Jak informują kibice GKS-u Bełchatów:
24 września po raz pierwszy uczestniczyliśmy w meczu domowym naszych przyjaciół z Bitoli na ich stadionie Tumbe Kafe. Wybraliśmy najważniejszy mecz rundy – spotkanie ze stołecznym Vardarem Skopje, określane tutaj jako derby. W gościnnej Bitoli pojawiamy się w 12 osób samolotem już kilka dni wcześniej, gdzie zostajemy przyjęci z niespotykaną gościnnością. Cały pobyt to niekończące się pasmo imprez, biesiad, wizyt w knajpach, klubach i wszelkiego rodzaju integracji. Skromnie odwdzięczyliśmy się koszulkami „Torfiorze-Čkembari” sprezentowanymi liderom ekipy (sami również byliśmy w nie ubrani), jak również innymi pamiątkami i polskim alkoholem. Zakwaterowani byliśmy w samym centrum miasta i w pełni mogliśmy korzystać z jego uroków, a Bitola ma do zaoferowania baaardzo dużo. Jak to na Bałkanach – styl życia jest zupełnie inny niż w Polsce, ludzie nie siedzą w domach, tylko spędzają czas ze znajomymi na mieście. Stąd też centrum pulsuje niemal całą dobę – już od rana restauracje i kawiarnie są pełne, podobnie jak wieczorem różnego rodzaju lokale rozrywkowe. W tym wszystkim znaleźliśmy się my, przyjęci przez Čkembari iście po królewsku, z gościnnością, którą zapamiętamy do końca życia. Była też odrobina turystyki w postaci zwiedzania Parku Narodowego Pelister (tak nazywa się góra, od której swoją nazwę wziął bitolski klub), a także wykopaliska – ruiny starożytnego miasta Heraklea Lyncestis, na przedmieściach dzisiejszej Bitoli.
W sobotę 23 września uczestniczymy w meczu piłki ręcznej RK Pelister-Metalurg II Skopje. Čkembari tradycyjnie dopingują też tą sekcję klubu, choć mieli dwuletnią przerwę w dopingu dla szczypiornistów. Na hali tworzymy wspólnie blisko 100-osobowy młyn, wiszą 4 flagi Čkembari i nasza reprezentacyjna „GKS Bełchatów”. Doping niezły, w tym także kilkukrotne skandowanie „Bełchatowski GKS”!
Następnego dnia przyszedł czas na główny punkt wyprawy – mecz z Vardarem. Już od rana w centrum przewijali się liczni kibice w barwach, a im bliżej meczu, tym w knajpach na deptaku coraz więcej było zielonych koszulek. Na tradycyjnym miejscu zbiórek robimy pamiątkowe fotki i widzimy wciąż schodzących się kiboli Pelisteru. Dobrze zorganizowali się małolaci z grupy Mladi Brigaderi`14, którzy przywędrowali wspólnym pochodem (sama młodzież). Potem już wszyscy ruszyliśmy większym pochodem na odległy o jakiś kilometr stadion, gdzie w czasie przemarszu skandowane było m.in. swojskie „zawsze i wszędzie” po polsku.
Niestety, z powodu przebudowy stadionu, nie ma na nim obecnie sektora gości i ekipa Komiti Skopje nie mogła zawitać na mecz (choć pojawił się na mieście jakiś partyzant, który swoją obecność zaznaczył vlepkami). W Bitoli na Tumbe Kafe obecnie jest tylko jedna duża, ale bardzo już wysłużona trybuna, której skraj należy do Čkembari. Fanatycy żyją dobrze z zarządem klubu i mogą cieszyć się dużo większą swobodą niż w Polsce. Przy wejściu na stadion nie było żadnej kontroli, w związku z czym każdy wniósł, co chciał – jedni reklamówki browarów, a inni np. race. Čkembari utworzyli około 500-osobowy młyn, w tym nasza 12-osobowa grupa (z flagą) oraz 18 osób z Lozari (Tikveš Kavadarci) – druga zgoda kibiców Pelisteru. Ponadto na płocie kilka flag gospodarzy, w tym nowe płótno – „Green Pride”. Doping bardzo dobry przez cały mecz, dwa razy odpalone też zostały białe, zielone i czarne świece dymne oraz parę rac. My też dołożyliśmy swoją „cegiełkę” odpalając 4 race przywiezione z Polski. Żadne zabiegi typu przebieranie się i maskowanie całego ciała nie były przy tym potrzebne, stadion nie posiada bowiem monitoringu. Gospodarze pozasłaniali sobie tylko twarze koszulkami, bo incydentalnie zdarzały się przypadki, że policja karała piromanów mandatami. Na meczu młyn zaśpiewał piosenkę „Pelister-Bełchatów”.
Według polskich kanonów – gdzie wszystko musi być powiedziane oficjalnie – zgoda między naszymi ekipami tego weekendu stała się faktem!
W poniedziałek żegnamy się z gospodarzami, którzy odwożą nas na lotnisko i wracamy do Polski. Wielkie dzięki za niezwykłą gościnę! Niech ta przyjaźń trwa na wieki! Ви благодарам за сè, браќа!
źródło: Bełchatowianie