Ostatnie weekendy obfitowały we Francji nie tylko w protesty żółtych kamizelek i kolejne problemy z napływową ludnością z krajów arabskich, lecz również w niezwykle ciekawe mecze w Marsylii – pomiędzy Olympique i Saint-Etienne (03.03.2019) oraz przede wszystkim derbowy pojedynek regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, czyli OM – Nicea (10.03.2019). Poniżej przedstawiamy obszerną relację z „lazurowych derbów”. To jednak nie koniec ciekawych reportaży z zagranicy, gdyż niedługo opublikujemy co działo się w historycznych derbach Rzymu, które miały miejsce w przedostatnią sobotę.
OLYMPIQUE MARSYLIA – OGC NICEA 10.03.2019
Derbami regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże („lazurowymi derbami”) nazywany jest mecz pomiędzy Olympique Marsylią i OGC Niceą. Jest to rywalizacja nie tylko wrogich klubów, ale i miast, która ma głębokie podłoże geograficzno-historyczne. Stolicą regionu jest Marsylia, która stanowi centralny punkt Prowansji. W żadnym razie nie można jednak powiedzieć, że Nicea znajduje się w jej cieniu, gdyż to właśnie ona jest sercem Lazurowego Wybrzeża.
Nicejczycy wymieniają biało – niebieskich jako swoją największą kosę, choć na liście wrogów Olimpijczyków sami zajmują dopiero drugie miejsce. Dla kibiców OM „świętą wojnę” stanowi rywalizacja z Paris Saint Germain. Mecz pomiędzy nimi nazywany jest derbami Francji. Niemniej, dla fanatyków z Zatoki Lwiej, konkurowanie o supremację w regionie z OGC Nice jest również sprawą niezwykłej wagi. W 2000 roku, gdy jeszcze kibice mogli swobodniej jeździć za swoimi drużynami, marsylczycy urządzili istny najazd na Niceę, który zakończył się pamiętnymi zamieszkami. Niestety obecnie w lidze francuskiej mecze o największym ciężarze gatunkowym rozgrywane są bez kibiców gości. Także podczas takich spotkań jak: OM – PSG; derby Owernii: Olympique Lyon – Saint-Etienne; czy właśnie derby Lazurowego Wybrzeża, trudno uświadczyć fanów drużyny przyjezdnej. Także i tym razem sektor gości na Stade Velodrome miał pozostać pusty…
Przed rozpoczęciem docelowej relacji warto poświęcić jeszcze kilka zdań zarówno wielkim nieobecnym, jak i fanatykom gospodarzy. Na Grand Stade de Nice zdecydowanie dominuje jedna grupa ultras, zlokalizowana na trybunie południowej. Jest to Brigade Sud Nice 1985. Co prawda na łuku północnym funkcjonuje jeszcze Armada Rupetata, ale trudno porównywać ich z wiodącą ekipą. Są jednak darzeni szacunkiem przez osoby decyzyjne, gdyż uważają one, że AR wprowadza dodatkowe ożywienie na stadionie. Dzięki temu mała grupka może się rozwijać. Najbardziej znaną i najważniejszą zgodą kibiców z Nicei jest ta, łącząca ich z Interem Mediolan. Ponadto ostatnimi laty zaczęli się pojawiać na meczach przyjaciół swoich przyjaciół – Valencii CF (również zgody Internazionale, pielęgnowanej przez Boys San). Hiszpanie spod znaku nietoperza również byli widywani na Grand Stade de Nice. Poza tym, we Francji, nicejczycy zbratani są z ultrasami Lille i Nancy. Mają również historyczną sztamę z włoskim Torino, którą szanują i zawsze podkreślają.
Na trybunach Stade Velodrome sytuacja nie jest już tak przejrzysta. Olympique Marsylia ma wiele grup, prowadzących bardzo zróżnicowaną działalność i reprezentujących różne poglądy polityczne. Wielu OM kojarzy się z lewą stroną. Skojarzenie to wywołuje grupa South Winners 87, której młyn zlokalizowany jest w górnej części Virage Sud (południowy łuk za bramką). Ta grupa rzeczywiście w pełni uosabia obrzydliwe lewactwo, a w jej skład wchodzą wszelkiej maści kolorowo-tęczowi osobnicy. To właśnie oni pielęgnują zgody z Sevillą, Sankt Pauli Hamburg, Livorno i Standardem Liege. Na meczu z OGC Nice również nie mogło zabraknąć w ich części sektora flagi z Che Guevarą, czy też flagi Algierii, stanowiącej nawiązanie do obecnej sytuacji w tym arabskim kraju.
Na dolnej części Virage Sud zasiada z kolei najbardziej znana grupa Olympique Marsylia – Commando Ultra 84. CU’84 sami określają swoją organizację jako apolityczną, zaznaczając równocześnie, że pośród nich są ludzie zarówno o poglądach prawicowych, jak i lewicujących. Jest to ekipa z najbogatszą historią na Stade Velodrome. Wielokrotnie bywała w konflikcie z Winnersami, czy też innymi ultrasami. Obecnie jednak stara się być neutralna wobec pozostałych. Można spotkać również wiele opinii, że pomimo, iż to Commando dalej jest najliczniejsze, to ostatnimi laty miano najaktywniejszej należy się kolorowym chłopcom spod znaku Che Guevary, co wpływa na obraz, jaki fani z serca Prowansji mają w Europie… Jest to kluczowy powód, dla którego kibice Arki Gdynia, którzy przyjaźnili się z OM, a dokładniej CU’84, zaprzestali kontaktów. Ostatnia oficjalna delegacja znad polskiego morza była obecna w Marsylii już blisko dziesięć lat temu, na meczu z Bastią. Commando Ultra 84 stara się pielęgnować zgodę z West Ham United, którego flaga, podczas meczu z OGC Nice, została powieszona na głównym płótnie grupy. Ponadto utrzymuje kontakty z Sampdorią Genua i oczywiście AEK Ateny. Sztama z Grekami jest zresztą obecnie najmocniejszą i uznawaną przez wszystkie znaczące ekipy Olympique Marsylia. CU’84 akceptuje również zgody South Winners 87. Zdarza się przez to, że przedstawiciele Commando również utrzymują kontakty z kibicami wcześniej wymienionych klubów, wśród których powszechne jest upodobanie – spośród tak wielu możliwych narzędzi – akurat do sierpa i młota…
Na Virage Nord zasiada z kolei więcej, ale znacznie mniejszych grup, takich jak: Dodger’s 92, Fanatics 88, Yankee 87, czy Marseille Trop Puissance 94 – popularne MTP. Wystawiają oni swoje własne, niezależne młyny. Kooperują w ramach trybuny, natomiast większą część meczu prowadzą doping zupełnie niewspółgrający z tym płynącym z południowych części Stade Velodrome. Z perspektywy osoby siedzącej pośrodku stadionu można odnieść wrażenie, że wręcz się wzajemnie zagłuszają. Ponadto ultrasi z północnego łuku również przygotowują własne oprawy.
Warto zauważyć, że Olympique Marsylia tydzień przed meczem z OGC Nice również rozgrywała spotkanie na Velodrome. Podejmowała wówczas AS Saint-Etienne. Fani Zielonych mieli możliwość pojawienia się na w sektorze gości obiektu nad Zatoką Lwią. Po meczu z ich obecności chcieli skorzystać kibice OM, którzy próbowali się dostać do autokarów i busów fanatyków, którzy przyjechali. Zostało im to jednak uniemożliwione przez wiadome służby, które z tego powodu bardziej uprzykrzały życie przed meczem z Niceą, choć sektor gości i tak miał świecić pustkami.
Mimo to, już przed pierwszym gwizdkiem, możliwości wokalne marsylczyków prezentowały się nieźle.
Ultrasi rozpoczęli mecz od choreografii za obydwoma bramkami. Virage Nord zaprezentowało w górnej części trybuny sektorówkę z herbem OM, przygotowaną przez MTP. Ponadto pojawiła się tarcza, symbolizująca miasto oraz flagi na kijach. Najpierw w górę poszły machajki w barwach Marsylii, czyli białe i niebieskie, a następnie żółte i czerwone, odnoszące się do Prowansji i Lazurowego Wybrzeża. Całość została uzupełniona o sreberka i kartkoniki, również w kolorach derbowego regionu – w końcu to mecz o dominację na tym terenie.
W tym samym czasie, w górnej części sektora Virage Sud pojawiła się sektorówka z herbem OM. Następnie została ona uzupełniona żółtymi i czerwonymi oraz białymi i niebieskimi balonikami. Tej prezentacji asystowały różne flagi na kijach, w tym np.: „UEFA MAFIA”. Poniżej Commando Ultra 84 stworzyło kartoniadę z wielkim i wymownym napisem „NISSA MERDA”. NISSA po prowansalsku oznacza Niceę, a słowo MERDA cóż… – wystarczy powiedzieć, że w meczach derbowych i innych, o podwyższonym ciśnieniu, jest używane dość powszechnie. Choreografia zaprezentowana na całej trybunie naprawdę robiła wrażenie, a efekt potęgowała oprawa zlokalizowana po przeciwnej stronie. Obie wspólnie niosły spójny przekaz – Marsylia rządzi na Prowansji i Lazurowym Wybrzeżu, a Nicea… merda. Prezentacja stała na wysokim poziomie, co nie jest tu jednak zbytnim zaskoczeniem, gdyż Olympique Marsylia słynie, razem z Saint-Etienne, z najlepszych choreo we Francji.
