Jarota Jarocin – Bałtyk Gdynia 25.11.2017

Rok temu podczas wizyty Kibiców Bałtyku Gdynia w Jarocinie (było ich wtedy 5) dostali propozycję od Jaroty na wspólne tańce, teraz gdy pojechało ich 22… no właśnie. Wszystko przeczytacie w obszernej relacji poniżej.

Relacja Kibiców Bałtyku Gdynia:

Wyjazd do Jarocina miał być po prostu kolejnym dalekim wyjazdem, spowitym chłodnym jesiennym wiatrem. Rok temu byliśmy tam w 5 osób i tym razem nie szykowaliśmy się na wyprawę, bo i ciśnienia na Jarotę po prostu nie ma, gdyż nie wspominamy lat walki z nimi, bo ich po prostu w czasach naszej świetności nie było.

Nie było kiedyś, ale są teraz. I jak już kilkukrotnie wspominaliśmy, szanujemy ich działanie u siebie na Jarocie, a nie tylko jeżdżenie na mecze Lecha do Poznania. Bardzo przyjemne oprawy, częsta pirotechnika, różne typowo kibicowskie gadżety, czy ich wyjazd do Torunia. To wszystko powodowało, że na Jarotę patrzyło się z zaciekawieniem, ale bez większych emocji.

Jednak podczas wspólnych rozmów padł plan żeby pojechać tam, bo raz, że mamy tam zakaz i brak sektora gości, a dwa, że jak byliśmy w pięciu, to się wozili jak Justin Bieber i składali propozycje walki. Tłumaczyliśmy wtedy, że my jesteśmy Bałtyk Old School i walczymy tam, gdzie nas ktoś napadnie, przeto zapraszamy do napadania. Obiecaliśmy im jednak możliwość kolejnego spotkania.

Pojechaliśmy tym razem na zakazie w 22 osoby składu zorientowanego na odparcie ewentualnego ataku. Nie dużo nas, ale raz, że nas w ogóle nie jest dużo, a dwa, że więcej nie potrzeba i trudniej dojechać jakimś autokarem.

Nastawiliśmy się na zaliczenie obecności na zakazie i ewentualne podjazdy buńczucznych chuliganów Jaroty.

Policja utrudniała nam dojazd na mecz, ale ostatecznie się udało. Gdy pojawiamy się pod stadionem, Jarota zdejmuje flagę, jakby bali się, że mamy takie łapki, jak Inspektor Gadżet i im ze 100 metrów zawiniemy płótno. Podchodzimy pod bramę. Podchodzi część Jaroty i proponują walkę. Nie ma problemu, tu i teraz. Daliśmy czas, żeby się zebrali. Ale gdy ruszamy… Jarota „taktycznie się wycofuje”. My musimy trochę poszczypać się z ochroną, która mówiła do Jaroty, że mogą do nas wyjść bez problemu. Nie chcieli.

Daleko nam do wożenia się. Jesteśmy raczej skromni i znamy swoje miejsce na polskiej scenie kibicowskiej. Ale też znamy wartość zgranej ekipy, starej ekipy, która przeżyła niejedno starcie razem. Nie damy młodzieży nieopierzonej, bez doświadczenia w boju, pluć sobie w twarz. Kim innym sobie mordki prawilne wycierajcie i na kim innym punkty zbijajcie. A najlepiej zjedzcie beczkę soli i łyżkę dziegciu, bo mleko pod nosem i mutacja robią Wam sieczkę w rozwijających się przecież wciąż mózgach.

Jarota ściągniętej wcześniej flagi już do końca meczu jej nie powiesiła. Nie dopingowali swojej drużyny. My wieszamy flagę „Prawicowy Bałtyk” i robimy to samo, co robimy od wielu lat – dopingujemy Bałtyk. Od drużyny dostaliśmy prowiant, za co serdecznie dziękujemy. My z Wami – Wy z nami, jest Jeden Bałtyk!

Potem znowu drugie podejście i Jarota znowu daje dyla. Myśleli, że jak się ponapinają przy policji, to zarobią punkty w lidze chuliganów albo przynajmniej naklejki gwiazdki „wzorowy pacjent”. Zdziwili się drugi raz. Ruszyliśmy i znowu tenisówki się zatarły na piętach w odwrocie. A trudno jest uciekać w za dużych dresach adidasa bo wiatr zatrzymuje. No nic. Pojechaliśmy do domu.

Jarota chłopaki trochę powagi. Proponujecie starcie dwa razy, ruszamy dwa razy, ale my nie będziemy za Wami latać nie wiadomo gdzie. Po krzakach też biegać nie będziemy. Powodzenia na przyszłość i trochę popiołu na te kominiarki.

Bałtyk jest Old School. Nie wozimy się, ale jak nas ktoś zaatakuje, to się bronimy zawsze!

Bałtyk Gdynia:

Jarota Jarocin:

PS: Lepszych zdjęć nie znaleźliśmy.

guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments