Kiedyś to było! #4 GKS Katowice – Ruch Chorzów 28.03.1998

Kiedyś to było! Jest nową serią raportów meczowych zawierających archiwalne zdjęcia i relacje z szalonych lat ’90 i początku nowego millennium. Seria zaplanowana jest na styczeń, aby uzupełnić czas naszym czytelnikom przed wznowieniem ligowych rozgrywek. Zapewne odwiedza nas wielu starszych kibiców, którzy posiadają w swoich zbiorach archiwalne relacje i zdjęcia. Wszystkich, którzy chcą się podzielić swoimi materiałami na łamach naszego portalu zapraszamy do kontaktu.

Relacje w większości pochodzą z zinów wydawanych w danym okresie, wszystkie staramy się rzetelnie podpisać. Aby zachować klimat tamtych lat przepisywane przez nas relacje zostawiliśmy w oryginalnej formie, dlatego celowo mogą zawierać błędy w pisowni. Czekamy na Wasze komentarze na dole artykułu. Miłej lektury!


GKS Katowice – Ruch Chorzów 28.03.1998

 

Relacja Kibiców GKS-u Katowice:

Derby!!! o których się jeszcze będzie długo opowiadać. Zacznijmy od spraw dla nas smutnych. Stra 6 flag tzn. flagi te zostały zerwane z płotów w różny sposób: jedne przed meczem ,drugie w czasie meczu. Zerwane zostały nam takie fany : duża fana Witosa jedna z najstarszych na gieksie pamiętająca mecz sprzed 10 lat , Banik , Banik Załęże. Co do strat szalików to trudno powiedzieć ,ale na pewno nie było ich dużo, góra 10 sztuk. Chorzowskie byli przed meczem już na 2 godz. ,więc nie mieli zbytnio okazji do skrojenia. Innym wydarzeniem było starcie pod stadionem ,gdzie 100-osobowa grupa Ruchu z Siemców i okolic przegoniłą pod stadionem ok. 3 paczki ludzi ,nie można się tu tłumaczyć ,większość ekipy to tzw. zwykli szarzy ludzie ,którzy nie mają pojęcia o chuligance. A szkoda bo na tę grupę Ruchu właśnie czekaliśmy w 6 dych konkretnej ekipy w innym miejscu , ci nas zupełnie zaskoczyli i wyszli tuż przed stadionem. Powiadomieni o tym wszystkim podążamy pod stadion, jednak chrzowskimi zaopiekowała się już psiarnia. Uderzamy w nich dochodzi do walki z policją ,co było już zapowiedziane ,w późniejszych awanturach podczas meczu. Nie będziemy opisywać tych zadym ,gdyż można byłoby pisać i pisać. Fakt jest ,że trzeba przyznać iż Ruch był górą na tych derbach. Szkoda ,że w większości w TV pokazane jest jak Ruch rządzi ,w niektórych relacjach pokazywano jak myśmy byli górą.

Z Chorzowa przybyło ok. 2800 fanatyków. Taką grupą nie byli oni u nas na pewno parę lat. Na naszym sektorze przez cały mecz walki z policją. Spaliliśmy 2 flagi skrojone przed szpilem i szaliki ,których było bardzo dużo ok. 60 sztuk ,ale niema się co dziwić takiej liczbie ,gdyż non stop ktoś był wychwytywany przed stadionem i krojony. Przebieg dymu był opisany we wszystkich gazetach ,wszędzie zostały opublikowane zdjęcia z awantur ,faktem jest ,że pierwszy raz na „gieksie” został przerwany mecz i nie dokończony. W czasie meczu chyba 2 razy wbiegaliśmy na murawę próbując odbić flagi. W końcu sędzia przerwał mecz. Ale awanturze nie było końca. Walki przeniosły się na ulice. Zdemolowano kilka tramwajów ,sklepów itp. Mecz ten długo pozostanie w pamięci ,szkoda tylko zerwanych fan ,ale ogólnie było ekstra ,nonstop walki z policją i chorzowskimi.

źródło relacji: zin SZALEŃCY Z BUKOWE nr 3 (Katowice)

 

Relacja Kibica Ruchu Chorzów:

Na Bukowej zjawiliśmy się w liczbie ponad 3000 osób. Już od początku tzn. wyjście z rynku zaczęło odczuwać się nerwową atmosferę na linii Ruch-psy, lecz do awantury nie doszło dzięki przytomności dowódcy chorzowskiego „Azylu”. Po dojściu dwutysięcznej grupy do bram stadionu, chorzowscy hools postanowili wejść trochę szybciej i wyważyli bramę wejściową i bez kontroli osobistej zasiedli na północnej trybunie przy ulicy Bukowej. Organizatorzy meczu oraz służby porządkowe nawet nie próbowali interweniować w obawie przed „Psycho Fans” z Chorzowa. Po wieści z Mysłowic o tym, że skasowali im fanę z napisem White Power – totalne wku*wienie w szeregach ekipy.

Na sektorze GKS-u zawisnęły dwie pierwsze flagi „Załęże” oraz „Banik Ostrawa”, ekipa postanowiła odbić się i wskoczyła na murawę po te szmaty z „siarstwa”. Ku naszemu zdziwieniu wystarczył 1 hooligan, aby je zerwać, a GKS nawet nie próbował ich bronić. Następnie pękły flagi „Witosa” oraz 3 inne mniejsze. „Rycerze Śląska” – tak się każą nazywać fani GKS-u (ciekawe dlaczego) postanowili uderzyć w Ruch, lecz jak szybko wskoczyli (5 sztuk) na boisko, tak szybko (może nawet szybciej) wrócili na swój sektor, bo do akcji wkroczyliśmy my i od tego momentu na murawie panował Ruch. Gdy fani GKS-u uciekli z sektorów ruszyliśmy na policję, lecz ta użyła armatek i musieliśmy się wycofać do sektora i tam odeprzeć ataki, lecz psy nie odważyły się nawet tam podejść. Następna zadyma to atak 200-osobowej ekipy pod kasy GKS-u. Tam fani GKS-u ratują się ucieczką pod Wesołe Miasteczko. Tylko dzięki policji mogą zawdzięczać to, że dalej nie biegli i mogli wejść na stadion. Jedyne na co było stać GKS to rzucanie rac i dymu na murawę.

W drodze powrotnej psy kasują kilkadziesiąt osób mokrych i doprowadzają do kolegium ds. wykroczeń – lecz to, że ktoś był mokry nie świadczy o tym, że brał udział w zadymie, bo AK było widać policja lała jak popadło, więc pomoczone ubranie nie jest żadnym dowodem. Dowodem jest natomiast zapis video oraz zdjęcia foto – nie dajcie się wkręcić!

Po raz kolejny udowodniliśmy, że GKS-a to „chłopcy do bicia”.

źródło relacji: zin „PSYCHO FANS” nr 8 (Chorzów)

 

 

 

Relacja Kibica GKS-u Katowice:

Na ten mecz przybyło 2800 Ruchu – wszyscy weszli za darmo (rozwalony płot). Zadymę zaczął Ruch już w dwie godziny przed meczem kiedy to na naszych sektorach było gdzieś 20 Banika i 25 naszych. Ruch wybiega na murawę i zrywa nam dwie fany, a następnie leje się z nami. Nas było jeszcze mało aby coś zrobić. Gdzieś w piętnaście minut przed meczem, gdy nas było już w komplecie, jebi*my Ruch, który idzie na swoje sektory. Szybko musieli się ewakuować gdyż ich było ze 260, a nas 1000. Psy zaczynają się wku*wiać i leją nas bez opatrzenia, lecz my w nich jebi*my i dostają oklep.
Gdy zaczął się mecz, było już rozwalone ogrodzenie. Atakujemy Ruch łamiąc reklamy i krusząc betonowe płyty – wkraczają psy i uspokajają zadymę. W czasie rozpoczęcia meczu Ruch rozpoczął argentyńską zabawę wyrzucając na murawę ponad 3000 serpentyn. My rzucamy zajebistą świecę dymną, która zadymia cały stadion. W czasie meczu umówiliśmy się z Ruchem przez komórki, że jebi*my w psy z dwóch stron. Po końcowym gwizdku pierwszej połowy my wkraczamy od razu na murawę i jebi*my pały. Ruch ma wielkie kłopoty ponieważ leją w nich już dwie armatki, w tym czasie my pomagamy Ruchowi okrzykiem („Chorzów, Chorzów trzymaj się”). Na nas wj*bła się antyterrorka więc wycofujemy się na nasze sektory i jest kilka minut spokój. Po chwili znów atakujemy psy rzucając w nich racami, bo nie było już czym. Ruch też coś tam chciał wykombinować, ale im to nie wychodziło przez jeb*ne armatki. Gdy nam skończyła się amunicja i race, psy z pianą na gębach napie*dalają na nas i wchodzą na nasz sektor. Chcemy wyrwać ławki jednak się nie dało. Ruch wspierał nas okrzykiem („Giekso, Giekso trzymaj się”). Później sędzia przerwał mecz. My próbujemy jeszcze coś zrobić na trybunach jednak wszystko się uspokoiło. Na tym meczu palimy zdobyte dwie fany, szale i koszulkę. Ruch nie spalił ani jednej fany bo lubi się sławić zdobyczami, frajerzy. Ruch w tym dniu skroił nam 5 flag, jedną przed meczem. Jest to wstyd, ale prawda.

autor relacji: MIROS
źródło relacji: zin HOOLIGANS FRONT 1998 nr 2 (Sosnowiec)

 

Relacja Kibica Ruchu Chorzów:

Derby jak w każdym regionie są największym świętem w piłce nożnej w całej Polsce i nie tylko. Te derby zaczęły się najgorzej jak mogły się zacząć. Zbieramy się w Mysłowicach na dworcu już na 4 godziny przed meczem. Niestety tracimy fanę Mysłowic „WHITE POWER” i jeden szal. Potem jedziemy do Szopienic, a z Szopienic do Chorzowa pociągiem na zbiórkę. Na mecz wyruszamy pieszo do Katowic z rynku w Chorzowie przed godziną 15.00. Przed stadionem byliśmy na dwie godziny przed meczem. porządkowi nie chcieli nas wpuszczać i zostaje wyważona brama wjazdowa i na stadion wchodzimy bez kasowania biletów, a reszta za darmo. Zaczynają się głośne śpiewy wysławiające nas klub i wyzwiska na GieKSę i ich sprzymierzeńca Banik. Na godzinę przed meczem wchodzi pierwsza grupa GieKSy – Fan Klub z Załęża i kilku fanów Banika, wywieszają dwie fany: „Załęże” i Banika kostkę. Po chwili dwóch fanów przeskakuje płot i kroją fanę „Załęże” zdzierając ją z płotu. Za nimi leci następnych dwóch Psycho Fans i robią to samo z faną Banika. Dziwiło jedno, dlaczego kilkudziesięciu GieKSiarzy zamiast bronić fan uciekło w górę sektora przed czterema pseudo kibicami Ruchu. Na naszej trybunie natomiast następuje ożywienie. Mija kilkanaście minut, a jakiś „kamikadze” z Ruchu przelatuje całe boisko z kolejną faną GKS-u, lecz tym razem znajduje się na tyle odważny GiekSiarz na odbicie tej fany, ale wylatuje na murawę i zbiera mocny oklep od trzech Chorzowskich. Potem wszystko toczy się bardzo szybko, gdyż na murawę wylatuje kilku GieKSiarzy i około 130-osobowa ekipa Psycho Fans, która całkowicie rządziła na murawie obijając bardzo dotkliwie kibiców GKS-u Katowice. Gdy jedni tłukli GieKSiarzy reszta poleciała na łowy przynosząc na sektor 5 kolejnych fan. Mecz zaczyna się z 20 minutowym opóźnieniem i jeszcze dwa razy zostaje przerwany. Raz przez GieKSiarzy którzy próbują dostać się do naszego sektora, oczywiście im to nie wychodzi. Drugi raz gdy z naszego sektora, zostaje wyrzucona na boisko świeca dymna. W tym czasie za trybuną trwa regularna bitwa GKS-u z psiarnią która trwa ok. 15 minut. W czasie przerwy trwają regularne walki kibiców Ruchu i GKS-u z policją na murawie. Nie dochodzi już do rozpoczęcia drugiej połowy meczu, walki z policją nie ustają. W trakcie spotkania GKS pali dwie nasze fany (WHITE POWER i barwy) oraz kilka szali. Ogółem derby zdecydowanie wygrał Ruch.

