Po ostatniej „burzy”, fatalnej karze dla Kolejorza po meczu z Legią, przeszukaniu siedziby Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań, a także wielu innych nieprzyjemnych wydarzeń kibole Lecha ogłosili bojkot. Poznanianie domagają się rozmowy z właścicielem klubu – Jackiem Rutkowskim. Dają mu czas do końca czerwca na umówienie spotkania. Wierzą, że podobnie jak kilka lat temu uda się dojść do kompromisu.
Stanowisko Grup Kibicowskich Lecha Poznań:
Drodzy kibice i sympatycy poznańskiego Lecha,
opadła już nieco medialna wrzawa wokół ostatniego meczu zeszłego sezonu, który do 77. minuty był ostatecznym policzkiem dla wszystkich kibiców Lecha Poznań oraz efektem obranej przez władze klubu drogi i ich polityki. Co stało się w końcówce spotkania każdy wie – jako kibole Kolejorza, jedyna jego część, która w zeszłym sezonie nie zawiodła, nie mogliśmy bezczynnie patrzeć jak szargane jest dobre imię naszego Lecha i hańbione są jego barwy – postanowiliśmy zaprotestować i dobitnie pokazać, że są granice kibicowskiej wytrzymałości na upokorzenia i przykrości ze strony zarządu i pracowników klubu.
W zeszłym sezonie osiągnęliśmy najwyższą średnią frekwencję w kraju, zaliczaliśmy też najliczniej na polskiej scenie wyjazdy za swoim klubem. Angażowaliśmy się w wiele akcji, nakręcaliśmy małolatów i nowe osoby na mecze, na każdym spotkaniu zdzieraliśmy gardła, przygotowywaliśmy mniejsze lub większe oprawy, wszystko po to by uświetnić mecze naszego ukochanego Kolejorza, a także – zapewniając odpowiednią otoczkę – pomóc jego piłkarzom w walce o najwyższe cele. Stanowiliśmy też ogromną wartość marketingową co władze klubu zawsze wykorzystywały jako swój atut w każdym względzie. Wszystko to robiliśmy stale, mimo że im dłużej trwał sezon, tym doznawaliśmy coraz więcej boiskowych upokorzeń – niezrozumiałych remisów, bolesnych porażek, a przede wszystkim fatalnej postawy drużyny, pozbawionej zaangażowania, werwy i koncepcji. Rządzący klubem jak zawsze nie reagowali, tylko cierpliwie czekali nie wiadomo na co, w imię zasady „jakoś to będzie”. Pokazali, że dochody z działalności klubu są dla nich ważniejsze niż zranione uczucia tysięcy ludzi. My za to pokazaliśmy kolejny raz, że Lech to dla nas coś więcej, niestety w zamian otrzymaliśmy kolejny dowód, że dla zarządzających klubem Lech to tylko bezduszne przedsiębiorstwo, bezpieczny biznes i medialna zabawka.
Wydarzenia z końcówki meczu 37. kolejki zeszłego sezonu były przysłowiowym uderzeniem pięścią w stół. Czara goryczy się przelała i jako Kibole Kolejorza powiedzieliśmy oraz pokazaliśmy głośno i dobitnie co myślimy o takim traktowaniu klubu i nas – całej Lechowej społeczności, czyli dziesiątek tysięcy fanów z całej Wielkopolski i nie tylko, którzy podczas protestu z końcówki meczu bili brawo kibicom z Kotła i ich reakcji.
Niestety czas płynie i nie doczekaliśmy się do dziś praktycznie ŻADNEJ reakcji władz klubu na zaistniałą sytuację, poza płomiennym wystąpieniem Piotra Rutkowskiego na konferencji oraz zatrudnieniem Ivana Đurđevicia na stanowisku trenera. W chwili obecnej klub udaje, że nic się nie stało, a do nas dochodzą tylko informacje o kolejnych odchodzących zawodnikach, mglistych planach transferowych, dziwnych układach towarzyszących wymianie zawodników, a także skandaliczne wypowiedzi prezesa klubu Karola Klimczaka jak na przykład ta, że „czeka tylko, aż zaczną się Mistrzostwa Świata i wszyscy zajmą się inną piłką niż nasza Lechowa.”
Otóż nie, w przeciwieństwie do prezesa naszego klubu, którego Lech nie obchodzi prawie w ogóle, wszak liczą się tylko słupki w zestawieniach finansowych, my kibice żyjemy nim ciągle. I choćby Polska kadra szła w Rosji jak burza, wprost do finału (na co oczywiście liczymy) to i tak, to co dzieje się w Lechu nie będzie nam dawało spokoju. A dzieje się bardzo, bardzo dużo złego.
