
Przed meczem trzy najprężniej działające grupy na Anwilu wspólnie przemaszerowały na Halę Mistrzów. Na początku spotkania Anwilowcy zaprezentowali oprawę, na którą składał się transparent „Święte barwy sławią Anwil” z postacią rycerza oraz kilkanaście transparentów na dwóch kijach. Gospodarze tego dnia uformowali około 180-osobowy młyn.
Relacja Anwilu Włocławek:
Mecz z Arką (byłe Asseco) to sportowo spotkanie dwóch drużyn z góry tabeli. Kibicowskich emocji nie należało się jednak spodziewać, jak wiadomo zmiana nazwy na Arka w przypadku koszykarskiego klubu z Gdyni to zabieg marketingowy i kibice Arki się z nim nie utożsamiają.
Ze względu na sportowy potencjał spotkania (w tej nudnej kibicowsko lidze ciężko o inny) postanowiliśmy odpowiednio się przygotować. Płocka & Południe, Młody Anwil i fan club Kowal, czyli trzy najprężniej działające grupy stanęły do liczbowego pojedynku z nagrodą dla tych, którzy na mecz stawią się najliczniej. W międzyczasie pomysł się trochę zmienił i wszyscy razem ruszyli na mecz z punktu zbiórki. Przemarsz był raczej spontaniczny, bez ogłaszania i mobilizacji, więc udało nam się zaprezentować konkretne piroshow bez balastu.
Na początek spotkania przygotowaliśmy oprawę. Transparent „Święte barwy sławią Anwil” z postacią rycerza uzupełniły na sektorze transparenty na 2 kijach w kształcie tarcz, nawiązujące do grafiki i tematyki oprawy. Każdy z nich w niebiesko-biało-zielonych barwach z literką „A”. Zdecydowaliśmy się na oprawę stricte na nasz sektor, gdyż mieliśmy obawy, że o 12:40 hala może nie zapełnić się zadowalająco do prezentacji na większą skalę. I podjęliśmy słuszną decyzję.
W młynie zebraliśmy się w około 180 osób i wywiesiliśmy 3 flagi: Włocławek, Igor, fan club Kowal. Od początku ruszyliśmy z bardzo dobrym dopingiem, który trochę osłabł, gdy strata naszych koszykarzy do rywala zaczęła się powiększać. Wtedy jednak przez kilka minut śpiewaliśmy „Nie dla nas jest porażki smak…”. Doping w przekroju całego spotkania można uznać za dobry.
Gości 0.