Kiedyś to było! #7 Francja – Polska 16.08.1995

Kiedyś to było! Jest nową serią raportów meczowych zawierających archiwalne zdjęcia i relacje z szalonych lat ’90 i początku nowego millennium. Seria zaplanowana jest na styczeń, aby uzupełnić czas naszym czytelnikom przed wznowieniem ligowych rozgrywek. Zapewne odwiedza nas wielu starszych kibiców, którzy posiadają w swoich zbiorach archiwalne relacje i zdjęcia. Wszystkich, którzy chcą się podzielić swoimi materiałami na łamach naszego portalu zapraszamy do kontaktu.

Relacje w większości pochodzą z zinów wydawanych w danym okresie, wszystkie staramy się rzetelnie podpisać. Aby zachować klimat tamtych lat przepisywane przez nas relacje zostawiliśmy w oryginalnej formie, dlatego celowo mogą zawierać błędy w pisowni. Czekamy na Wasze komentarze na dole artykułu. Miłej lektury!


Francja – Polska 16.08.1995

 

Relacja Kibica ŁKS-u Łódź:

Do Paryża pojechało ogólnie 20 fanów ŁKS-u. Niemal wszyscy podróżowali z poznańskiej „Ultry”, która zorganizowała autokary na ten wyjazd. Do Poznania dojeżdżaliśmy na różne sposoby. Część bawiła już dzień wcześniej u znajomych z Lecha. We wtorek rano z Poznania wyruszyło 6 autokarów. W naszym autokarze niezła mieszanka. 15 z Lechii, 6 z Zagłębia Lubin, 4 z Lecha, 3 z Zagłębia Lubin, 2 ze Śląska i nas 13 (4 osoby jechały w spokojniejszym autokarze, a 3 podróżowały na własną rękę).

Droga do granicy spokojna, dopiero po wjeździe do naszych zachodnich sąsiadów co stację benzynową to konkretne promocje. Do tego konkretny melanż. W nocy trochę spania, a nad ranem wjechaliśmy do Belgii. Przejechaliśmy Belgię i znaleźliśmy się we Francji. Jeszcze ponad 200 km i Paryż. W Paryżu błądziliśmy prawie godzinę zanim dojechaliśmy pod Parc de Princes.

W międzyczasie wjechaliśmy w dzielnicę pełną murzynów. Jakaś czarna ekipa sprzątająca miała na sobie biało-zielone uniformy. Nawet miotły mieli w tych barwach. Już zbyty w autokarze, że Lechia ma swój fan-club w Paryżu :). Pod Parc de Princes spotkaliśmy Arkę, która opowiadała, jak bawili się dzień wcześniej w czerwonej dzielnicy w Amsterdamie ;). Pokierowali nas na metro i wytłumaczyli jak jechać pod Wieżę Eiffla.

Pod Wieżą pełno Polaków. My wbiliśmy się na drugi poziom, skąd podziwialiśmy panoramę Paryża. Próbowaliśmy się jeszcze wbić do windy, żeby wjechać na samą górę, ale po spięciu z jakimiś Niemcami wywaliła nas ochrona. Po cyknięciu kilku fotek zeszliśmy na dół. Pozwiedzaliśmy jeszcze trochę okolice i w końcu trzeba było ruszać na stadion. Spod Wieży ruszyło dobrze ponad 500 osób. Dotarliśmy do metra, tam dym ze strażą metra. Dojechaliśmy pod Parc de Princes i poszliśmy pod nasze autokary. Tam okazało się, że był dym.

Przyjechała Cracovia. Ruszyła na nich Legia, Pogoń, Wisła i Jagiellonia. Za Cracovią wstawiła się Arka i ostatecznie przegnali napastników. Układ na reprezentację zaczyna się kruszyć. Przy wyjściu z uliczki, na której stały autokary, policja utworzyła szpaler. Przeszukiwali każdego po kolei i w końcu ruszyliśmy pod stadion. Szybkie wejście. Nasz sektor prezentował się niezwykle efektownie. Konkretnie obwieszony flagami. Ogólnie około 4,5 tysiąca Polaków. Doping z naszej strony konkretny. Dość mocno prowokowały nas żabojady siedzące na sektorach za bramką, gdzie zwykle mieści się młyn Paris Saint Germain.

Po pierwszej bramce dla nas szał radości. Francuzi cisną w nas różnymi przedmiotami. My odpowiadamy pirotechniką. Próbujemy się do nich dostać. Kilka osób wskoczyło do fosy przed naszym sektorem, którą można było dobiec do tubylców. Jednak szybko wpada policja i zaliczyliśmy niezły dym z nimi. Uspokoiło się, jak zaczęli pryskać gazem.

Na meczu odpaliliśmy sporo rac. Niektórzy wnosili je na stadion w…bagietkach :). W drugiej połowie Francuzi cisnęli, Woźniak obronił karnego, u nas super doping, ale pod koniec meczu padło wyrównanie. Mecz zakończył się remisem. 15 minut po meczu wypuścili nas ze stadionu. Dotarliśmy do autokaru. Jeszcze Cracovia „coś” sobie wyjaśniała z Wisłą i ruszyliśmy do hotelu, który znajdował się za Paryżem. Lipa, bo liczyliśmy jeszcze na imprezowanie pod Wieżą. Więcej szczęścia mieli na przykład tyscy, którzy mieli swój hotel na Pigalaku nad burdelem. W hotelu część zmęczona poszła spać, a nasi melanżowali z Zagłębiem. Rano trzeba było lubinian wnosić do autokaru :).

Czas na powrót. Pierwszy postój. Na stacji zbytnio nie dało się nic spromować, więc padł pomysł wycieczki na wioskę, którą zobaczyliśmy w oddali. Ruszyło z 20 osób. Reszta pilnowała kierowcy, żeby ten czasem nie uciekł. Po 1,5 kilometra marszu zobaczyliśmy pusty traktor w polu z przyczepą. Uszliśmy jeszcze trochę stwierdzając, że jednak jest zbyt daleko i wracamy. Przechodząc obok traktora ktoś chyba bardziej dla żartu stwierdził: „ciekawe, czy są kluczyki w stacyjce”. Ktoś pobiegł tam zobaczyć i po chwili krzyczy: „są !”. Dwa razy nie musiał krzyczeć. Po chwili część wskoczyła do traktora, cześć na przyczepę. ŁKS-iak usiadł za kółkiem, a typ z Lechii zmieniał biegi. Podwieźliśmy się do trasy. Jakież było zdziwienie chłopaków, którzy zostali, jak nas zobaczyli. A pewnie jakież było zdziwienia francuskiego rolnika, który pewnie poszedł sobie na obiad, zostawił kluczyki w stacyjce, no bo kto mu może traktor uprowadzić. Ano znaleźli się tacy co mogli . Zostawiliśmy traktor na parkingu i w dalszą drogę.

Dalsza droga nadal wesoła. Z nudów zebrało nam się na wojnę w autokarze a butelki plastikowe, aż kierowca zjechał na parking, bo trochę butelek poleciało w niego. W Niemczech kazaliśmy mu jeszcze zjechać do Kolonii, gdzie urządziliśmy sobie małe zwiedzanie. Później niemal całą noc jechaliśmy przez Niemcy. Dwie godziny spędziliśmy na granicy i wjechaliśmy do Polski. Potem jeszcze korki i około 15-ej wróciliśmy do Poznania. Pożegnaliśmy się ze współpasażerami z autokaru i jeszcze droga do Łodzi. Zaraz mieliśmy pociąg do Kutna. Podróżowaliśmy z kilkoma Legionistami. Przyszedł kanar. Dostał około 90 franków w bilonie, które nam pozostawały i był zadowolony. Pewnie dobry humor mu przeszedł, jak chciał je sprzedać w kantorze, a w kantorach bilonu nie przyjmują. W Kutnie czekaliśmy godzinę na pociąg do Łodzi i wreszcie po 19-ej zakończyliśmy wyjazd na Kaliskim. Bardzo zmęczeni, ale zadowoleni po bardzo wesołym i pełnym przygód wyjeździe.

 

Relacja Kibica Lechii Gdańsk:

Na pewno najciekawsza impreza dla polskiego piłkarskiego kibica. Ranga spotkania – eliminacje do ME, miejsce jego rozegrania – Paryż, pora roku – środek lata ściągnęły na Parc des Princes 2500 polskich ultras, w czym ok 110-120 biało-zielonych Ultras Lechia. Inne duże ekipy to: Lech – 200, Wisła – 100, Arka – 100, Pogoń – 70, Śląsk – 50.

Do Paryża Lechiści podążają busami, samochodami, autokarami, m.in. w ramach wycieczki organizowanej przez firmę „Ultra”. Jak to w takich przypadkach bywa, stacje benzynowe i sklepy usytuowane na trasie cierpiały z powodu przejazdu polskich chuliganów. W jednym z autokarów w/w wycieczki prym wiedli Biało-Zieloni. Do Polski przywieźli zdobyczne sprzęty gospodarstwa domowego, elektroniczne, konfekcyjne i inne. W drodze powrotnej Łęgowo i Hubert na spółkę z niejakim Sz. z ŁKS-u porwali francuskiemu rolnikowi… traktor z przyczepą. Niestety nie było jak zapakować go do autokaru…

Paryż w dzień meczu był biało-czerwony. We wszystkich ważniejszych punktach miasta pomykały czapeczki, koszulki i szale z białym orłem i klubowymi insygniami dumnie przez nas prezentowane żabojadom. Pola namiotowe, schroniska turystyczne, hotele były polskie. Jedno z pól namiotowych sterroryzowane zostało przez ogolonych na zero Lechistów ze Starej Gwardii, która w większości tak się prezentowała – z łysymi głowami, budząc respekt wobec siebie. Powiewające pod Wieżą Eiffel’a flagi Lechii, chóralne śpiewy Polaków i swąd wydobywający się spod jednego z filarów wieży obranego przez nas jako toaleta tworzyły niesamowity klimat.

Droga na stadion to dym z murzynami (jeden w koszulce Pogoni!) z PSG, potem z policją w metrze. Ogólnie – działo się. Tych największych chuliganów Francji z Boulogne Boys i IBR za wielu nie pojawiło się, co zrozumiałe, gdyż większości zachodnich ultras ich narodowa reprezentacja nie interesuje.

źródło: Lechista (Gdańsk)

 

Relacja Kibica GKS-u Tychy:

źródło: Football Fanatics (Tychy)

 

Relacja Kibica Śląska Wrocław:

źródło: Ultrasi (Bydgoszcz)

Relacja Kibica Pogoni Szczecin:

źródło: Ultrasi (Bydgoszcz)

 

 

Relacja Kibica Arki Gdynia:

źródło: Ultrasi (Bydgoszcz)

 

 

Relacja Kibica Reprezentacji:

źródło: Ultrasi (Bydgoszcz)


Echa meczu Francja – Polska ’95

źródło: Forza Legia zines

 

 


Pozostałe zdjęcia z kolekcji Galernika:

 

 

źródło: stadionowioprawcy.net, Ultrasi (Bydgoszcz), Football Fanatics (Tychy), Lechista (Gdańsk), Z pamiętnika Galernika

 

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments