Arka Gdynia – Legia Warszawa 31.03.2018

11 762 kibiców zobaczyło na żywo sobotnie spotkanie, podczas którego Arka Gdynia podejmowała na własnym obiekcie drużynę Legii Warszawa. Ultrasi Arki podczas spotkania zaprezentowali dwie oprawy, pierwszą z nich stanowiła wycinana sektorówka „Arkowcy. Fanatycy z miasta morza” oraz folie w barwach. Podczas kolejnej oprawy zostały odpalone spore ilości pirotechniki, która podświetlała foliowy napis „Arce Chwała Arce Blask”. Kiedy pierwsza partia piro wygasła, za bramką odpalonych zostało jeszcze kilkadziesiąt rac, a następnie kolejna porcja stroboskopów.

Na sektorze gości pomimo zakazu, jaki spoczywa na fanatykach stołecznego klubu, zasiadło 500 Legionistów. Obie ekipy w ramach protestu nie prowadziły dopingu przez pierwsze 15 minut, na płotach pojawiły się również stosowne transparenty.

 

Relacja Legionistów:

Wielkosobotnie wyjazdy mają swój niepowtarzalny klimat. Najpierw oczywiście trzeba pokombinować w domu, by wymigać się od świątecznych obowiązków. W tym roku po raz pierwszy mieliśmy okazję odwiedzić nowy stadion Arki Gdynia – i to dzięki uprzejmości miejscowych kibiców. Zakaz za zeszłoroczny mecz z Górnikiem, obowiązywał bowiem do końca sezonu zasadniczego, czyli obejmował również mecz na Pomorzu.

Arkowcy, podobnie jak kilka innych ekip, umożliwili nam obejrzenie spotkania, więc w Wielką Sobotę w stronę Trójmiasta ruszyło ponad sto fur z legionistami. Tą samą trasą, tyle że w przeciwnym kierunku, podróżowali lechiści zmierzający do Kielc. Do Gdyni dotarliśmy z odpowiednim zapasem czasowym, a samochody zostawiliśmy na przygotowanym parkingu przy stadionie rugby, na którym jeszcze niedawno Arka rozgrywała swoje mecze. Za sprawne wejście na trybuny gdynianom należy się medal. Takich warunków nie doświadczyliśmy chyba nigdzie w ostatnich latach. 

Miejsca w sektorze gości zajęliśmy krótko przed rozpoczęciem meczu. Po odśpiewaniu „Mistrzem Polski jest Legia”, po wyjściu piłkarzy na murawę, zarówno my, jak i arkowcy przez 15 minut nie prowadziliśmy dopingu. Wszystko za sprawą ogólnopolskiej akcji „Ostatni gwizdek” – kibicowskie środowisko nie zamierza pozwolić władzom Ekstraklasy SA oraz PZPN na pomysły z odpowiedzialnością zbiorową i kary, które mogłyby zniszczyć ruch kibicowski w naszym kraju. Nic o nas bez nas. Stosowne transparenty pojawiły się po obu stronach. W sektorze gości legioniści wywiesili „Ostatni gwizdek. Nic o nas bez nas! CDN”, arkowcy zaś wywiesili – „Ostatni gwizdek”, „Nic o nas bez nas!!! CDN…” oraz „www.ostatnigwizdek.pl”.


Jeszcze przed rozpoczęciem protestu fani Legii skandowali hasło „Piłka nożna dla kibiców”, zaś gospodarze zaprezentowali pierwszą oprawę. Składały się na nią: wycinana sektorówka „Arkowcy. Fanatycy z miasta morza” oraz folie aluminiowe w barwach. Całość prezentowała się dobrze, ale zdecydowanie zabrakło w tej prezentacji pirotechniki, która jak wiadomo idealnie komponuje się z foliami…

W pierwszej połowie, oczywiście od 16. minuty spotkania, fani obu klubów głównie koncentrowali się na dopingu dla swoich drużyn. Arkowcy parę razy co nieco bluzgali na nasz klub, ale hasła te były niezbyt dobrze słyszalne w naszym sektorze. Jako, że piłkarze z eLką na piersi nie pierwszy raz nie wykazywali większego zaangażowania, jeszcze przed przerwą usłyszeli głośne „Legia grać, k… mać!”. Legioniści pozdrawiali także Michała Kucharczyka, skandując jego nazwisko – „Kuchy” tymczasem musiał zostać w stolicy, ze względu na dwutygodniową zsyłkę do rezerw.

