Bełchatowianie:
Mecz z Błękitnymi to ostatni przy Sportowej mecz w roku (tydzień później gramy jeszcze w Krakowie z Garbarnią) , w których nasz klub obchodzi 40-lecie istnienia. W 2017, mimo niespodziewanie szybkiej degrengolady GKS-u, jaką oglądamy w ostatnich latach i spadku o dwie klasy rozgrywkowe, nadal najjaśniejszym punktem bełchatowskiego klubu byliśmy my, kibice. Przez cały rok organizowaliśmy szereg imprez odwołujących się do 40 lat naszego klubu – na czele ze zbliżającymi się dopiero Uroczystymi Obchodami Jubileuszu 40-lecia, które szykujemy wspólnie z klubem dokładnie na „40-kę” GieKSy, czyli w przyszłą niedzielę, 26 listopada. Nie dopisali w tym roku przede wszystkim grajkowie, którzy wiosną do ostatnich kolejek walczyli o utrzymanie w II lidze,a jesienią, mimo zapowiadanej walki o awans do I ligi, spisują się przeciętnie i zajmują miejsce w środku tabeli. Pożegnanie tego symbolicznego roku wypada nam więc w niezbyt sprzyjających okolicznościach i z rywalami (Błękitni i Garbarnia), o których istnieniu większość z kibiców GieKSy dowiedziała się pewnie stosunkowo niedawno. Nasi ultrasi postanowili przygotować na te właśnie dwa mecze oprawę, której pierwszą część mieli zaprezentować z Błękitnymi, a drugą tydzień później na stadionie Garbarni.
Mimo braku jakieś specjalnej mobilizacji w naszych szeregach, w niedzielne popołudnie na ostatnim meczu w Bełchatowie, w młynie pojawiło się ponad 200 osób (w najlepszym momencie osiągnął on 220 głów). W związku z historycznym dla naszego klubu wydarzeniem, postanowiliśmy odwołać się do historii ruchu kibicowskiego na GKS-ie i zaprezentować najstarsze z naszych flag (niektóre już ponad 20-letnie), które przetrwały do dnia dzisiejszego i rzadko już kiedy są przez nas rozwieszane. Tak więc, pojawiły się: „TYSIĄCE SPRAW – JEDEN GKS”, „Duma Górniczego Miasta”, „GÓRNICZY KLUB SPORTOWY BEŁCHATÓW”, „GKS BEŁCHATÓW” i „GIEKSA”. Od początku jechaliśmy z głośnym dopingiem, który trwał do ostatnich minut meczu. W symbolicznym momencie, to jest 40. minucie meczu, zaprezentowaliśmy zaś oprawę, na którą składały się: duża malowana sektorówka „1977 2017” (z górniczym perlikiem i żelazkiem wewnątrz cyfr i kibicowskim logiem na 40-lecie pomiędzy datami) oraz malowany transparent „40 LAT MINĘŁO..” (z oldschoolową piłką z boku).
Jeśli chodzi zaś o przyjezdnych to pojawili się w 8 osób z flagą upamiętniającą zmarłego fana Błękitnych. Nie dopingowali, a przez sporą część meczu stali odwróceni plecami do murawy.
Nasze gwiazdy, mimo stanu 0:2, na początku drugiej połowy w ciągu 5 minut wypracowały wynik 3:2, który po dobrej drugiej połowie w ich wykonaniu utrzymał się już do końca meczu. Jednak do głowy uderzyła im woda sodowa, gdyż po meczu nie podeszli do nas świętować zwycięstwa -zapewne obrażeni po odesłaniu ich przez nas do szatni po meczu w Radomiu. Za swoje zachowanie usłyszeli więc od nas „GKS TO MY”, aby nie zapomnieli, dla kogo grają i że to oni są dla kibiców, a nie odwrotnie. Nie wieszajmy jednak na nikim psów i wstrzymajmy się do spotkania przedstawicieli kibiców z radą drużyny, które w związku z wczorajszym incydentem, w trybie pilnym planowane jest na najbliższe dni.
relacja: Bełchatowianie | zdjęcia: GKS.net.pl