Niestety sama frekwencja na meczu była raczej słaba. Faktem jest, że Stade Velodrome liczy ponad 67 000 miejsc. Trudno bez wielkich sukcesów wypełnić tak duży obiekt. Mogłoby się wydawać, że mecz derbowy powinien wzbudzać większe zainteresowanie. Tymczasem jedynie sektory dopingujące dobrze się pod tym względem prezentowały. Virage Sud odnotował komplet, a Nord był nieźle zapełniony. Niestety największa trybuna świeciła pustkami. Jest to również pokłosie tęsknoty za sukcesami sportowymi piknikowych sympatyków. Olympique Marsylia jest najbardziej utytułowanym francuskim klubem, choć AS Saint Etienne ma o jedno mistrzostwo ligowe więcej (OM – 9, ASSE – 10), a PSG przewyższa liczbą triumfów w Pucharze Francji (OM – 10, PSG – 12). To jednak marsylczycy, jako jedyni przedstawiciele swoje kraju, wygrali Ligę Mistrzów. Miało to miejsce w 1993 roku. Nad Zatoką Lwią jest to najbardziej rozpamiętywany moment w historii występów drużyny. Przypominają o tym zarówno graffiti na ścianach, jak i gadżety w klubowym sklepiku. Toteż obecna piłkarska dominacja PSG tym bardziej zniechęca pikników oczekujących powrotu do lat świetności i skutkuje właśnie słabą liczebnością widowni.
Pod względem dopingu mecz stał na niezłym poziomie, chociaż można było wielokrotnie odnieść wrażenie, że młyny sobie wzajemnie przeszkadzają. Było to rzeczywiście dość dziwne. Nie da się ukryć, że w momentach kiedy fani Olympique Marsylia zaczynali prowadzić doping na dwie trybuny i odpowiadać sobie nawzajem, to naprawdę dawało konkretny efekt. Siła decybeli podniosła się jeszcze bardziej po bramce zdobytej przez Mario Boletelliego, który w styczniu przyszedł do OM właśnie z Nicei… Miało to dość symboliczny wymiar dla osób interesujących się piłką francuską. Ciekawostką futbolową jest, że z kolei, gdyż rozpoczynał swoją przygodę z OGC Nice swoje pierwsze dwa gole strzelił swojemu obecnemu pracodawcy. Na Virage Sud tradycyjne po korzystnej dla marsylczyków zmianie wyniku zapłonęła raca. Od tego momentu już do końca spotkania poziom melodyjnego zdzierania gardeł wszedł na jeszcze wyższy poziom. Rezultat zmagań boiskowych już się nie zmienił. Zaskoczyło za to jak szybko widownia tego meczu zaczęła się rozchodzić do domów –pomimo wygranej w tak ważnym meczu. Dosłownie kilka minut po końcowym gwizdku stadion był opustoszały. Fani zaczęli się udawać do metra lub innych środków komunikacji. Wielu zdecydowało się jeszcze wstąpić do klubowego sklepiku. Udając się do domów, po wygranych przez Olympique Marsylia derbach Prowansji i Lazurowego Wybrzeża, można było mijać wspomniane już graffiti przypominające o triumfie w Lidze Mistrzów z 1993 roku. Niemniej oceniając współczesność to piłkarsko drużyna zaczyna się piąć do góry i mogą to być pierwsze oznaki powrotu do tradycji wielkich sukcesów. Kibicowsko z kolei trzeba przyznać, że OM stoi naprawdę na topowym poziomie ultrasowskiego rzemiosła. Smutne jest jednak, że na Stade Velodrome, tak jak i wielu innych stadionach zachodniej Europy, coraz silniej rozpycha się nurt, ukierunkowany na lewo.
Słowem epilogu można dodać, że następnego dnia zarówno w prasie ogólnokrajowej, jak i regionalnej temat derbów Prowansji-Alp-Lazurowego Wybrzeża oraz zdjęcia strzelca gola dostały się na pierwsze strony. Niestety należy również zauważyć znajdujące się obok zdjęcia z manifestacji Algierczyków… To jest przygnębiające podsumowanie sytuacji w Marsylii, która na stadionie, zamiast oporu, znajduje po prostu swoje odzwierciedlenie…
autor: JMJ