Pirotechnika jest bezpieczna!

Piłka nożna od zawsze kojarzona była z zakrojonym na szeroką skalę pojęciem fanatyzmu. Obserwując rozwój tej dyscypliny na przełomie ostatnich kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, można dostrzec przemiany, następujące w kulturze, zachowaniu i organizacji imprez na szczeblu „kibicowskim”. „Ultrasi” z biegiem lat sięgali po nowe (czasem mniej i bardziej oryginalne) sposoby udoskonalania piłkarskich spektakli, co nie zawsze wiązało się z aprobatą władz i organów państwowych. Mówiąc o organach państwowych mam oczywiście na myśli policję, dla współczesnego kibica kojarzącą się tylko i wyłącznie z problemami. Przypominając sobie niedawny marsz niepodległości, trzeba wspomnieć o ekscesach, wywołanych przez „cywilnych” funkcjonariuszy. To właśnie przez ich prowokacyjne zachowanie, dochodziło do starć i bitew na ulicach Warszawy. Niechęć do mundurowych wyrażana była na każdym kroku. Warto w tym miejscu wspomnieć o nadrzędnym kryterium, którym kierowali się uczestnicy marszu, mianowicie o honorze. Czytając relacje naocznych świadków i uczestników tamtych wydarzeń można wysnuć wniosek, że w trudnych momentach, które niewątpliwie nastały dla nas kibiców, potrafiliśmy się zjednać w walce o wspólne dobro. Nie ma w moich słowach żadnego koloryzowania. Sympatycy zwaśnionych klubów z całej Polski, potrafili na ten jeden moment zapomnieć o wszelkich zgrzytach i stanęli ramię w ramię z policyjnymi kordonami. Niestety kij ma zawsze dwa końce… Nieprzychylne telewizje i gazety odwróciły kota ogonem i nagle winą za wszystko obarczono uczestników marszu. Nie przeczę, że w tym ogromnym tłumie znaleźli się i tacy, którzy przybyli tam, aby wszczynać awantury, natomiast za niepodważalny argument należy uznać fakt, że zdecydowana większość obecnych przyszła tam, aby zadeklarować swoją tożsamość narodową i okazać miłość do ojczyzny.

 