żródło: zin GLADIATOR nr 2 (Sławków)

 

 

 

Relacja Kibica GKS-u Katowice:

Jak każde derby, tak i w tym przypadku wywołały duże zainteresowanie. Na stadion katowickiego GKS-u przybyło 3000 fanów Ruchu. Wyważyli oni bramę, obili ochroniarzy i udali się na sektor gości. Natomiast jedna z grup Chorzowskich udała się pod kasy GieKSy gdzie z początku przegonili GieKSiarzy. Nie trwało to długo, po chwili uderzyliśmy na przeciwników (kilku oberwało i straciło barwy). Wjechała jednak psiarnia z którą przez kilka minut naparzamy się czym popadło. Na stadionie demolujemy ogrodzenie, lecz Chorzowscy robią to szybciej i wbiegają na murawę, obijając tych GieKSiarzy którzy wcześniej wtargnęli. Tracimy 6 fan, te lepsze to „Witosa”, kostka Banika, „Załęże” i te mniejsze (same barwy) i okazjonalnie zrobiona „ŚP Ruch”. Co do flag to nasze wisiały centralnie, natomiast Chorzowscy wywiesili po wewnętrznej stronie i nie można się było do nich dostać. Atakujemy następnie grupki Chorzowskich pod kasami gości, rozwalamy płot i gonimy ich. Mecz zostaje przerwany jeszcze dwa razy, raz przez granat dymny rzucony przez Ruch i raz po wybiegnięciu GieKSy pod sektor Chorzowskich gdzie doszło do wymiany elementów z rozwalonych reklam. Przez całą pierwszą połowę zarówno Ruch jak i GieKSa leje się z psiarnią. W ruch idą polewaczki studząc na trochę zapały Chorzowskich. Co do strat to tracimy 6 fan i parę szali. Natomiast my przed meczem kroimy dwie flagi Ruchu „White Power” i same barwy oraz kilkanaście szali które następnie palimy. Mecz zostaje całkowicie przerwany po pierwszej połowie. Poza stadionem dochodzi jeszcze do kilku starć z Chorzowskimi i psiarnią. Efektem zadymy jest kilkunastu rannych psów i ochroniarzy, zdemolowane radiowozy i karetki, zniszczone dwa tramwaje i pociąg (to efekt walk po meczu). Po meczu w 12 czekamy na Żaboli powracających z wyjazdu. W Katowicach wysiada ich również 12 lecz gdy zajarzyli o co biega to uciekli do psiarni.

-Oprócz owych sześciu fan Chorzowscy w tym sezonie skroili nam dotychczas 2 flagi (razem 8), a były to „Brzęczki” i „1000-lecie”.

-My natomiast skroiliśmy ogólnie 3 flagi Ruchu (łącznie z derbami).

autor relacji: KETCHUP
źródło relacji: zin GLADIATOR nr 2 (Sławków)

Relacja Kibica Ruchu Chorzów:

Na stadionie zameldowało się nas ponad 2500 a wg niektórych 3000. GKS-u też sporo. Przed meczem Piekary Śląskie, Siemianowice i Bytków w około 100 hools wjeżdżają Gieksie pod kasy. Około 400-500 GKS-u ucieka. My (główna grupa) przed stadionem wyrywamy bramę i wchodzimy bez biletów. Na sektorach zaczyna przybywać GKS-u. Wywieszają dwie flagi „Załęże” i „Banik Ostrava”. Szybka akcja hools Ruchu i GKS traci obydwie. Przed meczem wyrywamy płot i wpadamy na murawę w celu udowodnienia im, kto rządzi na Śląsku. Robimy podjazd pod flagi i GKS traci następne trzy. Napieprzamy w nich reklamami a oni wycykani (?) na swoich sektorach boją się wjechać na murawę. Stać ich tylko na obrzucanie nas ławkami, którymi to następnie my ich obrzucamy. Na murawie paru z Gieksy załapuje się na solidny oklep. W tym czasie paru od nas biegnie przez całe boisko i zrywa flagę GKS-u „Witosa” (grubo ponad 10-cio metrową). Gieksa próbuje ich przejąć na środku boiska, ale zostają obici. W końcu w cały dym wmieszały się pały i musieliśmy się ewakuować. Oni po tak dużych stratach chcą na nas ruszyć, biorą nas na krzyk, ale za każdym razem to my wpadamy na murawę aby im doj*bać. Ich stać tylko na obrzucanie interweniującej psiarni racami. W pierwszej połowie sędzia 2 razy przerywa mecz i GKS w pośpiechu musi ściągać swoje flagi. Palą zdobyte szale Ruchu (około 15 wg mnie) oraz naszą flagę „White Power” (bardzo bolesna strata). My wywieszamy ich zdobyte flagi (6), żeby ich sprowokować. Uzbrajają się w deski, chcą na nas ruszyć, ale paru z nich wybijamy to z głowy (wpie*dol), a reszta musi uciekać przed psami. Nasz sektor extra się prezentuje, są też dwie armatki wodne, w które napieprzamy czym się da. rzucamy świecą dymną i znowu pały coś świrują. Napie*dalamy w nich butelkami, kamieniami i deskami, chcą zdobyć nasz sektor, ale im się to nie udaje. Natomiast w przerwie meczu 40 psów zdobywa sektor GKS-u. My śpiewamy „zostaw kibica…”. Na naszych sektorach non stop polewają polewaczki i zadyma z psami, więc sędzia przerywa mecz. Ogólnie derby zdecydowanie dla hools Ruchu. Gieksa miała 1 naszą flagę + 1 płótno (uszyte). Po meczu na pewno dochodziło do licznych starć pomiędzy nami i Gieksą i mam nadzieje, że były one pomyślne dla nas.

źródło: zin CRAZY HOOLIGANS nr 1 (Głogów)

 

Relacja Kibica Zagłębia Sosnowiec:

Na ten mecz oczekiwano od dawna. Miał on być rewanżem za wpie*dol jaki kibice Gieksy dostali od „Niebieskich” podczas pamiętnej imprezy w „Spodku”. Hanysy z Katowic odgrażali się, ale przebieg wydarzeń był całkiem inny… Ruch zajeżdżał na stadion przy Bukowej już na parę godzin przed meczem, a północna trybuna stadionu (3 tys.) została zapełniona półtorej godzinny przed planowanym rozpoczęciem spotkania. Pierwsi jakąś zadymę starali się wykręcić chorzowscy fanatycy. Śmieszny był obrazek, gdy kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców Ruchu biegała po murawie i starała się zdobyć flagi GKS-u, jednak hanysy co chwilę pośpiesznie zrywali i chowali swoje barwy.GKS nie pozostawał dłużny, skroili Ruchowi 2 flagi: „WHITE POWER” (wisiała w „Spodku”), a także jedną niebiesko-białą.

Fani „Niebieskich” miedzy innymi zdobyli flagę „ZAWODZIE”, a także kilka innych. Zbliżał się początek meczu, a Ruch nadal toczył pojedynek z psiarnią. Natomiast hanysy po raz kolejny „pokazali”, że umieją się dobrze bawić, gdy Ruch walczył z policją, oni odpalili parę rac i zaczęli śpiewać coś o GKS-ie. Mecz rozpoczął się z dwudziestominutowym opóźnieniem. „Niebiescy” udowodnili, iż potrafią robić fajerwerki, gdy ich piłkarze wychodzili na boisko, zasypali bramkę tuż przed ich sektorem gradem serpentyn (atmosfera super). Sam mecz był trzykrotnie przerywany w skutek dymów, jakie były wszczynane przez kiboli Ruchu, rzadziej GKS-u. Nie pomagały apele piłkarzy, walki przeniosły się na ulice. W sumie lepiej zaprezentowali się chorzowscy fanatycy – udowodnili, że trzeba się z nimi liczyć.

źródło: zin HOOLIGANS FRONT 1998 nr 2 (Sosnowiec)

 

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments