Kibice Beskidu walczą o swój klub!

Oświadczenie Kibiców Beskidu:

Ratujmy Beskid Andrychów!

Słowem wstępu:
Mamy 2016 rok, konkretnie jego początek. To doskonały moment na podsumowanie tego, co zdarzyło się w ubiegłym roku i wyciągnięcie wniosków oraz jasne ukazanie szerszemu gronu sympatyków, piłkarzy, sponsorów, władz miasta oraz ludzi związanych emocjonalnie z naszym ukochanym Beskidem, co tak naprawdę ma miejsce w Andrychowie. Milczeliśmy i ze stoickim spokojem patrzyliśmy na sytuację w Beskidzie, jednocześnie wspierając go NA KAŻDYM meczu, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe przez ostatnie 2 lata. Mając na uwadze ciężką sytuację kadrową w bieżącym sezonie, staraliśmy się nie zważać na hańbiące biało-czerwone barwy, wyniki naszej drużyny w III lidze małopolsko-świętokrzyskiej i dawaliśmy do zrozumienia zawodnikom, że będziemy z nimi ZAWSZE i WSZĘDZIE. Tak się stało, wywiązaliśmy się ze swojej obietnicy, dlatego teraz mamy obowiązek i prawo zabrać głos, tym bardziej, że w klubie mówi się o NIEPRZYSTĄPIENIU DO RUNDY WIOSENNEJ I SPADKU DO V LIGI!

Fakty:

1. Po rundzie jesiennej w III lidze Beskid Andrychów zajmuje ostatnie 18 miejsce, z dorobkiem 2 punktów oraz stosunkiem bramek 10-47. Jest to ujma dla klubu z 96-letnią tradycją. Nie mamy pretensji tutaj do piłkarzy oraz obecnego i byłego trenera – robili co mogli, a swoją postawą nigdy nie dali powodów do wstydu, za co wypada im podziękować.

2. Frekwencja na stadionie przy ul. Kościuszki 1 oscyluje wokół 150-200 osób. Atmosfera tworzona wokół Beskidu jest coraz bardziej nieciekawa, co dostrzegają wszyscy zainteresowani. Obecny zarząd nie podejmuje żadnych działań, aby zachęcić kibica do przyjścia na mecz. Pamiętamy doskonale atmosferę sprzed kilku lat, gdzie na andrychowski stadion przychodziły tłumy, a Beskid po Wiśle Kraków, Cracovii oraz Sandecji Nowy Sącz cieszył się najwyższą frekwencją w Małopolsce. Wtedy na każdy mecz ciągnęły rodziny z dziećmi, a pomysłowy marketing zapewniał wiele atrakcji pozasportowych. Dzisiaj to już tylko relikt przeszłości i poza nami – grupą kiboli, stadion świeci pustkami, a jedyne spotkania na które udaje się ściągnąć większą rzeszę widzów to takie, gdzie zapowiadana jest przygotowana przez nas oprawa i przyjazd kibiców gości.

3. Brak szacunku wobec ludzi zasłużonych dla Beskidu, wychowanków oraz byłych zawodników. Warto przytoczyć tutaj postacie takie, jak Kazimierz Walus (któremu obecny prezes Krzysztof Kokoszka mówi wprost, aby nie wtrącał się w sprawy sportowe Beskidu, bo to on jest prezesem), Dariusz Chowaniec – wychowanek i wieloletni piłkarz biało-czerwonych, który kilka lat temu po kontuzji nie otrzymał żadnego wsparcia od klubu i musiał zrezygnować z piłki w poważnym wydaniu, czy Józef Mizera, któremu po zerwaniu więzadeł na początku obecnego sezonu także nie udzielono jakiegokolwiek wsparcia, a pieniądze na operację dla niego (10.000 zł) zebrali w 100% kibice i przyjaciele. Warto wspomnieć także, że ten ostatni przyszedł do Beskidu z juniorów Hutnika Kraków, jednak koszty pokrycia transferu (4 piłki meczowe!) pokrył osobiście, co wywołało w szatni salwy śmiechu. Należy także wspomnieć o rozstaniach z osobami, które chciały grać dla Beskidu, takich jak bracia Rupa (sprawa rozeszła się o dodatek 100 zł na dojazdy), kierowniku Wojciechu Kostce, którego zastąpił oczywiście Jan Witkowski) oraz niezliczonej ilości wychowanków Beskidu, którzy mają ten klub nadal w sercu i pomimo chęci wsparcia Beskidu w walce o utrzymanie w III lidze – zostali odprawieni z kwitkiem.

4. Nietransparentna i dziwna polityka finansowa klubu. Jest to sprawa, nad którą należy pochylić się szczególnie. Tradycją w naszym klubie, były coroczne zebrania walne członków klubu, na których odbywało się zawsze podsumowanie ub. roku/sezonu. Informacja o nich pojawiała się odpowiednio wcześniej na stronie www.aksbeskid.pl. Niestety, od dłuższego czasu praktyka ta nie ma miejsca, a pod koniec roku obecnego zebranie walne nie odbyło się. Jest to sprawa dosyć specyficzna, mając na uwadze fakt, że prezes Beskidu – Krzysztof Kokoszka prowadzi własne biuro rachunkowe i takie kwestie, jak finanse klubu (który nie jest prywatną firmą tylko organizacją pożytku publicznego!) powinny być do wglądu dla ogółu. Niestety nie są, dlaczego? Każdego roku do klubu wpływa dotacja z Urzędu Miasta – 280 tys. złotych, co jest kwotą w naszej opinii bardzo przyzwoitą. Są też oczywiście wpłaty od sponsorów oraz za organizację Andrychowskiej Ligi Biznesu. Co poza tym? Nie wiadomo. Oprócz ciągłego narzekania zarządu, że pieniędzy w Beskidzie jest „mało”.

5. Wspomniana wyżej oficjalna strona klubu nie jest praktycznie w ogóle aktualizowana. Internet to dzisiaj najszybsze źródło informacji i kibic Beskidu właśnie tam powinien szukać najważniejszych wydarzeń z życia klubu. Pisać na pewno jest o czym.

6. KLUB 100. Organizacja, która założona została w 2008 roku i w szczytowym momencie osiągnęła ponad 100 członków i dostarczała kilkaset tysięcy złotych rocznie do Beskidu, dzisiaj praktycznie nie istnieje. Wszyscy pamiętamy zaangażowanie prezesów Fryderyka Walaszka, Piotra Mazgaja, Adama Wiklika, Mieczysława Studniarza oraz przede wszystkim Mirosława Kmiecia, dzięki którym inicjatywa ta miała ręce i nogi. Wszystko to zostało roztrwonione przez obecny zarząd, a obecnych sponsorów, którzy pozostali przy Beskidzie można policzyć na palcach dwóch rąk.

7. Wreszcie przyczyna równi pochyłej, na której znalazł się nasz ukochany klub. Obecny zarząd Beskidu Andrychów, wyróżnimy jednakże dwie czołowe postacie:

Jan Witkowski
O jego poczynaniach w Beskidzie wie doskonale każdy, kto miał okazję z nim współpracować. Chamstwo, arogancja, fałszywość i wiele innych grzechów składają się na obraz tego człowieka. Wielkim skandalem jest to, że człowiek ten prowadzi kilka grup młodzieżowych. Wypada jednak po mocnych słowach przytoczyć fakty:

– Okradanie z pieniędzy drużyn młodzieżowych (pieniądze na okresowe badania, składki od rodziców i brak rozliczania się za nie, pieniądze na transport, gdzie zdarzała się sytuacja, że dzieci musiały jechać na mecz prywatnymi samochodami, lub w ogóle nie jechały). W grudniu 2015 roku przywłaszczył pieniądze na piłki dla dzieci na turniej mikołajkowy, za co „oczami świecić” musiał Fryderyk Walaszek – ich fundator.

– Agresywne i chamskie zachowanie w stosunku do młodych piłkarzy Beskidu, przeklinanie, obrażanie ich. Przykładem jest 13-letni piłkarz, który za fakt wspierania dopingiem drużyny seniorów został wyrzucony z treningów oraz usłyszał, że nie potrafi grać w piłkę w akompaniamencie niecenzuralnych słów.

– Ogólna niechęć rodziców do posyłania pociech na treningi z Janem Witkowskim.

– Wieloletnie „kopanie dołów” wobec byłych członków zarządu i piłkarzy, donosicielstwo oraz konflikt z wieloma starszymi kibicami Beskidu nie wzięły się znikąd.

– Ubliżanie kibicom własnego klubu i utrudnianie nam wyjazdów za Beskidem, m.in. niepodpisywanie list wyjazdowych w latach ubiegłych.

Krzysztof Kokoszka
Osoba, którą do Beskidu przyprowadził ówczesny prezes Mirosław Kmieć, od początku budziła kontrowersje. Pierwszą z jego decyzji był plan usunięcia Kmiecia z zarządu, skutkiem czego ten drugi klub opuścił z własnej woli. Kokoszka rozpoczął rządy twardą ręką, wchodząc bardzo szybko w konflikt z kibicami, a każdą niewygodną dla niego osobę usuwał z klubu, nie zważając na to, ile dla Beskidu zrobiła. Od samego początku sterowania Beskidem neguje wszystkie pomysły życzliwych ludzi i pokazuje, że nie ma pomysłu na rozwój klubu, co jakiś czas strasząc rezygnacją (vide niedawny popis w oświadczeniu na mamnewsa.pl). Mimo, że konflikt na linii zarząd-kibice został zażegnany, głównie ze względu na dobro klubu, nam nadal w pamięci tkwi jeden z cytatów obecnego prezesa: JA NIE MAM CZASU, ŻEBY DZIAŁAĆ DODATKOWO DLA BESKIDU. To oczywiście prawda, co widać w postaci wszystkich powyższych podpunktów. Kokoszka, przejmując Beskid, dostał: świetną drużynę, Klub 100, zaufanie ludzi – wszak sam jest wychowankiem Beskidu oraz pomoc naprawdę wielu świetnych osób. Wszystko konsekwentnie niszczy, a niebawem ma zamiar opuścić Beskid, tuż przed startem rundy rewanżowej III ligi.

Podsumowanie:

Jako kibice, którzy nie wyobrażają sobie życia bez Beskidu, nie możemy dłużej patrzeć na tę degrengoladę, która dzieje się w naszym klubie. Nie każdy jest idealny i nie chodzi o to, aby oceniać i mieszać z błotem wyżej wymienione osoby, które oprócz minusów mają zapewne pozytywne cechy, jednak chyba za bardzo zapędzili się w tym, co robią. Beskid Andrychów to duma całego regionu, klub, który także za sprawą naszych opraw i dopingu kojarzy w Polsce każdy fan futbolu. O co walczymy? O normalność, czyli zarząd, który poświęci czas i serce dla Beskidu, dla setek jego piłkarzy, przede wszystkim fantastycznej młodzieży, dla ludzi zasłużonych temu klubowi, którzy pod Pańską Górą spędzili wiele pięknych chwil i tych, którzy żyją z nadzieją w sercu, że jeszcze kiedyś ubiorą trykot w biało-czerwone barwy i powalczą dla andrychowskich kibiców. Chcemy, aby stadion przy Kościuszki 1 znów tętnił życiem i o przywrócenie tego, co jeszcze kilka lat temu mogliśmy razem przeżywać – JEDNOŚCI. Nie ma mowy o prowadzeniu klubu, gdy depcze się jego historię i traktuje go jak biuro rachunkowe. Jesteśmy gotowi usiąść do stołu z ludźmi, którzy chcą tworzyć wspólnie i w porozumieniu Beskid Andrychów i przywrócić to, co w ostatnich latach zostało zatracone, wierzymy, że nie bezpowrotnie. Wśród nas – kibiców znajduje się wielu ludzi, którzy z uśmiechem i radością poświęcają czas i pieniądze dla Beskidu i robimy to bezinteresownie. Zależy nam na tym, żeby jak najszybciej odsunąć od władzy obecny zarząd i wierzymy, że ludzie Ci znajdą choć trochę honoru i sami odejdą, bo mieli swój czas i skutki ich działalności są niestety opłakane. Spadek do IV ligi jest niestety przesądzony, należy jednak jak najszybciej stworzyć struktury ku temu, żeby bić się w niej o najwyższe miejsca, a na 100-lecie powrócić do III ligi, bo tam jest miejsce klubu z tak długą tradycją.

Jednocześnie należy poinformować, że z nami ramię w ramię stoi szereg dobrych ludzi, którzy działali dla Beskidu, oraz byłych i obecnych piłkarzy, a także sponsorzy, którzy deklarują pomoc w momencie, gdy obecny zarząd poda się do dymisji. Jeżeli to się nie stanie, zmuszeni będziemy do prowadzenia na wiosnę protestu, który odbije się echem w całej Polsce, bo fakty, które przytoczymy na otwartym forum będą druzgocące dla wielu osób. Wierzymy jednak, że uda nam się całą sprawę rozwiązać w sposób honorowy i zaczniemy odbudowę tego, co dla nas najcenniejsze. Klub Sportowy Beskid powinien być jedną wielką rodziną, gdzie wszyscy grają do jednej bramki, a nie podkładają sobie nawzajem nogi. Rodziną, gdzie elementarnym pojęciem jest szacunek do innych i przywiązanie do biało-czerwonych barw.

Z Poważaniem
Kibice Beskidu Andrychów.

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments