 osób, psy nie robią problemów z pociągiem, pogoda dobra sielanka.
Do Słupska wjeżdżamy kilka minut przed rozpoczęciem meczu. Wysiadka z pociągu i czar prysł… stary numer z rękawicą.
Oberkundel spokojnie informuje, że „istnieje podejrzenie, że wśród nas są osoby poszukiwane przez policję, dlatego trzeba wszystkich wylegitymować”. A że pisać potrafił tylko jeden pies z całego zaprzęgu, więc po paru minutach było jasne, że będą sprawdzać w nieskończoność. Wszystko ze stoickim spokojem i pełnym zadowoleniu kundli, jak gdyby chwilę wcześniej zjedli tonę karmy. Oczywiście cały czas jesteśmy otoczeni.
Znamy my te numery doskonale i po 40 minutach wsiadamy w pociąg powrotny. Cisza spokój, słońce pięknie zachodzi…
Piłkarze oczywiście przegrywają (w Słupsku z Gryfem ostatnio wygraliśmy jak Michael Jackson był jeszcze murzynem) i po europejskich pucharach. A w lidze uratować nas może tylko powrót Patryka Pytlaka (kto by pomyślał, że losy klubu będą zależeć od wieloletniego piłkarza Gryfa – szacunek za profesjonalizm).
JEBAĆ WAS POLICYJNE KURWY, oby przez cały wasz wakacyjny urlop napierdalał grad.