Relacja Kibiców Anwilu:
Na inaugurację przypadł nam wyjazd do Starogardu. Jeździmy tam od lat, regularnie co sezon, ale zawsze mieliśmy mały niedosyt, że nie pojawiliśmy się tam jeszcze w 3-cyfrowej liczbie. Uznaliśmy, że pierwszy mecz sezonu to idealna okazja, aby to zmienić. Ogłosiliśmy mobilizację, która przyniosła efekty w postaci 2 autokarów, busa i kilku fur. Ostatecznie na hali pojawiamy się w 150 osób (120 na balkonie i około 30 na przy parkiecie). Cieszy fakt obecności kibiców z Fabianek czy Kowala, którzy pojawiali się w swoich fanclubowych koszulkach. CAŁE KUJAWY TO ANWILOWA RODZINA !
Od pierwszej minuty ruszyliśmy z zajebistym dopingiem. Nie przygotowaliśmy żadnej oprawy, ale dla podkręcenia zabawy na sektorze wzięliśmy ze sobą balony i flagi na kijach, z których robimy użytek w pierwszej kwarcie. I właśnie ta pierwsza kwarta była najlepszym momentem dopingu. Później mamy konkretny zryw na początku drugiej połowy i robimy wszystko, żeby pomóc koszykarzom odrobić straty. Anwilowi w końcówce udaje się wyjść na prowadzenie, ale niestety ostatecznie mecz przegrywamy jednym punktem. Mimo wszystko wymagania wobec siebie mamy dość wysokie i czujemy niedosyt, bo doping był dobry („Gramy u siebie” śpiewa się nie bez powodu), ale w takiej liczbie powinien być miażdżący, a był taki tylko przez pierwsze kilka minut meczu.
Gospodarze z około 30-osobowym młynkiem. Ich doping z naszej perspektywy ciężko ocenić, ale śpiewali cały czas, machali też flagami na kijach. Po końcowym gwizdku i zwycięstwie SKSu eksplozja radości na sektorach gospodarzy, którzy wychodząc z hali wykonują w naszą stronę jakieś dziwne, napinkowe gesty. Kwitujemy to okrzykiem „czy już kur*o zapomniałaś jak pod halą spie***lałaś” odnosząc się do wydarzeń sprzed kilku lat.
Dostajemy 2 tysiące zł kary i zakaz na 1 mecz wyjazdowy. Jednego z nas poniosły emocje i wyraził swoje niezadowolenie z niskiego poziomu sędziowania fundując sędziemu „headshoota” butelką. Trzeba przyznać, że miał lepszego cela niż nasi koszykarze w końcówce.
Anwil Włocławek: