Relacja Lecha:
Po 22 dniach wróciliśmy na Bułgarską, na przedostatni mecz domowy w tym roku.
Był to z naszej strony powrót jak najbardziej udany i okazały. Po kiepskim i bezbarwnym meczu z Petrochemią dziś na stadionie zgromadziło się 15943 kibiców.
Ruszyło się tez z dopingiem, który momentami był miażdżący. Szczególnie dobrze wyszło Każdy z nas to wie, a także po trzecim golu Cała Polska zna! Przebieg meczu fajnie podkręcił moc naszego śpiewu i zaangażowanie, które było naprawdę na wysokim poziomie.
Wynik też pozwolił na odkurzenie starej przyśpiewki Pierwszy gol, drugi gol, trzeci leci…, zaś na koniec meczu z szalami w górze mogliśmy odśpiewać Que sera, sera! Część uwagi skupiliśmy na kibicach gości, często bluzgając, a także dopytując Coście tak cicho, hej kurwy coście tak cicho?!
Ci przyjechali pociągiem specjalnym w liczbie 683 osób i bardzo marnie oflagowali klatkę – dwoma płótnami własnymi i dwoma Lechii Gdańsk.
Na początku meczu zaprezentowali oprawę w postaci sektorówki z herbem swojego miasta, klubu i województwa oraz transparentu z bardzo mało oryginalnym hasłem „Płonie w nas fanatyzm”.
Z racji tego, że LPU już przed meczem znało hasło użyte przez Kiepskich – a to wydało się dziwnie znajome – podczas prezentacji Śląska w Kotle pojawił się transparent-riposta. Nie wiemy czym kierowali się ultrasi Śląska przy wyborze hasła, ale użycie akurat tego doradził chyba sam Bolek.
„Ogień fanatyzmu płonie” to fraza niejednokrotnie używana przez Legion Piła, a pierwszym przykładem z brzegu jest choćby kawałek hiphopowy, nagrany przez Maciasa, pod tytułem „Ogień fanatyzmu”. Przyjezdni zaplusowali jedynie pirotechniką, której odpalenie spowodowało przerwanie meczu.
Podczas oprawy malinowi śpiewali na jakimś poziomie, jednak z biegiem czasu i traconymi golami ich ogień fanatyzmu stopniowo przygasał, aż w końcu wypalił się całkowicie. Lata mijają, ale nasza diagnoza wrocławskiego ruchu kibicowskiego postawiona ponad 6 lat temu ciągle jest aktualna.
W Kotle za to śpiew nie słabł i bawiliśmy się w najlepsze. Sam sektor tym razem przyozdobiły flagi grup oraz dzielnicowych (dodatkowo debiut zaliczyła flaga na kij Fyrtla Północ) i podmiejskich sekcji z wiszącą w centralnym punkcie flagą „Miasto Złą Sławą Owiane”. W szczególnym miejscu widniała flaga FC z Owińsk, które obchodzi 10-lecie swojego istnienia.
Jubileusz został też uczczony transparentem, a członkowie fanklubu przed meczem zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie w asyście piro pod stadionem. Poza tym wisiał także transparent z pozdrowieniami dla kibiców z Sekcji Wilda, a także nie zapomnieliśmy o „Samozwańczym Bokserze z Dębca”, który hańbi urząd prezydenta Poznania.
Ten długo wił się w sprawie zakończenia finansowania przejazdów kibiców gości autobusami MPK, ale koniec końców pojazdy zostały dla Malinowych podstawione. Podobno rozporządzenie Tęczowego Jacka wejdzie w życie od wiosny.
Pozostałe miejsce na płotach wypełniły flagi „Forza Lech”, „Lech&Arka”, „Poznaniacy”, „Bułgarska”, „Lech Poznań”, „Kolejorz” dwie wersje flagi „Pyrlandia” i brytyjka KSZO. Na podeście widniały także płótna poświęcone śp. Grzegorzowi Bielawcowi i śp. Damianowi Dardasowi.
Warto też odnotować, że trener Bjelica ponownie po meczu podszedł w kierunku Kotła by podziękować za doping. Zgodnie ze swoją obietnicą złożoną w momencie przyjścia do Lecha miał to robić co mecz, ale w pewnym momencie porzucił ten zwyczaj. Jego słowa zostały przypomniane na czwartkowym spotkaniu i trener udał się w
Relacja Śląska:
Za nami wyjazd do stolicy Wielkopolski gdzie Nasz Śląsk Wrocław przegrał z miejscowym Lechem 3-0. Jednak mimo porażki takie klimatyczne wyjazdy zapamiętuje się na długo.
Tradycyjnie mecze Śląska z Lechem dostarczają od lat wielu emocji. Często podczas nich obie ekipy starają się pokazać z jak najlepszej strony. Pewną tradycją też stało się to, że do stolicy Wielkopolski udajemy się pociągiem specjalnym. Mimo niezbyt dalekiej odległości dojazd do Poznania jest bardzo kiepski i się dłuży. Dotyczy to zarówno transportu kołowego jak i kolejowego. Spowodowane jest to budową drogi ekspresowej S5 Wrocław- Poznań oraz remontem trakcji kolejowej pomiędzy stolicą Wielkopolski a Dolnego Śląska. Jednak wyjazd pociągiem całej grupy nawet jeśli trwa dłużej, jest bardziej klimatyczny i pozwala bardziej zintegrować całą grupę. W pociągu każdy dostał okazjonalny szalik – replikę naszej wyjazdowej flagi, która reprezentuje wszystkich kibiców Śląska i na którą zrzuciły się wszystkie grupy i fan cluby działające „wokół” Śląska.
Na początku meczu Ultrasi przygotowali oprawę. Do transparentu: „Płonie w nas fanatyzm” i sektorówki z herbami odpalono sporo pirotechniki. Było jej na tyle dużo, że sędzia musiał przerwać na kilka minut mecz. Gospodarze napinają się w necie, że to hasło jest podobne do jakiegoś hasła jednego z ich fan clubów. Ich rozkminki wywołały śmiech w szeregach wrocławskich fanów. Niech lepiej sobie rozkminią naszą wyjazdową flagę „W Delegacji” i swoją oprawę w Warszawie na Legii. Ten sam motyw i nawet tą sama czcionką. Jednak jak lubią kserować to niech nas nie mierzą swoją miarą. My nie oglądamy się na innych tylko robimy swoje i takie „gorzkie żale” w internecie budzą u nas co najwyżej śmiech. Jeśli chodzi o doping to tutaj gospodarze wypadli bardzo dobrze. Na pewno wpływ miał na to wynik meczu, który ułożył się po myśli gospodarzy. U nas było wręcz odwrotnie. Po konkretnym początku już z upływem czasu gry i niekorzystnego wyniku zapał trochę opadał, ale zdarzały się niezłe momenty.
Podsumowując, w Poznaniu stawiło się 718 fanów Śląska Wrocław z czego 683 na górnych sektorach gości, 30 z KKN-u na sektorze dolnym oraz 5 fanów WKS-u, którzy z różnych powodów pozostali przed kołowrotkami. Tego dnia wspomagało nas 17 fanów Lechii Gdańsk, 12 Slezsky-ego Opava, 11 Motoru Lublin oraz gościnnie 5 Ferencvarosu Budapeszt.
Lech Poznań:
Śląsk Wrocław:
[g]556[/g]