Władze klubu poza udawaniem, że kolejny przegrany na całej linii sezon to nic strasznego, starają się powoli oczyścić i zatrzeć swoje winy. Czynią to poprzez przedstawianie wydarzeń z końcówki meczu z Legią jako zwykłej zadymy, a nie aktu protestu, a więc powoli przychylają się do wizji przedstawionej przez wrogie nam media oraz służby. Mimo że kilkudziesięciu kibiców ponosi konsekwencje prawne, że dostaliśmy zakaz wyjazdowy i nie będziemy mogli pojawiać się też na Bułgarskiej, zarządzający starają się jeszcze dołożyć nam trudności. Mimo, że wylano na nas wiadra pomyj w parszywych, zawsze niechętnych Lechowi mediach, starają się potwierdzać ich wersję.
Od zakończenia sezonu w wypowiedziach prezesa, Karola Klimczaka coraz częściej słychać arogancję i butę wobec nas, kibiców poznańskiego Lecha, które powoli zamienia on w czyny. W zaciszu gabinetów rządzący ligą planują kolejne restrykcje dla kibiców, a prym w ustalaniu ostrzejszych kar wiedzie właśnie Karol Klimczak. Decyzją tej samej osoby ze stadionu w ciągu dwóch tygodni ma zostać wyrzucone Stowarzyszenie Kibiców Lecha Poznań, a Ultrasi także mają zostać pozbawieni swoich pomieszczeń. Karolowi Klimczakowi przeszkadzają nawet zebrane przez kibiców paczki z darami dla dzieciaków i kombatantów, bo pomieszczenia gdzie są zgromadzone te dary też mają zostać zwolnione. Przeszkadzać zaczął także jeden z nas, Piotr Klimczak znany jako Klima, którego działania (jak i inicjatywy SKLP oraz grup kibicowskich) klub wcześniej bardzo chętnie wykorzystywał do własnych celów marketingowych oraz promocyjnych. Gdy jednak trzeba było PR-owsko zmienić front, a także jak najwięcej ugrać przed odwołaniami od kar – wtedy nagle kibice zaczęli klubowi ciążyć. Wszystkie powyższe decyzje prezesa Klimczaka (a ma jeszcze parę pomysłów jak nam zaszkodzić w zanadrzu), uderzające w środowisko kibicowskie mają bowiem jeden cel – jak najwięcej ugrać w procedurze odwoławczej. Wiemy to z poniedziałkowego spotkania prezesa z wojewodą i służbami, na którym deklarował „pełną walkę ze stadionowymi bandytami”, byle tylko doceniono jego starania i złagodzono surowe owszem wyroki. Jednym słowem prezes klubu jasno, otwarcie i wyraźnie pokazał, że woli ułożyć się z politykami, służbami i innymi ważniakami, co przywróci mu dobry PR i zredukuje straty finansowe, niż dbać o kibiców klubu którym zarządza.
A samo zarządzanie też idzie mu coraz gorzej. Skład drużyny jest przetrzebiony, na klubie ciążą wspomniane kary, pojawia się coraz więcej niepokojących informacji o kondycji sponsora strategicznego, a także kończy się umowa z firmą INEA, jako sponsorem tytularnym stadionu. Coraz głośniej słychać, że klub poważnie myśli o nadaniu obiektowi nazwy… Amica Stadion. Zanim ta koncepcja zwycięży jasno i dobitnie deklarujemy pełen sprzeciw wobec niej. To byłoby symboliczne dopełnienie przekazu za kogo mają nas władze klubu, bo czara goryczy i tak się już przelała.
W trudnej chwili dla klubu jego prezes Karol Klimczak postanowił odwrócić się od kibiców, wskazać właśnie nas, fanów jako główny problem trapiący Lecha, a także udawać, że w zeszłym sezonie nic się nie stało w sensie sportowym i organizacyjnym. Jak sam też mówi – nie ma o czym z nami rozmawiać. My też tak uważamy, więc za niezbędne uznajemy spotkanie przedstawicieli Grup Kibicowskich tylko i wyłącznie z właścicielem klubu – Jackiem Rutkowskim, którego z tego miejsca chcemy wezwać do rozmowy z nami. Uważamy, że jest Pan jedyną osobą, z którą jest sens w obecnej sytuacji rozmawiać o Lechu, a także ostatnią instancją która może pomóc w uratowaniu resztek nadziei co do przyszłości Lecha Poznań. Spotkanie powinno się odbyć maksymalnie do końca czerwca i tę cezurę uznajemy za nasz oficjalny termin. Prośba o spotkanie do właściciela Lecha została już wysłana odpowiednimi kanałami, czekamy na podanie terminu spotkania.
Cenimy Pańskie umiejętności biznesowe i doceniamy stabilność Kolejorza w tym względzie. Jednak zachowawczości i ostrożności było ostatnio w Lechu zbyt wiele. Mamy świadomość praw rynku i ekonomii, dlatego nie zamierzamy żądać nie wiadomo czego. Chcemy po prostu powrotu do złotego środka i pogodzenia biznesowych celów z zaspokojeniem ludzkich emocji, które w Panu jedynym, wierzymy, jeszcze drzemią w przeciwieństwie do korporacyjnej armii, która zamknęła się w pomieszczeniach klubowych. Żądamy szczerej rozmowy, na którą było Pana stać w 2011 roku, a potem konkretnych działań. Wierzymy, że w przeciwieństwie do prezesa, który pogrążył się w antykibicowskim szaleństwie, Pan podejdzie do sytuacji Lecha z rozsądkiem i wyrachowaniem, nie starając się jak on gasić pożaru benzyną. Z kibicami, czy to w małych czy w wielkich klubach – nikt jeszcze przekonująco nie wygrał.
Do czasu rozmowy z Jackiem Rutkowskim wszystkie Grupy Kibicowskie działające na Lechu Poznań i organizujące życie na jego trybunach ogłaszają zaprzestanie wszelkich działań promujących mecze domowe Lecha Poznań, całkowity bojkot akcji marketingowych klubu, wszelkich innych działań klubu łącznie z inicjatywami jego sponsorów. Kibice zrzeszeni w Grupach Kibicowskich oświadczają, że nie kupią też karnetów ani biletów na żaden mecz domowy (niezależnie ile z nich obędzie się normalnie po odwołaniach). Być może na prezesie Klimczaku nie zrobi to wrażenia, wszak ochoczo rozpowiada, że po nowym kontrakcie na prawa telewizyjne nikt nie będzie płakał jak stadiony będą puste. Jeśli brak uciążliwych kiboli na trybunach jednak zacznie doskwierać, zawsze może odpalić on swój autorski plan B, polegający na szerokiej akcji promocyjnej, adresowanej do Ukraińców, którzy mieliby masowo rzucić się do oglądania meczów Lecha na żywo. Pomysł ten udało się nam storpedować zimą, ale widocznie prezes chce do niego wrócić.
Od wyniku tej rozmowy zależy nasza dalsza obecność i działalność na trybunach. Jeśli jednak nic się w klubie nie zmieni, dalej będziemy na nich niechciani i traktowani jako jedyny problem Lecha, to z pewnością nas na meczach nie będzie. Negatywny obrót spraw zmusi nas jednak do podjęcia dalszych działań, bo Lech dalej będzie dla nas najważniejszy i nigdy go nie porzucimy, niezależnie kto nim będzie rządził zza prezesowskiego biurka. Historia pokazała, że pieniądze i mściwość na dłuższą metę nie wygrają z pasją, fanatyzmem i prawdziwym uczuciem.
Chcielibyśmy na koniec poruszyć jeszcze kwestię nowego trenera. Ivan Đurđević jest jednym z nas, Lechitą i boiskowym symbolem klubu. Klub dobrze wiedział co robi zatrudniając go, a nie bez przypadku ogłosił swoją decyzję przed meczem z Legią. Ze swojej strony deklarujemy spotkanie z Ivanem i przedstawienie mu naszej sytuacji, a także zapewnienie go osobiście, że ma z naszej strony pełne wsparcie, mimo, że poza karami, nasza obecność na trybunach nie będzie możliwa, do czasu spełnienia naszych postulatów. Takie same zapewnienia otrzymają od nas zawodnicy, z tą różnicą, że zostaną dobitnie poinformowani o tym o co walczy się w Lechu i jak należy prezentować się na boisku. Jesteśmy w pełni wyrozumiali dla młodych zawodników, wychowanków, juniorów, a także świadomi sytuacji sportowej obecnego zespołu i jego trenera, niewątpliwie wsadzonego przez klub na minę. Ale ta sytuacja nie zwalnia każdego kto przywdziewa nasze barwy z walki o każdy centymetr boiska.
Mamy nadzieję, że normalność wróci, a szaleńcze pomysły prezesa odejdą w niepamięć razem z nim jeszcze przed startem sezonu.
Z kibolskim pozdrowieniem
Grupy Kibicowskie Lecha Poznań
źródło: forum.hejlech.pl