W niedzielę Raków podejmował na sowim obiekcie drużynę GKS-u. Bełchatowianie zawitali do Częstochowy w 298 osób, wspierani byli tego dnia przez zgodę z Węgier. Gospodarze skroili jedną z flag należących do Węgrów, już wiadomo jaki będzie jej los.
Oświadczenie:
Węgierscy kumple GKS-u Bełchatów przyjechali do Częstochowy z kilkoma małymi flagami. Nie postawili się, gdy z busa była krojona im flaga, za to wskazali palcami mundurowym kto i co robił. Dużo nie brakło by wpisali nas na minę. Niestety okazało się, że łup jest flagą narodową naszych bratanków, wobec czego z oczywistych względów od razu wiadomym było, że nie będzie prezentowana na meczach jako zdobycz.
Ostatecznie barwę przekażemy naszym braciom z Videotonu, oni zrobią z nią co uznają za stosowne. Flaga Węgier wróci na Węgry, ale na pewno z naszych rąk nie trafi do konfitur z Diósgyőri VTK. Taka prawda, że wszyscy Węgrzy muszą się nauczyć polskich realiów. Tak jak Videoton w drodze do Poznania poznał nasz klimat spotykając się z Ruchem, tak reszta Madziarów musi wiedzieć, że gdy nie ma meczów kadry, a w Polsce mają kumpli z konkretnego klubu, to przez resztę kibolskiej Polski będą traktowani jak potencjalny wróg.
Niepotrzebnie pojawiło się w internecie zdjęcie skrojonej flagi w takiej formie. Możemy nad tym jedynie ubolewać. Nie miało ono w żadnym wypadku uderzyć w dobre relacje polsko-węgierskie. Było na gorąco chwilę po zdarzeniu formą dezaprobaty dla współpracy fanów DVTK z policją.