Z racji tego, że dobiegła końca runda jesienna sezonu 2012/2013, chciałbym podsumować działania prowadzone na Polskich stadionach, gdzie ruch kibicowski nie jest pojęciem wyssanym z palca, lecz prowadzonym rzetelnie i sumiennie. Chciałbym skoncentrować się na kwestii pirotechniki, bo to właśnie pirotechnika wzbudzała najwięcej skrajnych odczuć przez kilka minionych miesięcy. Prawdą jest, że bez niej wszelkie imprezy sportowe tracą na wartości, buntują się kibice, frekwencje na meczach spadają, a co za tym idzie nasza ekstraklasa staje się wielkim całorocznym piknikiem. Dzięki „pomocy” władz poziom dopingu i atmosfery na trybunach zaczyna dorównywać poziomowi prezentowanemu na murawach… Wiemy o tym doskonale, że rząd nie ułatwia życia nam-kibicom, stosując wszelkiego rodzaju sankcje, kary finansowe, zakazy stadionowe, a w najbardziej skrajnych przypadkach doprowadzając do osadzania „niegrzecznych” fanatyków w zakładach karnych. Jest to o tyle groteskowe, że miłościwie nam panujący premier Donald Tusk, deklarujący silne przywiązanie do gdańskiej Lechii, nie jest w stanie nic z tym zrobić. Pytanie czy sam tego chce? Może po prostu jest mu tak wygodnie… Człowiek, który wybrany został w demokratycznych wyborach, powinien starać się rozwiązywać problemy z każdej perspektywy. Polska tonie w problemach, ale tak naprawę nikt z wysoko postawionych urzędników, ministrów, kończąc na wspomnianym premierze Tusku nie ma za grosz odwagi, żeby się do tego przyznać. Uwagę społeczeństwa odwraca się od spraw niewygodnych. Odpowiedzialność spada na inne kwestie. W tym przypadku obrywa się Kibicom. Ile to już razy słyszeliśmy zapewnienia, że zostaną podjęte rozmowy z przedstawicielami stowarzyszeń kibiców, władzami Ekstraklasy S.A i samym PZPN-em. Prawda jest taka, że nadal tkwimy w martwym punkcie, a najgorsze, że w opozycji do sympatyków piłki „kopanej” staje coraz więcej organizacji. Zadajmy sobie pytanie czy stadion w Polsce ma się kojarzyć z pustymi krzesełkami i głuchą ciszą płynącą z trybun? Przecież dwie drużyny rywalizujące ze sobą to nie wszystko. Przeciętny Polak nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę mecz to nie tylko 90 minut walki na murawie. To dziesiątki godzin ciężkiej, mozolnej pracy. To poświęcenie osób, które niejednokrotnie poświęcają swój wolny czas na to co kochają. Na drugi plan schodzi dziewczyna, żona, dzieci, praca. To właśnie im należy się ogromny szacunek. Niestety bardzo często za swój trud nie zostają oni docenieni. Nie będę się rozczulał, bo nie na tym rzecz polega. Warto rozmawiać o czymś, co niewątpliwie jest problemem. Chcę tylko zauważyć, że bez „Ultrasów” futbol nie ma najmniejszego sensu. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy nie poddają się. Dzięki aprobacie piłkarzy walka trwa. Generał Petelicki swego czasu powiedział, że to właśnie kibice są największymi patriotami, że bez nich tożsamość narodowa przestałaby istnieć. Kultywują oni tradycje i niejednokrotnie przez oprawy przypominają o ważnych chwilach historii państwa Polskiego.

 

Jak wiadomo rozpoczął się prowadzony na szeroką skalę protest kibiców związany z zakazem używania środków pirotechnicznych na stadionach. Problem jest i wszyscy to widzimy. Naprzeciw nas staje władza państwowa, spółka Ekstraklasa S.A, wojewodowie i inni wysoko postawieni „dygnitaże”. Każda kolejka ekstraklasy niosła za sobą liczne kary i zakazy. Na większości stadionów bagatelizowano zarządzenia i środki pirotechniczne pojawiały się niejednokrotnie. Mało tego, śmiem twierdzić, że race były, są i zawsze będę mimo narastających represji związanych z ich stosowaniem. W Gdańsku, Warszawie, Krakowie czy Poznaniu sektorówkom i oprawom towarzyszyły pirotechniczne „gadżety”. W dwóch ostatnich z wymienionych miast dochodziło nawet do przerwania spotkań(mowa o meczach Cracovia-Sandecja, Wisła-Lech oraz Lech-Śląsk). Kilka tygodni temu Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków poinformowało o rozpoczęciu protestu przeciw decyzji miasta oraz klubu. Nie akceptują oni zakazu wprowadzania na mecze sektorówek, argumentując to tym, że pod nimi kryją się „bandyci” odpalający pirotechnikę. Na wielu portalach pojawiają się wpisy sympatyków innych klubów, które solidaryzując się z krakowskimi sympatykami, planują rozpoczęcie podobnych działań. Pirotechnika jest bezpieczna! Warto, abyśmy wszyscy byli jednym i obrali wspólne stanowisko w tej sprawie. Zakazy nie przeszkodzą wprowadzać pirotechniki na stadiony. Zawsze znajdzie się sposób, aby „przemycić” kilka rac, petard i innych tego typu przedmiotów. Już nie chodzi o udoskonalanie widowisk, ale o podkreślenie opozycji do zarządzeń wydanych przez panów pod krawatami…

 

Oto kilka przykładów stosowania środków pirotechnicznych w minionej rundzie:

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments