To było prawdziwe święto piłkarskie w Koninie, miejscowy Górnik podejmował na własnym stadionie drużynę Elany Toruń. Mobilizacja wśród obu ekip przeniosła się na dobrą frekwencję podczas spotkania. Gospodarze uformowali 400-osobowy młyn i prowadzili dobry doping przez całe 90 minut. Podczas meczu zaprezentowali również oprawę, do której odpalili pirotechnikę.
kibice Elany na sektorze gości pojawili się w dobrej liczbie. Podczas meczu nie zabrakło akcentów ultras oraz wzajemnych „pozdrowień”.
Relacja kibiców Górnika Konin:
18 lat czekaliśmy na kolejny mecz z piernikami w Koninie. Mecz z Elaną mógł więc być namiastką powrotu dawnego „wielkiego futbolu” w naszym niestety upadającym mieście i po raz kolejny pokazać niemały głód konińskiej publiki na piłkę męską na odpowiednim poziomie. Szczególnie, że przez większość ostatnich lat, nasz klub i jego mecze były najzwyczajniej marginalizowane przez urzędujących włodarzy w mieście i praktycznie nikomu z miejskich oficjeli nie zależało na piłkarskich widowiskach w naszym Koninie. Zresztą sam stadion na Podwalu nie zmienił się za wiele od ostatniej wizyty Elany Toruń, co wstydliwie dla urzędasów pokazuje tylko skalę tego zjawiska.
Oczywiście o popsucie piłkarskiego święta postarały się jebane wąsiska, które najciekawsze chyba spotkanie ligowe na Podwalu w tej rundzie przełożyły na piątek. Nasz mecz miał się odbyć pierwotnie w sobotę, ale podobno nie zgodziły się na to psy z Poznania, bowiem na sobotę zaplanowano w Poznaniu mecz Lecha z Ruchem Chorzów. Nasz klub nie miał za wiele do gadania, bo podobno rozdzwoniły się wszystkie ważne telefony w okolicy, w tym oczywiście te z konińskiego magistratu. To tylko kolejny przykład tego, o czym pisaliśmy powyżej w kwestii marginalizacji górniczej piłki w Koninie.
Mobilizację na to spotkanie rozpoczęliśmy rzecz jasna wcześniej. Szybko się jednak okazało, że przygotowaną promocję (plakaty, vlepki, transy itp.) trzeba po prostu wyrzucić lub w najlepszym przypadku ręcznie zmienić, bo zmienił się termin i godzina meczu. Klub musiał wydrukować bilety z nowym terminem i te trafiły do przedsprzedaży na kilka dni przed meczem.
Mimo piątku, frekwencja na stadionie była jednak zadawalająca. Zorganizowaliśmy dwa pochody przez miasto, z których na sektor dotarło ok. 250, w porywach może i nawet niecałe 300 kibiców. W sumie tego dnia utworzyliśmy młyn w blisko 400 osób. Ciężko było wszystkich oszacować i jedno co trzeba kiedyś koniecznie zrobić na naszym obiekcie, to wyciąć barierki na koronie. Wtedy może wszyscy się nauczą, gdzie jest ich właściwe miejsce. Razem z nami Ostrovia Ostrów w 41 osób (dzięki za konkretne wsparcie!) oraz Włocłavia Włocławek w 5 osób (również dziękówa!). Na płocie zawisły 4 flagi, Łańcuchy, KS Górnik Konin, 1909 (Ovii) oraz flaga pamięci Śp. Kijoła. Na sektorze Krystiana reprezentował podobnie jak w Kleczewie jego ojciec, ale my i tak wiemy, że ś.p. Kijoł przecież i tak oglądał razem z nami ten mecz z sektora niebo i czuwał z góry nad poczynaniami naszego Górnika. W sumie można przypuszczać, że razem z gośćmi na Podwalu mogło być prawie tysiąc widzów, co chyba nie jest złym wynikiem jak na nasze miasto, z którego niestety większość ludzi ucieka.
Mecz był traktowany jako impreza masowa podwyższonego ryzyka, więc kibice gości mieli podesłać swoją listę wyjazdową wcześniej, podobnie jak i my, kiedy jechaliśmy do Torunia. W sumie na liście podesłanej do klubu było podobno 285 osób, ale znając możliwości Elany i ogólnie potencjał miasta Torunia, większość myślała, że na tym się nie skończy. Tymczasem goście dotarli do Konina w trakcie trwania pierwszej połowy i z naszej perspektywy wyglądali na mniej więcej 200 osób. Oczywiście w tej grupie były już ich przydupasy z Kalisza, które dotarły autobusem na to spotkanie. Na płocie gości pojawiło się kilka flag, w tym największą chyba była szmata właśnie żydków. Przed meczem Elana rozpisywała się o swoich sukcesach w relacjach z nami, szkoda tylko, że nie wspomnieli o kilku sytuacjach, gdzie na wyjazd „puścili” ultrasów. Tym się właśnie różnimy, że Górnik wychodził zawsze, nawet jak zebrali się razem z Ruchem, Kaliszem, Myszkowem, Jeziorakiem czy chuj wie kim tam jeszcze.
Jeśli chodzi o doping z naszej strony, rozbrzmiewał on przez większość meczu. Były momenty lepsze były gorsze, normalne przy takich meczach. Elana obiektywnie mówiąc, bardzo słabo z dopingiem, przynajmniej w naszym sektorze była słabo słyszalna. Sporo bluzgów, ale taki już urok tego typu meczów. Przypomnieliśmy oczywiście gościom, że jeszcze nie dawno skrzyżowali się na murawie po tym, jak Elana zajebała z płotu flagę Kaliszowi, a teraz włażą sobie w dupę. Na marginesie, w tym kontekście określenie KAKA-esiacy nabiera nowego znaczenia 🙂
W II połowie na naszym płocie zawisł trans dedykowany przydupasom z Kalisza, odpalone do tego zostały race, strobo i świece dymne. Elana również odpaliła piro w asyście transparentu z hasłem One Love. Trzeba przyznać, że przy zachmurzonym niebie i zapadającym już powoli zmroku (mecz rozgrywany był o g. 18.00), efekt pirotechniki po jednej i drugiej stronie był zajebisty. Pod koniec meczu na naszym płocie spłonęły gadżety gości, a dokładniej szal Kalisza i koszulka Elany, które przywiozła ze sobą Ostrovia.
W okolicy stadionu sporo białych kasków, podobnie jak i na trasie przejazdu gości. Na stadionie monitoring oraz pierwszy raz chyba użyty podczas naszego meczu… policyjny dron, który z wysokości nagrywał zarówno nas jak i kibiców Elany i Kalisza.
Piłkarsko mecz miał swoją dramaturgię. Górnik przegrywał już 0-2, by ostatecznie wygrać 3-2, do tego strzelając trzecią bramkę w końcówce spotkania. Co cieszy, nasi zawodnicy walczyli do samego końca i widać było, że się to opłaciło. Po meczu oczywiście podziękowaliśmy im za walkę i zwycięstwo. Z kolei goście zjebali swoich grajków, bo tą porażką praktycznie definitywnie przekreślili swoje szanse na jakikolwiek awans.
Podsumowując, dobry mecz Górnika, ciekawe widowisko i piroshow na trybunach. Po Elanie spodziewaliśmy się zdecydowanie więcej, dupolizy z Kalisza na swoim poziomie. Na koniec raz jeszcze wielki dzięki dla Ostrovii i Włocłavii za wsparcie!
Górnik Konin:
Elana Toruń
[g]671[/g]
[g]672[/g]