Schodzących do szatni piłkarzy, żegnały kolejny raz okrzyki „Legia grać…”, zaś miejscowi pokrzepieni prowadzeniem swojej drużyny, rozochocili się na tyle, że pozwolili sobie na okrzyki „Areczko jazda z k…”. Na reakcję z naszej strony trzeba było poczekać równo kwadrans, bowiem na początku drugiej połowy rozpoczął się festiwal wzajemnych uprzejmości. Oprócz tradycyjnych okrzyków „AGKŚ”, ten mecz zapamiętamy także z tego, że w naszym repertuarze zadebiutowała pieśń pojawiająca się już w obiegu przy okazji różnych kibicowskich wojaży. „Co to jest za drużyna, co śledziem je…ie tak, j…na k…a świnia, Arka Gdynia. I nie ma drugiej takiej, co śledziem j…ie tak, j…na k…a świnia, Arka Gdynia”. Pieśń na tyle przypadła kibicom do gustu, że wykonywana była przez dobrych kilka minut. Natomiast na gdyńskie „uprzejmości” przy okazji zmodyfikowanej pieśni „Ole ole”, odpowiedzieliśmy bardzo szybko i celnie – „Ole ole, ole ola, Legia was w du…ę będzie je…”.

Arka przygotowania do prezentacji drugiej tego wieczora choreografii rozpoczęła jeszcze w przerwie. Efekty zobaczyliśmy na kilkanaście minut przed końcem spotkania, kiedy w ich młynie, spore ilości pirotechniki podświetliły foliowy napis „Arce Chwała Arce Blask”. Kiedy pierwsza partia piro wygasła, za bramką odpalonych zostało jeszcze kilkadziesiąt rac, a następnie kolejna porcja stroboskopów. Całość prezentowała się naprawdę przyzwoicie.

W sektorze gości, oprócz transparentu „Nic o nas bez nas”, przez część spotkania wisiała flaga „Warriors”. Niestety obraz gry nie zmienił się za bardzo po zmianie stron i nadal bliższa zdobycia kolejnych bramek była Arka, zaś nasze gwiazdy przez 90 minut nie zdołały oddać choćby jednego strzału celnego. To chyba najlepiej pokazuje, że spora część przepłacanych gwiazdeczek nie powinna mieć nic wspólnego z naszym klubem. O tym, że legioniści za głównego winowajcę fatalnych wyników i atmosfery w drużynie, uważają chorwackiego trenera, który prowadzenia pierwszego zespołu przyjechał uczyć się na Łazienkowską, dali wyraz po zakończeniu meczu. Arkowcy świętowali wygraną ze swoimi piłkarzami, my tymczasem zachęciliśmy piłkarzy Legii do podejścia pod sektor gości. 500-osobowa grupa legionistów najpierw skandowała „Michał Kucharczyk”, by po chwili dodać jasny przekaz – „Prawda jest taka, nie chcemy tutaj Jozaka”. 

Ten sezon dla wielu wydaje się już stracony. 10 porażek, w połączeniu z beznadziejną grą w rundzie wiosennej, nie napawa najlepiej przed czekającymi nas meczami. Wydaje się, że jedynym ratunkiem będzie wywalczenie Pucharu Polski – przynajmniej takie nadzieje możemy mieć do wtorku, kiedy czeka nas wyjazdowy mecz w półfinale PP z Górnikiem. Zabrzanie mobilizują się, by wypełnić stadion do ostatniego miejsca. Warszawiacy tymczasem w stronę Górnego Śląska podróżować będą pociągiem specjalnym. A już w kolejną sobotę, 7 kwietnia ostatni mecz sezonu zasadniczego z Pogonią Szczecin.

Po meczu odczekaliśmy niespełna 30 minut i mogliśmy udać się do naszych pojazdów. Bardzo szybko i sprawnie opuściliśmy przy stadionowy parking i ruszyliśmy w stronę stolicy. W naszym wspaniałym mieście zameldowaliśmy się przed piątą nad ranem i po bardzo krótkim śnie, trzeba było się zbierać na świąteczne uroczystości. 

 

zobacz również zdjęcia:

relacja: legionisci.com

zdjęcia: Wojciech, Daniel Jancy

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments