Olympique Marsylia – Atletico Madryt 16.05.2018

Świat pozostaje sparaliżowany wirusem SARS-CoV-2, a może bardziej nawet paniką przez niego wywołaną… Niecały miesiąc temu uświadczyliśmy wyjątkowo osobliwych obchodów Świąt Zmartwychwstania Pana Jezusa. Pandemia wkrada się w każdą sferę życia. Stoi również za przerwaniem piłkarskich rozgrywek. Jednym z ostatnich akcentów w europejskich pucharach, przed nastaniem w futbolu „lockdownu”, był zwycięski dla Atletico pojedynek z Liverpoolem na Anfield Road. Odbił się echem, gdyż przed pierwszym gwizdkiem, to obrońcę trofeum stawiano w roli murowanego faworyta. Warto przypomnieć, że był to również jeden z ostatnich meczów, w którym nie dość, że uczestniczyli kibice gospodarzy, to jeszcze mieli możliwość przybyć goście. Zresztą przylot grupy wyjazdowiczów z Hiszpanii był szeroko komentowany w mediach. Nie ma co się łudzić, że w ciągu najbliższych tygodni powrócimy do normalnego funkcjonowania. Wiemy, że już są plany i wstępne terminy powrotu piłkarzy na boiska. Nawet jeśli wszystko pójdzie z dotychczas przedstawionymi planami, to i tak trybuny nie zapełnią się fanami, o czym już UEFA, jak i rodzimy PZNP, nie omieszkali nas poinformować… Wobec tego czas ten na pewno będzie sprzyjał różnego rodzaju wspomnieniom. W nawiązaniu do przywołanego sukcesu Rojiblancos kończącego „Ligę Mistrzów przed koronawirusem” warto przypomnieć ostatni zwycięski finał tejże drużyny w europejskich pucharach. Daleko sięgać pamięcią nie musimy, gdyż odbył się on w 2018 r., w Lyonie, w ramach Ligi Europy. Przeciwnikiem był wówczas Olympique Marsylia, którego ultras naprawdę nieźle zaprezentowali się na stosunkowo nieodległym dla siebie stadionie, będącym areną rozstrzygnięcia tych rozgrywek.


OLYMPIQUE MARSYLIA – ATLETICO MADRYT 16.05.2018

Finał Ligi Europy w 2018 r. przyniósł spotkanie Olympique Marsylia z Club Atletico. Droga zwycięzców z Madrytu – w fazie pucharowej – wiodła przez Kopenhagę (FC Kopenhaga), Moskwę (Lokomotiw Moskwa), Lizbonę (Sporting Lizbona) oraz Londyn (Arsenal Londyn). Na wszystkich tych wyjazdach obecni byli kibice Ruchu Chorzów. Kolejno, w Danii wsparcie z Polski stawiło się w sile – 24 osób , w Rosji – 4 , w Portugalii – 18 i w Anglii – 43. Na tych wojażach kibice Atleti mogli również liczyć na przyjaciół z Fortuny Dusseldorf.

 

Finał z takim przeciwnikiem budził niemałe emocje z wielu powodów. Należy tu wspomnieć chociażby o sympatii niektórych grup kibiców OM do Sevilli FC, która jest drugą, po Realu, kosą Rojiblancos. Animozje wzmagają również kwestie światopoglądowe. Lewackie zapatrywania niektórych grup Les Olympiens stoją w sprzeczności ze słusznymi, prawicowymi poglądami deklarowanymi przez Frente. Kamieniem węgielnym kosy między fanatykami tych dwóch klubów jest jednak bez wątpienia mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów z 2008 r., rozegrany na Estadio Vicente Calderon. To wówczas doszło do kilku naprawdę konkretnych awantur, zarówno między fanatykami obu klubów, jak i pamiętanej (oczywiście jak na „trudne warunki” Ligi Mistrzów) walki w sektorze gości – przyjezdnych z policją. Po tym spotkaniu został zatrzymany i skazany przez hiszpański sąd, za napaść i zakłócanie porządku publicznego, Santos Mirasierra – jeden z liderów Commando Ultra’84. Nienawiść eskalowała do tego stopnia, że wielu tifosi z Prowansji i Lazurowego Wybrzeża uznało Atletico Madryt za swoją największą, zagraniczną kosę. Blisko dekadę po tym meczu pojawiła się okazja do ponownego spotkania i to właśnie podczas meczu finałowego rozgrywek Ligi Europy.

Zdarzenia z sektora gości podczas meczu Atletico – OM 2008:

 

Do Lyonu wybrały się bardzo liczne grupy kibiców zarówno ze stolicy Hiszpanii, jak i z Marsylii, wykorzystując oczywiście wszystkie przyznane bilety na sektory dedykowane oraz wykupując znaczną ilość z tzw. „neutralnych”. Ponadto bardzo wielu Biało – Niebieskich przyjechało bez wejściówek. Nie może to dziwić, gdyż do pokonania mieli jedynie ok. 300 km. Dla porządku – stadion Olympique Lyon, który był areną tego pojedynku mieści blisko 57 000 widzów.

 

Pomimo ogromnej ilość policji przed rozpoczęciem meczu została wykręcona konkretna awantura, podczas której poszło w ruch sporo rac. Natychmiast interweniowały wiadome służby, którym również „dano popalić”. To główne zajście miało miejsce w okolicach stadionu. Wcześniej na mieście zdarzały się jedynie pojedyncze spięcia i pomniejsze starcia. Niemniej zarówno jedni, jak i drudzy, gromadzili się na swoich zbiórkach. Dopiero po dotarciu pod Parc OL doszło do „poważniejszego spotkania”.

 

Już przed pierwszym gwizdkiem, na stadionie, pobrzmiewały próbki dopingu z obu stron oraz zaczęły być wywieszane flagi za bramkami. Ciekawostką było pojawienie się małej wizytówki CSKA Sofia w „neutralnym” narożniku, sąsiadującym z trybuną Los Rojiblancos. W Lyonie Atletico było wspierane przez 27 kibiców Ruchu Chorzów, z którymi zameldowało się 2 sympatyków Łódzkiego Widzewa, jak również liczną delegację Fortuny Dusseldorf (głównie z grupy Bushwhackers) ze swoim płótnem oraz kilkunastu fanatyków Betisu Sewilla z małą flagą.

 

Rozpoczęciu spotkania towarzyszyły oprawy zaprezentowane za obydwoma bramkami. Po stronie hiszpańskiej pojawiła się klimatyczna kartoniada w barwach narodowych i klubowych. W jej centralnym miejscy znalazł się duży trans z przesłaniem – ATLETI FOREVER. Z kolei Francuzi postawili na klasyczny pokaz pirotechniczny. Kilkanaście rac „wypadło” im nawet na murawę. Efekt robił wrażenie. Ultrasi OM nie poprzestali na tym. W późniejszej części meczu zaprezentowali mały transparent UEFAMAFIA, któremu również towarzyszyła znaczna ilość piro. Ponadto Marsylczycy odpalili jeszcze wiele rac spontanicznie. Najwięcej z nich w ostatnim kwadransie, gdy już rezultat spotkania nie pozostawiał złudzeń, że nie ma potrzeby trzymania żadnych rezerw na wypadek triumfu. Atletico również odpaliło kilka rac w trakcie pojedynku, jak i po zwycięskim, ostatnim gwizdku. Niemniej tu mówimy o sztukach pojedynczych.

 

Finał zakończył się wynikiem 0:3, który dał klubowi z Madrytu trzeci puchar Ligi Europy, wcześniej rozgrywanej jako Puchar UEFA. Uprzednio Atleti triumfowało w Hamburgu nad londyńskim Fulham – w 2010 r. i w Bukareszcie nad Athletic Bilbao – w 2012 r. Piłkarską ciekawostką jest fakt że było to pierwsze trofeum zdobyte przez Fernando Torresa w barwach Los Rojiblancos, który po tym sezonie kończył karierę w Europie. Należy pamiętać, że „El Nino” był wychowankiem Atletico i cieszył się szacunkiem i sympatią trybun.

 

Oczywiście po odebraniu pucharu piłkarze podbiegli pod sektor „madrycki”. To już był czas na wspólne śpiewy i rozpoczęcie świętowania historycznego osiągnięcia dla klubu. Radości nie było końca. Po opuszczeniu Parc OL radosnych fanów było widać na ulicach. Zupełnie inaczej było z fanatykami OM, wśród których pojedyncze grupki, powetowały sobie boiskowy rezultat konfrontacjami z policją zarówno w Lyonie, jak i w Marsylii na Starym Porcie. W efekcie doszło do 21 aresztowań.

 

Podsumowując mieliśmy ciekawy finał Ligi Europy pod względem kibicowskim i dość jednostronny w ujęciu piłkarskim. Lyon był areną naprawdę konkretnej konfrontacji ekip, między którymi wręcz kipiała wrogość. Ciśnienie panujące między fanatykami Atletico i Olympique Marsylia po tym spotkaniu tylko narosło. Na pewno jednak ten mecz zapisze się zdecydowanie lepiej w historii kibiców i klubu z Madrytu, który odnotował kolejny triumf i przywiózł do gabloty w muzeum trzeci puchar za zwycięstwo w tych rozgrywkach. Był to wielki sukces i nie pozostaje nic innego jak czekać teraz na pierwsze zwycięstwo Rojiblancos w Lidze Mistrzów.


guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments